I nie był to efekt kilku transakcji, co często ma miejsce na GPW. Inwestorzy przeprowadzili ponad 1,4 tys. takich operacji, a właściciela zmieniło w nich ponad 2,6 mln walorów (blisko 3 proc. kapitału funduszu).

Takiego zachowania papierów MNI inwestorzy długo nie widzieli. Skok notowań to zapewne efekt notatki wystosowanej we wtorek do inwestorów przez Dom Maklerski BZ WBK, który słynie w ostatnim czasie z tzw. złotych strzałów, czyli rekomendacji, które pozwoliły sporo zarobić na inwestycjach w akcje (np. Azotów Tarnów). Dobra sława powoduje, że giełdowi gracze zwracają większą uwagę na to, co piszą specjaliści tego biura.

W najnowszej analizie Grzegorz Pułkotycki z DM BZ WBK wycenił jeden papier MNI na 5,35 zł, czyli dużo wyżej niż kosztuje on na giełdzie, a ryzyko inwestycji w walory uznał jako „średnie”. Warto zauważyć, że zbliżoną wycenę akcji MNI (5,1?zł) biuro prezentowało we wcześniejszych analizach z 2010 r. Dopiero teraz jednak widać reakcję inwestorów na zalecenie biura.

Pułkotycki spodziewa się, że wyniki MNI za 2010 r. okażą się rekordowe. Analityk prognozuje, że nie licząc możliwych przejęć, w tym i 2012 r. nakłady inwestycyjne MNI?wyniosą odpowiednio 65,7 mln zł i 63,9 mln zł, a potem spadną. Sądzi też, że EBITDA (zysk operacyjny powiększony o amortyzację) kształtować się będzie na poziomie 119,7 mln zł i 139,9 mln zł, a w 2013 r. zarząd może rozważyć wypłatę dywidendy.