Moim zdaniem rynek wycenia teraz gorszy scenariusz. Jeżeli rzeczywiście ta reforma miałaby polegać jedynie na tym, rynki zareagowałyby optymistycznie. Dobrze by było, żeby przy okazji wprowadzić w OFE jednak kilka zmian – benchmarków, zasad wynagradzania zarządzających w zależności od wypracowanej stopy zwrotu, dostosowania strategii inwestycyjnych do wieku inwestora.
To zmiany pożądane z perspektywy emerytów. Jakich zmian wymagają fundusze z perspektywy rynku?
Propozycja prezesa GPW Adama Maciejewskiego zakładająca umożliwienie OFE pożyczania akcji pod krótką sprzedaż to doskonałe rozwiązanie. Rynek stałby się dzięki temu bardziej efektywny, spadłyby nienaturalnie wysokie wyceny niektórych spółek. Rzeczywiście bardzo niską płynność niektórych małych firm można w pewnym stopniu przypisać OFE, ale to taki typ inwestora. Jego obecność jest per saldo pozytywna – niweluje krótkoterminowe, spekulacyjne ruchy naszych indeksów.
Pożyczanie papierów pod krótką sprzedaż to nie jest – również ze strony pożyczającego – gra na spadek wartości własnych aktywów?
Nie do końca. OFE to inwestorzy benchmarkowi. Załóżmy, że w benchmarku jest 10 proc. banku X. Najprawdopodobniej w każdej sytuacji rynkowej – hossy czy bessy – OFE będą miał w swoim portfelu przynajmniej 5 proc. akcji tego banku. Tę stałą część akcji fundusze emerytalne mogłyby pożyczać inwestorom takim jak fundusze inwestycyjne realizujące strategię long-short. Taki fundusz pożyczałby od OFE akcje banku X, kupował akcje innego zagranicznego banku, dajmy na to Y, i zarabiał na różnicy pomiędzy ich kursami. Akcje banku X mogłyby hipotetycznie nawet zdrożeć w tym czasie o 10 proc., ale jeżeli zagraniczny Y zdrożałby o 20 proc., OFE zarobiłyby na prowizji i wzroście kursu akcji Y, a fundusz inwestycyjny zarobiłby na swojej strategii.