I jeszcze jedne dane. Przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w lipcu 2024 r. wzrosło o 10,6 proc. r./r. Odczyt okazał się niższy niż prognozy (10,8 proc.). Pomimo nieco słabszego odczytu nominalna dynamika wynagrodzeń nadal pozostaje dwucyfrowa. – Należy wskazać, że spadek lipcowej dynamiki wynagrodzeń wynika w dużej mierze z niższych premii w górnictwie, w pozostałych sektorach dynamika pozostaje istotnie wyższa – komentuje Bartosz Wałecki, analityk Michael/Ström Dom Maklerski. I przechodzi do tego, co dla deponentów bodaj czy nie najważniejsze: oficjalnych stóp NBP. – Wydaje się, że takie dane jeszcze przez jakiś czas mogą być dla RPP argumentem w kwestii utrzymywania restrykcyjnej polityki monetarnej. Realna dynamika wynagrodzeń jednak z miesiąca na miesiąc spada. Działają tutaj dwa przeciwstawne trendy. Z jednej strony roczna dynamika płac powoli hamuje, z drugiej inflacja wzrasta – podsumowuje Wałecki.
A stopy bez zmian
Ekonomiści ING są zdecydowani. Przypominając, że w drugim kwartale polska gospodarka odnotowała wzrost o 3,2 proc. r./r., do czego przyczyniła się przede wszystkim konsumpcja, i że fala rewizji w dół prognoz wzrostu gospodarczego na 2024 r. była prawdopodobnie przedwczesna, stwierdzają: przy solidnym wzroście PKB i szczegółowych czerwcowych danych o CPI obrazujących wzrost inflacji bazowej nie widzimy miejsca na obniżki stóp procentowych ze strony Narodowego Banku Polskiego w tym roku.
Jak dalej tłumaczą: oczekujemy, że inflacja CPI utrzyma się w okolicach 4,0–4,5 proc. r./r. do końca 2024 r., co nie pozwoli RPP na złagodzenie polityki pieniężnej – zwłaszcza że gospodarka pozostaje na ścieżce ożywienia. Prognozy inflacji w pierwszej połowie 2025 r. są obarczone dużą niepewnością, gdyż nieznane są plany rządu dotyczące dalszych działań ochronnych cen energii dla gospodarstw domowych. – Prognozujemy, że druga połowa przyszłego roku przyniesie gwałtowny spadek inflacji, przy czym cykl obniżek stóp procentowych rozpocznie się w drugim kwartale i potrwa do 2026 r. Obniżki stóp procentowych mogą nastąpić łącznie o 75 pkt baz. w 2025 i o kolejne 50 pkt baz. w 2026 r.
Ale jest jeszcze kwestia, która może wpłynąć nie na zysk czy stratę, ale na poziom oszczędności Polaków. Robert Biegaj, ekspert rynku retailowego z Grupy Offerista, podkreśla, że w sklepach jest coraz drożej i nadchodzą kolejne podwyżki.
– Sytuacja najbardziej uderzy w konsumentów jesienią, a potem kolejny raz – przed Bożym Narodzeniem – przewiduje. Jego zdaniem po lipcowym skoku cen r./r. o niespełna 4 proc. konsumenci powinni być przygotowani na powakacyjny wzrost o ok. 5 proc. r./r. I to jest raczej optymistyczny scenariusz, który zrealizuje się, jeżeli nic nowego nie wstrząśnie rynkiem. Z kolei rok może skończyć się podniesieniem cen nawet o 6–7 proc. – ostrzega ekspert.