Sprawdzamy oczekiwania i od tego uzależniamy reakcję ceny. Brak takiego wydarzenia może czasem prowadzić do dość niespodziewanych zachowań.
Ostatni tydzień roku w kalendarzu po prostu nie istnieje. Najważniejszą publikacją są chińskie indeksy PMI, które poznamy... w piątek. Jednak nie spodziewałbym się znaczącej reakcji rynków, szczególnie, że duża ich część będzie już wtedy nieczynna. Początek tygodnia też nie zapowiada się szczególnie intensywnie – poniedziałek i wtorek są na kilku rynkach (m.in. Wielka Brytania i Kanada) dniami niepracującymi. To jednak nie oznacza braku zmienności.
Po pierwsze, to koniec roku, a zatem wielu inwestorów ma do wykonania różnego rodzaju optymalizację. Część chce zredukować zobowiązania podatkowe, część chce zaprezentować lepszy wynik na koniec roku (tzw. efekt strojenia okien, szczególnie istotny dla funduszy inwestycyjnych), chce lub musi dopasować strukturę portfela do założonych poziomów. A ponieważ w tym roku sporo się działo, ruchy te mogą być dość znaczące. Dodatkowo przypadają one na okres niskiej płynności, a w takich sytuacjach mniejsze zlecenia mogą wywołać większą reakcję. Wielokrotnie ostatni lub pierwszy tydzień roku przynosiły skoki notowań, w tym szczególnie na rynku walut. Nasze oczy zwrócone są oczywiście na złotego w kontekście tego, co wydarzyło się rok temu, gdy NBP celowo osłabił walutę aby zarejestrować wyższy zysk (i zapewnić większą wpłatę do budżetu). Wydaje się, że w tym roku (szczególnie wobec ogromnych problemów z inflacją) nie będzie próby powtórzenia tego manewru, ale inwestorzy powinni zachować czujność.
Jak na razie na rynku dzieje się niewiele. Jedyną pozycją w poniedziałkowym kalendarzu jest indeks Fed z Dallas (16:00). O 9:10 euro kosztuje 4,6214 złotego, dolar 4,0812 złotego, frank 4,4399 złotego, zaś funt 5,4746 złotego.
dr Przemysław Kwiecień CFA