W ostatnich tygodniach złoty odrobił część strat względem najważniejszych walut, ale nadal pozostają one wyraźnie droższe niż kilka miesięcy temu. Za dolara płacimy obecnie niecałe 4,30 zł, podczas gdy ponad rok temu kurs amerykańskiej waluty oscylował wokół 3,80 zł. Droższe o kilka procent jest również euro. Zdaniem analityków gwałtowne wahania krajowej waluty mamy już za sobą, a najbliższy czas powinien przynieść stabilizację wokół obecnych poziomów. Podczas gdy dla jednych spółek z warszawskiej giełdy wysokie notowania euro i dolara stanowią dodatkowe wyzwanie, innym stwarza to dogodne warunki do poprawy wyników finansowych.
Pozytywny efekt w przychodach
Zdaniem analityków efekt umocnienia głównych walut częściowo będzie zauważalny w wynikach za I kwartał, które już niebawem zaczną publikować spółki z GPW. W niektórych firmach może się pojawić z pewnym opóźnieniem. Warto jednak brać pod uwagę, że będzie się nakładał na inne istotne czynniki, jak np. mocno niestabilne ceny surowców czy ograniczoną podaż materiałów i komponentów.
prawie tyle kosztuje na rynku dolar. Rok temu kurs amerykańskiej waluty oscylował wokół poziomu 3,80 zł.
Korzyści z osłabienia złotego najszybciej odczują firmy uzyskujące swoje przychody w euro czy dolarze, które jednocześnie większość kosztów ponoszą w złotym. – Z pewnością branża gamingowa powinna skorzystać na słabości złotego wobec euro i dolara z uwagi na międzynarodowy charakter działalności spółek z tego sektora i jedynie niewielką ekspozycję przychodową na rynek polski i krajową walutę. Znaczącą część przychodów realizują bezpośrednio w USD czy euro albo pośrednio jest ona do nich zlinkowana – wskazuje Maria Mickiewicz, analityk Wood & Company. – Od strony kosztowej, pomimo rozbudowy zespołów o deweloperów ze Stanów, Kanady czy Europy (co widzieliśmy w ostatnim czasie również poprzez zrealizowane zagraniczne akwizycje przez CD Projekt czy PCF Group), nadal trzon zespołów stanowią deweloperzy z Polski, a zatem koszty produkcji gier w większości pozostają w złotych – dodaje.