Czerwiec będzie ciekawym miesiącem na warszawskiej giełdzie pod względem pewnego historycznego porównania. Mniej więcej w połowie tego miesiąca czas trwania obecnej hossy, trwającej od października 2022, zrówna się z czasem trwania poprzedniego rynku byka, czyli tego rozpoczętego po pandemicznym krachu w marcu 2020 i zakończonego w listopadzie 2021 (ten czas to dokładnie 416 sesji od dołka).
Obecnej hossie niewiele brakuje też do tej poprzedniej pod względem zasięgu. Wtedy WIG urósł maksymalnie o ok. 101 proc. Tymczasem obecnie, w trakcie maja, zwyżka indeksu od dna z 2022 sięgnęła w najlepszym momencie 96 proc. (gdyby WIG miał wyrównać dokładnie wynik z lat 2020–2021, to powinien osiągnąć 91,8 tys. pkt; w trakcie maja niemal otarł się o 90 tys. pkt).
To narzucające się porównanie sugeruje, by bliżej przyjrzeć się podobieństwom, jak i różnicom między obecną sytuacją a końcówką hossy z jesieni 2021. Jest nad czym się zastanawiać, bo przecież po zakończeniu tamtego trendu wzrostowego, potem WIG przeżywał ciężkie chwile w 2022 roku.
Techniczne wykupienie jak na szczycie z 2021
Zacznijmy od kolejnych cech wspólnych. Na drugim wykresie pokazujemy, że podobnie jak w końcówce 2021, WIG wkroczył w maju do strefy technicznego wykupienia. Gdyby maj skończył się na poziomie zbliżonym do tego z momentu pisania tego artykułu (87,6 tys. pkt), popularny oscylator techniczny RSI w wersji opartej na danych miesięcznych wynosiłby 72 pkt, czyli najwięcej od… października 2021, kiedy to ustanowiony został poprzedni szczyt tego wskaźnika, który stosujemy na potrzeby identyfikowania dużych cykli na GPW. Podobnie jak w latach 2020–2021, oscylator przebył już długą drogę od niskiego do wysokiego poziomu.