Europejskie rynki rozpoczęły wczorajszy handel w wybornych nastrojach. Niemiecki indeks DAX30 notowany był mniej niż 3% od historycznych szczytów, mocne wzrosty mieliśmy we Francji i Włoszech. Wszystko bazowało na wypowiedziach przedstawicieli EBC sugerujących dalsze luzowanie pieniężne w odpowiedzi na zachowanie Fed. Czyli dokładnie scenariusz, o którym pisałem w ostatnich komentarzach: EBC, który już kompletnie wyczerpał możliwość sensownego wpływania na gospodarkę poprzez luzowanie musi robić to dalej, aby nie dopuścić do umocnienia euro, które mogłoby utrwalić tendencje deflacyjne w Europie. Czyli Fed korzystając z rezerwowego statusu dolara eksportuje swoją szaleńczą politykę. Dlaczego zatem ten piękny sen wczoraj zmienił się w koszmar? W zasadzie nie ma jednego oczywistego powodu. Wydaje się, że zaczęło się już we wtorek, od informacji o emisji akcji ze strony Tesli, synonimu obecnej bańki na Wall Street. Rynek wybronił się przed negatywną reakcją, ale potem doszedł sygnał, że stan posiadania zmniejszył znaczący akcjonariusz. Być może rynek uznał, że to już ewidentne symptomy sugerujące, że sprawy zaszły zbyt daleko? A być może po tym, jak Fed dostarczył to, co miał dostarczyć, nastąpiła zwykła realizacja zysów pod ciężarem ogromnych wzrostów z ostatnich tygodni?
Całkiem możliwe, że wczorajsze załamanie to tylko „kichnięcie”, które nie zwiastuje rychłego zapadnięcia na ciężką chorobę o nazwie „bessa”. W końcu ze strony banków centralnych nic się nie zmieniło, do wyborów w USA zostały dwa miesiące i zaraz pewnie znajdą się zapowiedzi szczepionki albo nowej umowy handlowej z Chinami. Wczorajszy dzień pokazuje jednak co nas czeka, jeśli gospodarka zacznie zwalniać, a rynki zdadzą sobie sprawę, że banki centralne nie są w stanie nic już z tym zrobić.
Wyprzedaż na Wall Street skradła trochę show dzisiejszemu raportowi z rynku pracy USA (14:30), ale mimo wszystko warto go obserwować. Część danych z USA nadal jest bardzo dobra, ale niektóre sygnalizują już zadyszkę gospodarki. Środowy raport ADP zasugerował wolniejsze tempo powrotu miejsc pracy. Inwestorzy mają jednak nadzieję, że podobnie jak w poprzednich miesiącach raport rządowy będzie bardziej optymistyczny. Złoty oberwał rykoszetem, ale ogólnie reakcja na rynku walutowym jest dość spokojna – głównie dlatego, że wcześniej nie było tu takiej euforii. O 9:40 dolar kosztuje 3,7542 złotego, euro 4,4442 złotego, frank 4,1238 złotego, zaś funt 4,9884 złotego.
dr Przemysław Kwiecień CFA
Główny Ekonomista XTB
[email protected]