Za nami czwarty wzrostowy tydzień z rzędu. Znów zyskiwały wszystkie czołowe indeksy warszawskiej giełdy, na czele z mWIG40. Z punktu widzenia analizy technicznej możemy powoli myśleć o zakończeniu rynku niedźwiedzia, z którym rodzimy parkiet zmaga się od początku tego roku. Najważniejszą techniczną przesłanką do ogłoszenia końca spadków jest przełamanie sekwencji coraz niżej położonych szczytów przez indeksy WIG, mWIG40 oraz sWIG80. Wskaźnik średnich spółek zrobił to już dwa tygodnie temu, ale teraz dołożył do swojego dorobku kolejne 3,7 proc. i piątkową sesję zakończył na poziomie 2751,8 pkt. To nowy rekord tego roku. Patrząc na wykres indeksu z szerszej perspektywy czasowej możemy mówić o sygnale kontynuacji trendu wzrostowego, który rozpoczął się w czerwcu ubiegłego roku. WIG zyskał w ciągu ostatnich pięciu sesji 2,6 proc. i przebił się przez opór 45688,5 pkt, wyznaczony przez lokalny szczyt z kwietnia. Wskaźnik grupujący małe spółki wzrósł natomiast o 2,2 proc., do 10991,6 pkt, przełamując poziom szczytu 10908,6 pkt. Najsłabiej na naszym rynku wypada indeks blue chips. WIG20 dotarł w połowie tygodnia do poziomu 2409 pkt (szczyt poprzedniej korekty trendu spadkowego), ale nie zdołał go sforsować. Tydzień zakończył poniżej bariery 2400 pkt, co pozostawia lekki niedosyt i obawę o potencjał wzrostowy największych spółek z naszego parkietu. Podczas gdy nasze indeksy odrabiały straty z poprzednich miesięcy i przebijały skromne poziomy lokalnych ekstremów, wskaźniki zagranicznych giełd biły rekordy wszech czasów. W środę amerykański indeks S&P500 wspiął się na poziom 1661,5 pkt, a w piątek niemiecki DAX dotarł do pułapu 8408 pkt. O pokonywaniu szczytów na Zachodzie słyszymy już od ponad dwóch tygodni. Ten byczy pęd musi się w końcu zatrzymać, bo zdrowy wzrost to taki, który od czasu do czasu zaliczy korektę. A jeśli zagranica dostanie zadyszki, to nam trudno będzie podtrzymać dobrą passę z ostatnich tygodni.
Byki tygodnia, czyli spółki z optymistycznym układem kresek...
1. Alior sygnalizuje początek hossy?
Początek tego roku nie był udany dla akcjonariuszy Alior Banku. Od lutego do końca kwietnia kurs poruszał się w trendzie spadkowym i papiery potaniały z 77,5 do 66,1 zł. Ten ostatni pułap okazał się silnym wsparciem, od którego cena odbiła się trzy tygodnie temu i rośnie nieprzerwanie do dziś. W minionym tygodniu kurs przebił opór 77,5 zł i wspiął się na nowe historyczne maksimum 80 zł.
Kluczowa była czwartkowa sesja, która otworzyła się luką wzrostową, a zakończyła zwyżką aż o 6,7 proc. Na wykresie powstała biała świeca z dużym korpusem, co wraz z luką i przebiciem średnioterminowego oporu tworzy potencjalny sygnał kupna. Jego wiarygodność wzmacnia wskaźnik ruchu kierunkowego – linia +DI jest powyżej –DI, a ADX zwyżkuje. Niewykluczone więc, że mamy początek silniejszego ruchu na północ. Pozytywny scenariusza dla banku będzie aktualny tak długo, jak długo wzrostowa luka nie zostanie zamknięta. Jej dolna granica to 75,1 zł. Ustawienie zlecenia stop loss tuż pod tym poziomem wydaje się dobrym rozwiązaniem.
2. Ciech atakuje szczyt hossy