Rozpoczęcie działań wojennych w Ukrainie dla gospodarek światowych było zaskoczeniem. Mimo zagrożeń mało to kto oczekiwał rosyjskiej agresji na pełną skalę. Mocno odczuła to Polska, która sąsiaduje z Ukrainą. Pierwszego dnia inwazji indeks 20 największych spółek z GPW spadł o ponad 10 proc. Interesujący nas WIG-energia spadł zaś o ponad 7 proc. Kiedy kilka dni po agresji Europa i USA wprowadziły daleko idące sankcje ograniczające możliwości handlu z Rosją, papiery niektórych spółek zaczęły ponownie rosnąć.
Górnictwo korzysta
Wartość spółek górniczych na warszawskim parkiecie od drugiej sesji po inwazji wręcz wystrzeliła w górę. Od końca lutego notowania Jastrzębskiej Spółki Węglowej i Bogdanki, dwóch największych producentów węgla na GPW, urosły odpowiednio o 40 i 80 proc. Inwestorzy byli przekonani, że mogą one zarobić i zwiększyć wydobycie w sytuacji, w której surowca z Rosji na rynku może zabraknąć w efekcie zapowiedzianych sankcji. Na polskim rynku mowa jest o ok. 8,3 mln ton węgla z Rosji. Krajowe spółki jednak z rezerwą odnoszą się do możliwości zwiększenia wydobycia.
Największy producent węgla, Polska Grupa Górnicza, która jest kontrolowana m.in. przez PGNiG, PGE i Eneę, zaplanowała na ten rok wydobycie rzędu 23 mln ton. Musi być jednak ostrożna w swoich planach, ponieważ czeka na zgodę Komisji Europejskiej na pomoc publiczną do redukcji wydobycia surowca. Zwiększenie wydobycia mogłoby spotkać się ze sprzeciwem KE. Niewykluczone jednak, że w obliczu pilnej potrzeby uniezależnienia się od agresora Bruksela przymknie na to oko.
Takich ograniczeń nie mają Bogdanka i JSW. Są jednak bariery techniczne. Lubelska kopalnia z grupy Enea wydobyła w 2021 r. blisko 10 mln ton. Taki wolumen spodziewany jest także w 2022 r. Spółka nie mówi „nie" zwiększaniu wydobycia, ale w odpowiedzi na nasze pytania wstrzymuje się z jednoznacznymi deklaracjami, podkreślając to potrzebą analiz.