Jak przyznaje Wardyn, złoto bardzo zawodzi byki. – Trudno wyobrazić sobie bardziej prowzrostowe otoczenie dla tego metalu niż wysoka, stale przyspieszająca inflacja, wojna oraz związane z nią globalne niepokoje i napięcia gospodarcze. Nawet w takim otoczeniu złoto nie było w stanie trwałe poprawić historycznego szczytu. Ryzykiem dla długich pozycji może być percepcja inwestorów, że sytuacja na Ukrainie zmierza w kierunku rozejmu. To mogłoby sprowadzić bardzo głęboką wyprzedaż złota. Dopóki jednak geopolityczne napięcia trwają, dopóty byki mają przewagę i nadal umiarkowane szanse na rozbudowanie trendu wzrostowego – mówi Wardyn, który liczy na wzrost cen złota.
Andrzej Kiedrowicz z PKO BP widzi potencjał aluminium, tłumacząc, że problemy logistyczne i rozliczeniowe powiązane z dostawami z Rosji oraz spadek globalnych zapasów surowca na skutek ograniczonej podaży powinny wspierać dalszy wzrost cen tego metalu.
Dalej drożeć może także cynk. – Notowania cynku kontynuują po przejściowej korekcie w połowie marca trend wzrostowy – wysokie ceny energii w Europie ograniczają możliwości produkcji metalu na Starym Kontynencie, znacząco zmniejszając jego podaż w krótkim terminie – mówi Michał Krajczewski z BM BNP Paribas.
Co ze złotym?
Na początku marca doszło do bezprecedensowej deprecjacji złotego, jednak później polska waluta zaczęła odrabiać straty. Sobiesław Kozłowski z Noble Securities liczy, że USD/PLN nadal będzie spadał. – Dynamiczne podnoszenie stóp procentowych przez banki centralne w regionie, z monetarnego punktu widzenia, sprzyja umocnieniu walut. 6 kwietnia RPP podejmie decyzję o podwyżce i nie można wykluczyć zaskoczenia podwyżką wyższą od oczekiwań (średnia rynkowa mówi o +0,5 pkt proc.). Panika na rynku walut w regionie po wybuchu wojny w Ukrainie została zażegnana, czemu m.in. pomaga linia swapowa na 10 mld EUR – mówi Kozłowski.
Z kolei Kamil Cisowski z DI Xelion zajął długą pozycję na USD/RUB, tłumacząc, że kurs rubla, który odrobił niemal całe straty, które poniósł po inwazji, wynika w dużej mierze z braku płynności rynku i blokowaniu podaży rosyjskiej waluty. – Zważywszy na inflację w Rosji i skalę spodziewanej recesji w tym kraju rubel wydaje się obecnie bardzo przewartościowany. Oczekujemy, że jakiekolwiek poluzowanie obecnego reżimu wymiany waluty będzie wiązało się z jej natychmiastowym osłabieniem, natomiast nie jest to warunek konieczny, by do niego w kwietniu doszło – przyznaje Cisowski.