Drożejąca żywność, energia i surowce produkcyjne ostatecznie jeszcze mogą odbić się globalnej gospodarce czkawką, ale na razie są po prostu kolejnym z przejawów „hossy wszystkiego". Wczoraj oczywiście stały w cieniu dwóch bohaterów ostatnich tygodni, teraz połączonych w jedno – bitcoina i Elona Tuska. Po tym, jak Tesla oznajmiła, że dokonała ogromnych inwestycji w najbardziej popularną kryptowalutę kurs bitcoina eksplodował, rosnąc o kolejne 25% i znajdując się już blisko 150% powyżej maksimów z 2017 roku. Oczywiście mamy gospodarkę wolnorynkową – każdy może i powinien inwestować w to, co uważa za słuszne. Aspekt utraty wiarygodności tradycyjnego pieniądza również był przeze mnie wielokrotnie poruszany i ma w tym kontekście istotne znaczenie. Pominę nawet to, że po zakupach Tesli Musk, nazwijmy rzeczy po imieniu, naganiał na kryptowaluty swoimi wpisami a social media, za co należy mu się dochodzenie SEC. Fundamentalny aspekt tej historii jest inny – Fed zalewa rynek pieniądzem, który spółki pozyskują (Tesla przecież całkiem niedawno przeprowadziła emisję akcji na 5mld USD) aby zainwestować w bitcoina? Jeśli o takie „sprawne funkcjonowanie rynku" chodziło Powellowi to należą się gratulację, cel został w pełni osiągnięty.
Na tym tle na rynku walut jest jakby... normalnie? Aż dziw, że jeszcze tu jakiekolwiek znaczenie mają dane (choć dodam sarkastycznie, że to może po części efekt prowadzenia podobnie zgubnej polityki przez wszystkie większe banki centralne). Po piątkowym słabym raporcie NFP na parze EURUSD wyrysowała się silna formacja objęcia hossy z ważnego poziomu 1,20 i to ciąży dolarowi, który dalej traci. Osłabienie dolara może okazać się przejściowe – gigantyczne potrzeby pożyczkowe w USA w tym roku oraz mimo wszystko większa presja inflacyjna niż gdzie indziej (oraz większe ryzyko zakotwiczenia się jej w oczekiwaniach inflacyjnych) powinny oznaczać marsz rentowności obligacji na północ. A to jednak powinno dolarowi sprzyjać. Na razie jest jednak w odwrocie i na wykresie jego sytuacja nie wygląda specjalnie dobrze.
Złoty jest stabilny, podobnie jak inne waluty rynków wschodzących. Chociaż problemy dolara dają się zauważyć również na parze USDPLN, która 3-krotnie nieudanie forsowała poziom 3,77 i po piątkowej kapitulacji zerka znów w kierunku wsparcia na poziomie 3,60. O 8:40 euro kosztuje 4,4821 złotego, dolar 3,7100 złotego, frank 4,1412 złotego, zaś funt 5,1113 złotego.
dr Przemysław Kwiecień CFA
Główny Ekonomista XTB