Notowania ropy naftowej zakończyły wczorajszą sesję na solidnym, ponad 3-procentowym minusie. Wszystko za sprawą splotu wydarzeń o niekorzystnym bilansie dla notowań tego surowca.
Przede wszystkim, wczoraj pojawił się cotygodniowy raport pokazujący wzrost zapasów ropy naftowej w Stanach Zjednoczonych. Departament Energii podał, że w poprzednim tygodniu zapasy ropy w USA wzrosły aż o 4,14 mln baryłek, podczas gdy oczekiwano ich zniżki. Wzrosły również zapasy benzyny i destylatów, co stanowi potwierdzenie faktu, że popyt na paliwa w USA jest rozczarowujący.
Słabe dane dotyczące zapasów przyćmiły relatywnie dobrą reakcję rynku na wczorajszy komunikat Fed. Rezerwa Federalna, zgodnie z oczekiwaniami, dokonała niewielkiej podwyżki stóp procentowych i zapowiedziała możliwe dalsze podwyżki, jednak Jerome Powell utrzymał raczej ostrożny ton – co inwestorzy odczytali jako znak, że Fed nie będzie uderzał podwyżkami w gospodarkę bardziej niż to jest konieczne, a jeśli inflacja będzie nadal istotnie spadać, to ton Fed może stać się jeszcze łagodniejszy. Ten fakt osłabił dolara i sprzyjał wyższym cenom surowców – co jednak nie wystarczyło, aby na rynku ropy pojawiło się więcej optymizmu.
Notowania ropy naftowej WTI – dane dzienne
Nie zaskoczył także OPEC+, który wczoraj, również zgodnie z oczekiwaniami, utrzymał dotychczasowe limity produkcji ropy naftowej na poziomach ustalonych jeszcze jesienią poprzedniego roku (dla przypomnienia: na październikowym posiedzeniu rozszerzony kartel obniżył limity o 2 mln baryłek dziennie do końca 2023 r.).