Rynki przyjęły postawę wyczekującą przed dzisiejszymi informacjami z FED, które zaczną pojawiać się od godz. 20:00. Pary z dolarem notują niewielkie zmiany i nie widać konkretnego kierunku, minimalnie poniżej poziomu 1,50 proc. kręcą się rentowności 10-letnich obligacji rządu USA, a Wall Street nieco cofnęła się od maksimów i .. zastygła. Opublikowane wczoraj po południu dane z USA (słabsza sprzedaż detaliczna i indeks NY Empire State, oraz nieco lepsza produkcja przemysłowa) raczej nie mają większego znaczenia. Niezależnie od tego co się oficjalnie mówi, to problemem dla FED jest wysoka inflacja, a bardziej to, czy powróci ona w oczekiwane wartości w perspektywie kilkunastu miesięcy. Tu tkwi ryzyko na które decydenci powinni reagować, przynajmniej poprzez "przygotowywanie" rynków na pewne zmiany w polityce monetarnej, które mogą w najbliższych miesiącach się pojawić. Można to rozumieć też poprzez "ustawianie" inwestorów pod to, że za jakiś czas konieczna będzie dyskusja w FED, o tym jakie reakcje będą najbardziej stosowne (tapering, czyli ograniczanie skali skupu aktywów?). Teoretycznie wcześniej (bo tego nie trzeba zbytnio anonsować) Rezerwa Federalna mogłaby podnieść stopę rezerw obowiązkowych dla banków, aby ograniczyć ogromną nadpłynność dolara na rynkach finansowych.
Jak na dzisiejsze informacje mogą zareagować rynki? Z pełną oceną warto będzie zaczekać do zakończenia konferencji Jerome Powella, która rozpocznie się o godz. 20:30, bo ważne może być każde słowo, dając pole do ewentualnych interpretacji. Biorąc pod uwagę widoczne od kilku dni wyczekiwanie, to możemy spodziewać się wybuchu większej zmienności. Większe ryzyko tkwi po stronie zaskoczenia rynków nieco bardziej "jastrzębim" przekazem od decydentów, co dałoby pole do skorygowania ruchów z ostatnich tygodni, czyli odbicia rentowności obligacji, umocnienia dolara, oraz korekty na rynkach akcji i surowców.
Pozostałych istotnych informacji nie ma dzisiaj wiele. Uwagę przykuwają polityczne komentarze po ostatnim szczycie USA-UE z racji wizyty prezydenta Bidena w Europie, a konkretnie jej chińskiego aspektu. Amerykanie wyrażają, coraz większe zaniepokojenie chęcią dominacji Pekinu na Morzu Południowochińskim i chcą budować szeroki front sojuszników wspierających ich w polityce sankcji i politycznej presji na komunistyczny reżim.
OKIEM ANALITYKA - skala reakcji...
Wtorek przyniósł już nieco więcej nerwowości na rynkach, choć przetasowania przed FED nie są aż tak wyraźne. Niemniej widać nieco większą presję na redukcję pozycji w ryzykownych aktywach, chociaż większość nie chce tego robić, bo.... się boi. Efekt FOMO był w ostatnich miesiącach jednym z motorów zwyżek. FOMO, czyli obawa przed tym, że rynkowe okazje uciekną, zatem trzeba szybko wsiadać do pociągu nie patrząc na którą stację on jedzie.... Bo w teorii zawsze można z niego wysiąść, choć pytanie, czy nie bez szwanku. W efekcie mamy mocno napompowane rynki i przekonanie, że każdy spadek to okazja do tego, aby powiększyć skład portfela. Kluczowa staje się, zatem percepcja tłumu. Ta może nie zmienić się szybko, w efekcie reakcja po dzisiejszym FED być może będzie krótka, chociaż z pełną oceną musimy zaczekać do publikacji wieczornego przekazu.
Sporządził: Marek Rogalski – główny analityk walutowy DM BOŚ