Ale tak prosto nie jest – w czwartek w grupie najsilniejszych walut znalazło się m.in. euro i tym samym ruch wzrostowy na EURUSD wywołał korektę notowań USDPLN, który jeszcze z samego rana przetestował okolice 3,85. Czy siła euro wynika z tego, że zaczyna być ono zaliczane do grona defensywnych walut, a także tych, które ze względu na „gołębią" politykę Europejskiego Banku Centralnego stają się finansującymi inne spekulacyjne rozegrania i teraz te pozycje są pokrywane? Niewykluczone, wszak nastawienie risk-off na rynkach było w czwartek wyraźne. Powód to nie bardziej „jastrzębi" Fed, bo czerwcowe zapiski wiele nie zmieniły, ale narastające obawy przed Deltą, która zaczyna być coraz większym problemem w Azji, a powoli też w Europie. Krajów o satysfakcjonującym odsetku osób zaszczepionych jest niewiele, a nawet one nie mogą czuć się pewnie co do słuszności przyjętej strategii. Reasumując, Delta niesie ze sobą niepewność co do tego, jak będzie wyglądał globalny wzrost gospodarczy w II półroczu. W efekcie na rynki wkrada się tryb risk-off, a kapitał płynie w stronę amerykańskiego długu oraz dolara. W takim środowisku złoty nie może czuć się dobrze, a na jego wizerunku waży też „gołębie" nastawienie Rady Polityki Pieniężnej. Dane nt. inflacji na Węgrzech pokazują, że proces zacieśniania polityki monetarnej może okazać się dłuższy, niż sądzono, i być może warto rozpocząć go odpowiednio wcześniej, aby przyniósł pożądany efekt.