Po huśtawce nastrojów, z którą mieliśmy do czynienia w pierwszej części tygodnia na GPW, środa upłynęła zdecydowanie spokojniej. Przez większość dnia byliśmy świadkami raczej niewielkich zmian, a nawet jak pojawiały się próby ataku popytu lub podaży, to zapędy te trzymane były w ryzach.

Pierwsze poważniejsze uderzenie przyszło ze strony podaży, która przed godz. 10 zapchnęła WIG20 około 0,3 proc. pod kreskę. Nie minęła jednak kolejna godzina notowań, a spadki przerodziły się we wzrosty, ale i te mocno ograniczone. Podobne nastroje panowały na innych europejskich rynkach, gdzie był problem z jakimiś poważniejszymi ruchami.

W drugiej części dnia do głosu znów mocniej zaczęły dochodzić niedźwiedzie, a ich orężem stało się spadkowe otwarcie notowań na Wall Street. Na szczęście po raz kolejny skala spadków była ograniczona.

Mówiąc o naszym rynku, trzeba także wspomnieć o tym, co pod koniec dnia wydarzyło się ze spółkami energetycznymi. Te zaczęły mocniej zyskiwać na wartości, co przełożyło się na wyraźny wzrost indeksu WIG – Energia, który rósł o ponad 4 proc. To efekt zatwierdzenia przez URE zmian taryf na sprzedaż energii elektrycznej dla gospodarstw domowych. Same spółki energetyczne to były jednak za mało, aby mocniej poderwać nasze indeksy. WIG20 ostatecznie zyskał 0,1 proc., mWIG40 urósł 0,3 proc., a sWIG80 stracił 0,2 proc.

Niższa zmienność i uspokojenie emocji rynkowych nie dziwią w kontekście zbliżających się świąt. Z drugiej jednak strony jeszcze w piątek mamy wygasanie kontraktów terminowych, co teoretycznie powinno sprzyjać zmienności. Być może jednak to, co najlepsze pod tym względem widzieliśmy podczas dwóch pierwszych sesji tygodnia? Lepiej jednak zachować czujność i wstrzymać się ze zbyt wczesnym świętowaniem, przynajmniej jeśli chodzi o aspekt rynkowy.