W poniedziałek cena akcji KGHM rosła nawet o 4,7 proc., do 69,1 zł. Oznacza to, że kurs wzrósł o 32 proc. od wieloletniego dołka zanotowanego 20 stycznia, kiedy to walory zostały wycenione na zamknięciu sesji na 52,29 zł.
Odbicie czy korekta
Od połowy stycznia mocno rosną również notowania innych światowych koncernów zajmujących się wydobyciem rud miedzi i metali towarzyszących. Tutaj kursy także odbiły od wieloletnich minimów – ale bardziej spektakularnie. Wycena AngloAmerican zwiększyła się o 106 proc., Freeport- McMoRan o 85 proc., Glencore Xtrata o 74 proc., a Antofagasty o 45 proc. Dynamikę podobną do KGHM osiągnęły BHP Billiton (34 proc.) oraz Rio Tinto (27 proc.).
Poprawa notowań górniczych gigantów rozpoczęła się wraz ze wzrostem cen miedzi. Jednak w przypadku czerwonego metalu odbicie od wieloletniego minimum nie jest ani tak dynamiczne, ani stabilne. Cena w Londynie to blisko 4,7 tys. USD za tonę, czyli o ponad 8 proc. więcej niż w połowie stycznia. Jednak w odróżnieniu od kursów akcji spółek górniczych cena miedzi nie rosła miarowo – na początku lutego mocno się załamała (patrz wykres).
Biorąc pod uwagę wydane ostatnio rekomendacje dla KGHM – „sprzedaj" od DM BOŚ i Pekao Investment Banking z cenami akcji 54 i 46 zł – analitycy nie spodziewają się poprawy sytuacji.
– O zmianie trendu w wycenie spółek wydobywczych moglibyśmy mówić wtedy, kiedy zmieniłby się trend notowań surowców, a na razie nie mamy z nim do czynienia – mówi Krzysztof Duda, analityk Erste Securities. – Według nas światowa podaż miedzi jest wciąż wysoka, w ciągu trzech lat zwiększy się o 10 proc. mimo zapowiedzianych w ostatnim czasie cięć inwestycji – a perspektywy dla popytu są nadal słabe – dodaje.