Azoty i Lotos szukają partnerów do megainwestycji

Budowa kompleksu petrochemicznego może pochłonąć nawet 12 mld zł. Analitycy są sceptyczni.

Publikacja: 04.12.2013 05:13

Paweł Jarczewski, prezes Grupy Azoty

Paweł Jarczewski, prezes Grupy Azoty

Foto: Archiwum

Tak dużej inwestycji w polskim przemyśle nie było od lat. Dwaj krajowi giganci: Grupa Lotos i Grupa Azoty, chcą wydać wspólnie aż 12 mld zł na budowę kompleksu petrochemicznego na Pomorzu. Choć powstało dopiero wstępne studium wykonalności, a ostateczne decyzje co do przyszłości projektu zapadną pod koniec 2014 r., już dziś prezesi spółek i minister skarbu mówią o sukcesie. Emocje studzą analitycy, którzy wątpią, że inwestycja w ogóle powstanie.

Dalsze analizy

We wtorek Lotos i Azoty podpisały porozumienie w sprawie powołania spółki celowej i realizacji pełnego studium wykonalności projektu. Jeśli te analizy wypadną pomyślnie, budowa kompleksu mogłaby ruszyć w 2016 r., a gotowy byłby w 2019 r.

Wstępne plany zakładają, że instalacje będą produkować m.in. polietylen, propylen i benzen, wykorzystywane do produkcji tworzyw sztucznych. Wyrobem tworzyw, obok produkcji nawozów, zajmują się Azoty i to one byłyby głównym odbiorcą nowych produktów. Na razie tego typu surowce kupują od dostawców zewnętrznych i wydają na to rocznie około 700 mln zł. – Dostęp do własnej bazy surowców pozwoliłby nam nie tylko obniżyć koszty produkcji, ale też zwiększyć portfolio naszych produktów – przekonuje  Witold Szczypiński, wiceprezes Azotów. Natomiast nadwyżka trafiałaby na eksport.

Z kolei Lotos lokowałby tu swoje wyroby: LPG i tzw. surową benzynę, czyli naftę, stanowiącą produkt wyjściowy dla przemysłu petrochemicznego. Instalacje powstałyby częściowo na terenie należącej do Lotosu gdańskiej rafinerii, a częściowo pobliskich Fosforów – spółki należącej do Grupy Azoty. Kosztami inwestycji obie spółki podzieliłyby się po połowie. – Z pewnością jednak większą część nakładów sfinansujemy długiem – dodaje Paweł Olechnowicz, prezes Lotosu.

Bez entuzjazmu

Na razie jednak partnerzy muszą znaleźć kolejnych wspólników, którzy pomogą w finansowaniu projektu. Mogą to być partnerzy branżowi lub finansowi. Swoje zaangażowanie zadeklarowały już Polskie Inwestycje Rozwojowe. – Na tym etapie projekt oceniamy jako bardzo interesujący. Będziemy wspierać strukturę finansową i kontraktową tej inwestycji – zapowiada Mariusz Grendowicz, prezes PIR.

Wkład finansowy tej instytucji, która jest częścią rządowego programu Inwestycje Polskie, będzie jednak skromny. PIR może bowiem wyłożyć na jeden projekt maksymalnie 750 mln zł, a to zaledwie kilka procent szacowanych nakładów. Resztę wspólnicy będą musieli wyłożyć z własnej kieszeni, wspomagając się kredytami.

– Liczymy na zainteresowanie projektem finansowych instytucji międzynarodowych. Właśnie rozpoczynamy rozmowy z potencjalnymi partnerami – podkreśla Paweł Jarczewski, prezes Azotów. Dodaje, że kolejną opcją jest pozyskanie kapitału z giełdy. – Spółka celowa mogłaby być notowana na giełdach. Scenariuszy jest dziś bardzo dużo – przekonuje.

Model finansowania projektu i ostatecznych partnerów przedsięwzięcia poznamy najpóźniej jesienią przyszłego roku.

Bez entuzjazmu na projekt patrzą analitycy i inwestorzy. We wtorek notowania Azotów spadały maksymalnie o 3 proc., do 71,1 zł, a Lotosu – o 2 proc., do 38,41 proc. – Moim zdaniem  szanse na realizacje projektu są niewielkie. Nowe moce powstające w USA i bazujące na tanim gazie w ciągu 4–5 lat spowodują, że tego typu instalacje petrochemiczne w Europie przestaną mieć rację bytu – ocenia Łukasz Prokopiuk, analityk DM IDMSA.

Opinie

Dominik Niszcz, analityk DM Raiffeisen

Spółki przedstawiły tylko ogólny zarys projektu, dlatego dziś trudno go jednoznacznie ocenić. Inwestorów może niepokoić fakt, że Azoty mocno inwestują w segment tworzyw sztucznych, co może się odbić na najważniejszej dywizji – nawozowej. Są też obawy, że polskie produkty nie będą konkurencyjne na światowym rynku, tym bardziej że docierają do nas wieści o planach budowy dużych instalacji petrochemicznych na Bliskim Wschodzie. Z drugiej strony pojawiły się informacje, że spółka celowa utworzona dla realizacji tego projektu może trafić na giełdę. Taki start-up byłby ciekawą inwestycją, zwłaszcza dla tych inwestorów, którzy oczekują regularnej dywidendy.

Tomasz Kasowicz, analityk DM BZ WBK

Zaskoczeniem na pewno są planowane nakłady na inwestycję, które okazały się dwukrotnie wyższe od pierwotnych szacunków. Sfinansowanie tak kosztowanego projektu na pewno nie będzie łatwe, ale myślę, że jest realne, jeśli część pieniędzy wyłożą międzynarodowe instytucje finansowe. Nie mamy jeszcze pełnych danych na temat przedsięwzięcia, ale wydaje się, że w dłuższym terminie może ono przynieść korzyści obu spółkom. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że świat idzie inną drogą i do wytwarzania tego typu produktów coraz częściej wykorzystuje się zamiast nafty tańszy gaz. To może spowodować, że zwrot z inwestycji będzie mniejszy albo wydłużony w czasie.

Surowce i paliwa
Orlen chce Nowej Chemii zamiast Olefin III
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Surowce i paliwa
MOL stawia na dalszy rozwój sieci stacji paliw
Surowce i paliwa
Orlen bez sukcesów w Chinach
Surowce i paliwa
Mniej gazu po fuzji Orlenu z Lotosem i PGNiG
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Surowce i paliwa
Obecny i były zarząd Orlenu oskarżają się nawzajem
Surowce i paliwa
JSW szuka optymalizacji kosztów. Bogdanka może pomóc