– Pomysł, by połączyć spółkę produkcyjną i eksportową nie jest nowy. I nie jest zły – mówi Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki. – Ta fuzja będzie racjonalna wtedy, gdy pieniądze, które ma Węglokoks, pójdą na inwestycje w KHW. A nie na łatanie dziury w holdingu czy podwyżki płac – dodaje.

KHW ma ok. 150 mln zł długów. Wstępnie mówiło się o dokapitalizowaniu go przez Węglokoks. Państwowemu właścicielowi zależy na połączeniu obu podmiotów w jeden silniejszy. Z naszych szacunków wynika, że grupa mogłaby być warta ok. 9 mld zł (1,5 mld zł Węglokoks i 7,5 mld zł KHW – na podstawie wyceny porównawczej).

KHW samodzielnie po środki z giełdy mógłby sięgnąć pod koniec 2012 r. Z Węglokoksem rok wcześniej. Choć debiut grupy na GPW w tym roku, w kontekście upublicznienia w II kwartale Jastrzębskiej Spółki Węglowej wydaje się nierealny.

– Dlaczego nie mogłoby być w tej grupie także Kompanii Węglowej – pyta Wacław Czerkawski, wiceszef Związku Zawodowego Górników w Polsce. KW dostarcza Węglokoksowi 80 proc. paliwa na eksport. Wiceminister gospodarki Joanna Strzelec-Łobodzińska mówi, że jeśli doszłoby do fuzji KHW i Węglokoksu, to grupa mogłaby przejmować inne podmioty.

– Kompania najpierw musi spłacić długi – podkreśla Steinhoff. – Eksport węgla spada, bo spada wydobycie. Transport jest drogi. Dlatego z tej działalności Węglokoks długo nie wyżyje. Kiedyś centrale handlu zagranicznego kupowały aktywa produkcyjne, ta droga może się okazać ratunkiem dla Węglokoksu – dodaje.