Co więcej, wartość potencjalnej transakcji ustalił na symboliczną złotówkę. Wśród górników zawrzało. – Taka oferta jest nie do przyjęcia. Zostaliśmy oszukani przez rząd – alarmuje Stanisław Kłysz, wiceprzewodniczący górniczej „Solidarności".
Postawę Tauronu chwalą z kolei analitycy. – Tauron, przedstawiając twarde warunki zakupu kopalni Brzeszcze, podszedł do sprawy racjonalnie i pokazał, że dba o interes swoich akcjonariuszy – przekonuje Paweł Puchalski, analityk DM BZ WBK.
Na rynku od razu pojawiły się spekulacje, że Tauron mógł celowo wyśrubować swoje warunki, by ostatecznie kopalni nie przejąć. Problem jednak w tym, że znalezienie inwestora dla Brzeszcz górnikom obiecała premier Ewa Kopacz podczas styczniowych manifestacji na Śląsku. Pierwotnie kopalnia ta miała zostać zlikwidowana, ale pod oporem związków zawodowych rząd zdecydował, że wydzieli ją z Kompanii Węglowej (KW) i przekaże Spółce Restrukturyzacji Kopalń (SRK) w celu jej dalszej odsprzedaży.
Warunki stawiane przez Tauron mogą jednak okazać się zbyt trudne do spełnienia, zwłaszcza w okresie przedwyborczym. Koncern oczekuje zmniejszenia stałego zatrudnienia w kopalni do 828 etatów. Pozostałych 715 osób zakład miałaby zatrudniać w formie outsourcingu. Wiadomo już, że na taki zapis nie zgodzą się związkowcy. Tym bardziej że rząd obiecał, że nie będzie zwalniał górników, a w zamian zaproponował bogaty pakiet osłonowy dla tych, którzy sami odejdą z pracy. W Brzeszczach nie ma jednak aż tak wielu chętnych. Na 2084 pracowników wnioski o możliwość skorzystania z urlopów górniczych złożyło jak dotąd 337 osób, a kolejnych 51 chce wziąć jednorazowe odprawy.
Zmienić miałyby się również zasady wynagradzania pracowników, którzy otrzymaliby średnio około 5 tys. zł podstawowej pensji oraz dodatek zależny od osiąganych wyników. – Zobaczymy, czy zarząd spółki nie będzie zachęcony do kupna kopalni, nawet jeżeli któryś z postulatów nie zostanie spełniony – zaznacza Mateusz Namysł, analityk DM Raiffeisen.
