Notowany na NewConnect producent gier komputerowych chce uruchomić serwis zajmujący się dystrybucją gier w postaci cyfrowej przez Internet. Inwestycja, współfinansowana ze środków unijnych, pochłonęła do tej pory 1,2 mln zł. – Mamy już gotową roboczą wersję platformy. Teraz skupimy się na jej dopracowaniu. Chcielibyśmy, żeby na przełomie kwietnia i maja przyszłego roku zadebiutowała w sieci – mówi Piotr Babieno, prezes krakowskiej spółki.
Kilka kwartałów na minusie
Deklaruje, że nowy serwis nie będzie konkurował z największymi światowymi platformami tego typu, jak amerykański Steam czy GOG.com, należący do CD Projekt Red. Nie ukrywa jednak, że ich błyskawiczny rozwój był inspiracją do rozpoczęcia prac nad własnym produktem. – Skupimy się na jednym, niszowym segmencie gier – zapowiada. Nie chce zdradzić szczegółów.
Deklaruje, że serwis będzie prowadzony przez specjalnie powołaną do tego celu spółkę. – Chcemy, żeby podmiot osiągnął próg rentowności w III kwartale 2013 r. – oznajmia. W jego ocenie dalsze nakłady na budowę platformy nie będą już duże.
Gorący grudzień
Na razie Bloober Team nie zachwyca wynikami finansowymi. Po publikacji danych za III kwartał (patrz wykres) spółka odwołała prognozę na ten rok. Zakładała, że przychody sięgną 5,69 mln zł, a zysk brutto 3,02 mln zł. Producent gier wyjaśniał to późniejszym, niż planowano wejściem na małą giełdę oraz zmianami w planach wydawniczych.
W II półroczu Bloober Team skoncentrował się na produkcji gry komputerowej „Assault Armies", która ukaże się w wersji na najnowszą konsolę Sony – PlayStation Vita. Premiera na rynku japońskim (to pierwszy rynek, na którym nowa konsola trafi do sprzedaży) planowana jest na 17 grudnia. – Nasz wydawca (Kotobuki Solution – red.) bardzo zaangażował się w promocję naszego tytułu, który jest widoczny w serwisach branżowych i prasie. To powinno pozytywnie się przełożyć na sprzedaż – uważa prezes. Podtrzymuje plany, że w pół roku od premiery tytuł kupi 100–150 tys. Japończyków. Każdy zapłaci za grę prawie 2 tys. jenów, czyli ok. 85 zł (tylko część tej kwoty trafi do producenta).