Ubiegły tydzień upłynął pod znakiem zwyżek głównych indeksów warszawskiej giełdy. Na rodzimym parkiecie królowały średnie spółki, czego najlepszym dowodem jest wzrost wskaźnika mWIG40 aż o 4,4 proc. Po 2 proc. zyskały WIG i sWIG80, natomiast indeks blue chips zwyżkował o 1,4 proc. Mimo dominacji zielonego koloru, nie można popadać w przesadny optymizm. Patrząc na wykresy giełdowych wskaźników z szerszej perspektywy czasowej, wciąż widać, że rynek niedźwiedzia jeszcze się nie skończył. Sprzedający dali o sobie znać w końcówce tygodnia. Zarówno WIG, jak i WIG20 zaliczyły spadki podczas czwartkowej i piątkowej sesji i nie udało się im dotrzeć do poziomów poprzednich lokalnych szczytów w trendzie spadkowym. Indeksowi WIG zabrakło 421 pkt (0,9 proc.), a WIG20 33 pkt (1,4 proc.). Skoro sekwencja coraz niżej położonych lokalnych szczytów nie została przerwana, to zgodnie z teorią wciąż nie możemy mówić o zmianie trendu spadkowego na wzrostowy. Zwyżki WIG i WIG20 z minionego tygodnia były więc kontynuacją fali korygującej.
Wskaźnik małych spółek sWIG80 również nie przebił się przez poprzedni szczyt, ale za to mWIG40 uczynił to z nawiązką. Wskaźnik wzrósł powyżej pułapu 2639 pkt i wrócił powyżej wsparcia 2550 pkt, które powstrzymywało falę spadków w I kwartale.
Dobre zachowanie średnich spółek to dobry wyznacznik. W końcu to w mWIG40 znajduje się przekrój całej polskiej gospodarki. Jeśli „średniaki" będą wciąż się cieszyć zainteresowaniem inwestorów, WIG i WIG20 zwiększą swoje szanse na przełamanie sekwencji coraz niższych szczytów.
Miniony tydzień był też udany dla zagranicznych parkietów. U naszych zachodnich sąsiadów padł nowy rekord wszech czasów – indeks frankfurckiej giełdy DAX zanotował poziom 8358 pkt. Historyczne szczyty znów zdobywali też inwestorzy z Wall Street. Standard & Poor's 500 wspiął się podczas czwartkowej sesji na poziom 1635 pkt.