Co prawda, licząc od początku roku, akcje LPP zyskały blisko 10 proc., ale przy stopie zwrotu 38 proc. WIG-u wygląda to blado, zwłaszcza że spółka przyzwyczaiła akcjonariuszy do rozwoju odzwierciedlonego we wzrostach kursu większego niż szeroki indeks. Co jednak mają powiedzieć akcjonariusze CCC? Akcje tej spółki potaniały od początku roku o ok. 35 proc., chociaż jeszcze w kwietniu i maju zyskiwały ponad 30 proc. Od szczytu zatem przecena przekracza już 50 proc., a pewnie są inwestorzy, którzy kupowali akcje CCC po 240 zł i trzymają je wciąż.

Obie spółki łączą „oczywiste oczywistości” – podobna branża, ambicje szybkiego rozwoju w Polsce i za granicą, podobne uwarunkowania co do ryzyka walutowego, a także w pewnym stopniu uzależnienie od pogody. W obu spółkach jest też dominujący akcjonariusz, który ma kluczowy wpływ na strategiczny rozwój biznesu. Łączy je jeszcze jedno – obie te spółki były przedmiotem ataku tzw. shorciarzy, przy czym w przypadku CCC jest to temat bieżący i dużo poważniejszy, biorąc pod uwagę dużą skalę krótkich pozycji. Obie te spółki stały się też tematem mocno spekulacyjnych raportów – w przypadku LPP był to raport Hindenburga wskazujący na dalszą działalność spółki na rynku rosyjskim, z kolei w przypadku CCC był to raport Ningi, sugerujący sztuczne zawyżanie przychodów i ryzyko zbyt dużych należności zagrożonych.

Historia LPP i raportu Hindenburga sięga początku 2024 r. Co ciekawe, kurs wciąż nie przebił poziomów sprzed publikacji raportu, aczkolwiek uwzględniając wypłaconą dywidendę, znajdował się już na wyższych poziomach. Pokazuje to jednak, że odzyskiwanie zaufania trwa długo, ale w przypadku LPP i tematu działalności w Rosji miało to wyjątkowo duże znaczenie dla międzynarodowego corporate governance spółki (patrząc na aktualne niskie wyceny na P/E można wnioskować, że dalej ma negatywny wpływ). W tzw. międzyczasie jeszcze pewne kłopoty miała sprzedaż w marce Sinsay, która ma być głównym motorem wzrostów LPP w kolejnych kwartałach. Obecnie sytuacja się normuje, a kurs nieśmiało wraca do trendu wzrostowego. Należności spółki rosyjskiej zostały już w całości odpisane i z każdym dniem temat tej działalności będzie miał mniejsze znaczenie. LPP ma też jeszcze jeden atut – ma szansę wypełnić własną prognozę sprzedaży na ten rok na poziomie 23-24 mld zł, a jego wycena wskaźnikowa nie jest „wymagająca”.

Tymczasem CCC dopiero zaczyna mierzyć się z wyzwaniami – musiało obniżyć prognozę na ten rok, a i tak jej wykonanie nie jest pewne. Raport Ningi pojawił się w październiku i jeszcze nakręcił grę „shorciarzy”. Dopiero za jakiś czas okaże się, jakie są faktycznie koszty rozwoju Worldboksu i czy koncept ten okaże się sukcesem. Problemem dla spółki stał się zbyt szybki rozwój, w którym wydatki nie nadążają za przychodami, natomiast jeśli ten rozwój, jak obiecuje CCC, szybko przełoży się na lepsze wyniki, optymizm wróci. Póki co jednak przeważają obawy, co zresztą widać w zachowaniu kursu.