Patrząc na wykres Comarchu z długoterminowej perspektywy trzeba przyznać, że to byki mają przewagę na tym rynku. Ich dominacja osłabła jednak pod koniec 2013 r., gdy kurs osiągnął szczyt hossy 106,5 zł i następnie wszedł w fazę korekty i trendu bocznego. Marazm zakończył się dopiero pod koniec sierpnia ubiegłego roku. Notowania odbiły się wówczas od 75 zł i dynamicznie ruszyły w górę. W październiku średnia krocząca z 50 sesji wzrosła powyżej 200-sesyjnej tworząc na wykresie pozytywną formację złotego krzyża. Byki poszły za ciosem i pod koniec 2014 r. cena przebiła 106,5 zł, i w porywach dotarła do 115,85 zł. Ten ostatni pułap został pokonany w czwartek, a dziś przed południem cena ustanowiło kolejny rekord wszech czasów 120 zł.
Z punktu widzenia analizy technicznej byki mają po swojej stronie kilka ważnych argumentów. Po pierwsze – długoterminowa przewaga. Po drugie – rosnące średnie kroczące z 50 i 200 sesji oraz aktualna formacja złotego krzyża. Po trzecie – wybijanie kolejnych oporów potwierdza siłę kupujących. Za mankament można natomiast uznać niskie obroty. Na żadnej styczniowej sesji wolumen dzienny nie przekroczył 3000 akcji. Aby uchronić się przed ryzykiem ewentualnego spadku warto zabezpieczyć się zleceniem stop loss. Najlepiej ustawić go tuż poniżej 106,5 zł. Pułap ten wydaje się silnym wsparciem – nakładają się tam średnia krocząca z 50 sesji oraz poziom lokalnego dołka z końca grudnia.
O 12.45 notowania Comarchu rosły o 1,5 proc. do 119 zł.