– Na bieżąco dostosowujemy biznes do warunków i na ten moment mamy rozkłady zaplanowane na kilka tygodni. Zwykle w tym czasie mamy już opracowane wyloty na cały sezon letni – przyznaje Grzegorz Polaniecki, dyrektor generalny Enter Air.
Kiedy przewoźnik zacznie podpisywać umowy z touroperatorami? – Niepewność co do regulacji i przepisów jest dziś na tyle duża, że nasi klienci potrzebują jeszcze trochę czasu, by – na ile to możliwe – zaplanować sezon letni. Dziś jest na to jeszcze za wcześnie – mówi Polaniecki. – Jesteśmy jednak elastyczni i możemy zorganizować nowy rejs w ciągu dwóch dni. Nie myślimy o najbliższych tygodniach, skupiamy się na tym, co dziać się będzie latem – dodaje prezes Enter Air. Jego zdaniem będzie wówczas już widoczny jakiś efekt szczepień. Niekoniecznie musi być jednak tak, że w ofercie będą dominować kraje Europy, gdzie szczepienia przebiegają sprawniej.
– Myślę, że do wakacji kurorty będą gotowe. Znacznie łatwiej od strony logistycznej jest przecież przeprowadzić szczepienia w odizolowanych miasteczkach turystycznych czy na małych wyspach, czyli tam, gdzie zwykle ludzie latają na wakacje. Mieszka tam kilka tysięcy ludzi, z czego może połowa ma styczność z turystami. Dlatego takie miejsca mogą być szybciej dostępne dla turystów – zauważa Polaniecki.
Już wiadomo, że Enter Air jednak nie zdoła osiągnąć w tym roku przychodów porównywalnych z rokiem 2019. – Z pewnością ten rok będzie skromniejszy pod względem przychodów od 2019 r. Mieliśmy takie nadzieje jeszcze jesienią zeszłego roku, licząc, że od stycznia obostrzenia zostaną zdjęte. Dziś wiadomo już, że mogą zostać utrzymane do końca marca, a niewykluczone, że nawet do czerwca – analizuje Polaniecki.
– Pierwsze dwa kwartały tego roku będą zatem słabe i zaważą na wyniku za cały rok. Pracujemy jednak nad kosztami. W zeszłym roku udało nam się mocno zrestrukturyzować biznes – dodaje.