We wrześniu ub.r. Energa uznała za nieważne ramowe umowy na zakup tzw. zielonych certyfikatów ze swoimi kontrahentami, powołując się na brak zastosowania trybu zamówień publicznych przy ich zawieraniu. Sędzia co prawda uznała, że zamówienie powinno być dokonane w drodze przetargu, ale podkreślała, że niedochowanie tego trybu nie może skutkować unieważnieniem kontraktów.

– Skoro strony działały zgodnie z interesem publicznym i były o tym przekonane, to mogły zakładać zmianę regulacji w tym zakresie. Uznanie nieważności byłoby więc sprzeczne z zachowaniem zasad bezpieczeństwa obrotu – zauważyła sędzia. Wskazała, że Energa nie wykazała okoliczności, które świadczyłyby o zmianie interesu publicznego w zakresie ochrony konkurencji, stabilności obrotu czy ochrony środowiska.

Mec. Przemysław Maciak, partner zarządzający w kancelarii SMM Legal, reprezentującej Energę, zamierza odwoływać się od wyroku. – To jest sprawa w pewnym sensie precedensowa. Jest to tylko przegrana potyczka, ale jestem przekonany o końcowej wygranej – mówi. Nie wyklucza, że sprawa może oprzeć się o Sąd Najwyższy. Maciak podkreśla, że wyrok nie ma wpływu na kolejne sprawy ani na potencjalne ugody zawierane z innymi podmiotami. Z naszych informacji wynika, że takie ugody zostaną zawarte w najbliższych dniach.

– Mamy nadzieję, że w kolejnych postępowaniach sądy podzielą te poglądy – komentuje Natalia Kabacińska, radca prawny w reprezentującej także innych pozwanych kancelarii WKB Wierciński, Kwieciński, Baehr, która była przy odczytaniu wyroku. Według niej kluczowe w uzasadnieniu były stwierdzenia dotyczące prawa zamówień publicznych. Sąd uznał, że strony miały co prawda obowiązek zawarcia umowy w tym trybie. Niedochowanie go nie może jednak skutkować nieważnością umów. Zwłaszcza że sam ustawodawca zmienił prawo w 2015 r., wyłączając sprzedaż certyfikatów z tego trybu. – Sąd mógł poprzestać na takiej argumentacji. Poszedł jednak dalej, wskazując, że nawet uznanie umów za nieważne nie skutkowałoby uwzględnieniem powództwa, w takim przypadku z uwagi na podniesiony przez nas brak formalnych przesłanek jego dochodzenia – dodaje Kabacińska. Chodzi o roszczenia Energi dotyczące zwrotu nienależnie pobranych przez farmę świadczeń.