Truje nas piłka

FIFA oraz organizatorzy przekonują, że mistrzostwa świata w Katarze będą neutralne klimatycznie, ale trudno im wierzyć. Wielki futbol od lat zaciąga ekologiczny dług.

Publikacja: 11.11.2022 14:16

Katarczycy chcą wykorzystać stadiony po mundialu także do innych celów, nie tylko na potrzeby rozgry

Katarczycy chcą wykorzystać stadiony po mundialu także do innych celów, nie tylko na potrzeby rozgrywek piłkarskich. Na pięciu z nich połowę krzesełek zamontowali tymczasowo

Foto: Christopher Pike/Bloomberg

Liczby są bezlitosne. Katar, zamieszkany przez 3 mln ludzi, jest rekordzistą świata pod względem szkodzenia planecie w przeliczeniu ma mieszkańca. Organizacja Global Footprint Network określiła jego „dzień długu ekologicznego” – to data wyznaczająca, kiedy rezydenci danego kraju zużyją wszystkie zasoby, jakie Ziemia jest w stanie przez dwanaście miesięcy zregenerować, także celem wchłonięcia odpadów – na 10 lutego. Polska robi to 2 maja. Globalna średnia to 28 lipca.

Mieszkańcy kraju znad Zatoki Perskiej zrobili wiele, żeby wysunąć się na czoło rankingu. Chodzi nie tylko o prowadzoną w trybie błyskawicznym modernizację kraju, ale także organizację życia z klimatyzowanymi mieszkaniami, garażami, autami i biurami. Nawiewy w Dausze są nawet na parkingach czy w ogródkach barowych, a więc na ulicach.

Czytaj więcej

Kluby też zarobią na mundialu

– Katar to jeden z najszybciej ocieplających się obszarów na Ziemi, właściwie tylko na Arktyce temperatury rosną w większym tempie – mówił niedawno „Washington Post” klimatolog Zeke Hausfather. Mieszkańcy Dauhy przed upałami uciekają w klimatyzację, która zwiększa emisję gazów cieplarnianych i dalej napędza globalne ocieplenie. Katarczycy wpadają więc w pułapkę, a mistrzostwa świata będą tylko kolejnym odcinkiem tego samego serialu.

Samolot co 10 minut

Gospodarzom mundialu nie przeszkadza to jednak obiecywać, że sama impreza będzie neutralna klimatycznie. Katarczycy, przynajmniej na papierze, tną koszty ekologiczne i obiecują rekompensatę wytworzonego śladu węglowego.

Właśnie dlatego pierwszy mundial nad Zatoką Perską będzie turniejem kompaktowym. Katarczycy wymarzyli sobie turniej, podczas którego kibice przylatują do kraju i później przez cztery tygodnie podróżują metrem oraz elektrycznymi autobusami ze stadionu na stadion, bo najdalej położone od siebie obiekty dzieli 70 kilometrów. Plan ten od samego początku miał jednak rysy, a przygotowania do imprezy utrudniła polityczna blokada kraju.

Kibice dotrą na mundial samolotami. Brakuje miejsc noclegowych, więc wielu fanów doleci do Kataru tylko na mecze. Ułatwi to gęsta siatka połączeń lotniczych. Qatar Airways w maju podpisał umowy z liniami ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, z Kuwejtu, Omanu i Arabii Saudyjskiej. Dziennikarze „Le Monde” policzyli, że podczas turnieju samolot będzie startował z Kataru średnio co 10 minut.

Czytaj więcej

Piłka staje się kobietą

Stadiony są klimatyzowane – siedem wzniesiono od zera, jeden przeszedł gruntowną przebudowę – choć przecież latem mecze w Europie toczą się w warunkach podobnych do tych panujących na przełomie listopada i grudnia w Katarze. Inna sprawa, że w momencie przyznawania organizacji mundialu na tapecie wciąż był tradycyjny czerwcowo-lipcowy termin wydarzenia, a plan późniejszego wykorzystania obiektów także wymagał ich odpowiedniego wyposażenia.

Raport z czerwca 2021 roku przygotowany przez FIFA wskazuje, że najbliższe mistrzostwa świata przyczynią się do emisji 3,63 mln ton dwutlenku węgla do atmosfery – większość wygenerują podróże oraz zakwaterowanie kibiców i uczestników. To więcej niż mundiale w Rosji (2,16 mln), Brazylii (2,7 mln) czy Republice Południowej Afryki (2,75 mln), ale wynik wydaje się zaniżony. Niezależni eksperci wskazują, że sporo w tych obliczeniach kreatywnej księgowości.

Twórcy raportu założyli chociażby, że eksploatacja złożonego z kontenerów stadionu 974 – tego, który po zakończeniu mundialu zostanie rozmontowany – wygeneruje więcej śladu węglowego niż wszystkie pozostałe obiekty łącznie.

To efekt przyjętej metodologii, czyli rozłożonej na wiele lat amortyzacji emisji wygenerowanej podczas budowy pozostałych stadionów, zgodnie z przedstawionym przez gospodarzy planem ich dalszego wykorzystania, czyli „dziedzictwa imprezy”.

Czytaj więcej

Biznes i sport: Twarz tylko dla wybranych

Trudna przyszłość stadionów

Katarczycy planują oczywiście wykorzystać stadiony po mundialu, na pięciu z nich połowę krzesełek zamontowali tymczasowo. Al-Bayt zamieni się w hotel, na Al-Rayyan pojawi się boisko do krykieta, Education City będzie domem dwóch szkół oraz kobiecej reprezentacji piłkarskiej, choć nie wiadomo, czy mecze tej ostatniej kiedykolwiek przyciągną na trybuny 20 tys. widzów, a na Al-Thumamie – który będzie obiektem dwóch lokalnych klubów – zagości także nowoczesna klinika.

Trudno jednak oczekiwać, aby siedem dużych obiektów rozsianych na tak niewielkiej przestrzeni faktycznie udało się efektywnie wykorzystać. To oczywiście problem, który towarzyszył poprzednim mundialom. Stadion wzniesiony przez Brazylijczyków przy granicy Puszczy Amazońskiej stoi dziś bezużytecznie. Szatnie innego – jak raportował dwa lata po imprezie „New York Times” – zamieniły się w noclegownię dla bezdomnych, choć jego budowa kosztowała 230 mln dolarów.

– Wysokość emisji dwutlenku węgla w przypadku obiektów przygotowanych na mistrzostwa świata w Katarze byłaby 12-krotnie wyższa, gdyby zastosowano normy francuskie – wyjaśnia na łamach „Le Monde” Gilles Dufrasne z organizacji Carbon Market Watch, która do wyliczeń FIFA podeszła krytycznie i przygotowała swój kontrraport.

Jego autorzy nie tylko zwracają uwagę na dyskusyjną ocenę śladu węglowego, ale także wskazują, że proekologicznym działaniom Katarczyków brakuje integralności. Stworzyli oni chociażby szkółkę drzew oraz darni i choć należy ona do największych na świecie oraz jest nawadniana oczyszczoną wodą ściekową, to raczej nie zrównoważy założonej emisji dwutlenku węgla, bo „wątpliwe, by jego magazynowanie w tych sztucznych i wrażliwych terenach zielonych było trwałe”.

– Łatwo jest udowodnić, że zrobiło się turniej neutralny klimatycznie, biorąc pod uwagę cztery tygodnie trwania imprezy. Tu mówimy jednak o 12 latach przygotowań, podczas których Katarczycy budowali całą infrastrukturę: metro, drogi, sklepy, hotele – dodaje w rozmowie z „Blizzardem” profesor Simon Chadwick.

Czytaj więcej

Piłkarkom wciąż mało płacą

Wszystkich działań podjętych przez Katarczyków lekceważyć oczywiście nie można, do kwestii ekologicznych gospodarze imprezy podeszli poważnie. Stawiają na odnawialne źródła energii i wykorzystują zamknięty obieg wody. Obiecują też imprezę „zero waste”, wszystkie odpady będą przetworzone. – Nasza praca podczas ubiegłorocznego Arab Cup pokazała, że można zorganizować wielkie wydarzenie bez wysyłania śmieci na wysypisko – zapewnia Bodour al-Meer z komitetu organizacyjnego.

Jachty piaskowe

Mundial to czubek góry lodowej, wielki futbol od lat szkodzi planecie. Samoloty to dla czołowych klubów naturalny środek komunikacji – nawet w przypadku spotkań ligowych. Świadomość społeczna wprawdzie rośnie, ale zmiany następują wolno. Trener Paris Saint-Germain, kiedy jeden z dziennikarzy zarzucił mu, że na mecz z Nantes polecieli samolotem, choć podróż TGV zajęłaby im tylko dwie godziny, zakpił, że rozważają „podróże jachtami piaskowymi”, a później przepraszał.

Miesiąc temu – za sprawą organizacji Attac i dziennika „L’Equipe” – świat obiegła informacja o tym, że samolot Argentyńczyka Leo Messiego przez trzy miesiące wykonał 52 loty, czyli wygenerował taką emisję dwutlenku węgla jak przeciętny Francuz przez 150 lat. A Messi nie jest sam. Własne odrzutowce mają największe gwiazdy i używają ich jak taksówek. Klubom Premier League, uzbrojonym w prywatne samoloty, zdarzały się w poprzednim sezonie ligowe loty kilkunastominutowe.

Świadomość więc rośnie, ale najwięksi wciąż stawiają na wygodę, a postępująca komercjalizacja oraz globalizacja futbolu nie pomagają. Międzykontynentalne tournée w przerwie między sezonami to dla wielu klubów standard, a niektóre finały krajowych pucharów wędrują już w okolice Zatoki Perskiej, skoro Włochom i Hiszpanom zdarzało się grywać o takie zaszczyty w Dausze czy Rijadzie.

Katar to tylko kolejny odcinek lotniczej bonanzy oraz zapowiedź tego, co czeka nas podczas kolejnych mistrzostw świata. Kiedy za cztery lata najlepszym piłkarzom przyjdzie rywalizować na mundialu organizowanym przez USA, Kanadę i Meksyk, dwa najbardziej oddalone od siebie miasta rozdzieli 4700 km. Najbliższy mundial wcale nie jest więc wyjątkiem, tylko regułą. Klimatem przy organizacji mistrzowskich imprez – mimo wielkich słów – mało kto się martwi.

Czytaj więcej

Czyszczenie piłki
Parkiet PLUS
Dlaczego Tesla wyraźnie odstaje od reszty wspaniałej siódemki?
Parkiet PLUS
Straszyły PRS-y, teraz straszą REIT-y
Parkiet PLUS
Cyfrowy Polsat ma przed sobą rok największych inwestycji w 5G i OZE
Parkiet PLUS
Co oznacza powrót obaw o inflację dla inwestorów z rynku obligacji
Parkiet PLUS
Gwóźdź do trumny banków Czarneckiego?
Parkiet PLUS
Sześć lat po GetBacku i wiele niewiadomych