Paweł Narkiewicz przeszarżował. Teraz odpoczywa od biznesu

Przykład Calatravy Capital dobitnie pokazuje, że nie da się zbudować firmy wyłącznie na kredyt i w nadziei, że koniunktura gospodarcza i giełdowa będą zawsze sprzyjające.

Publikacja: 21.05.2013 13:00

Paweł Narkiewicz przeszarżował. Teraz odpoczywa od biznesu

Foto: materiały prasowe

Paweł Narkiewicz, były już prezes Calatravy Capital, pojawił się w spółce wczesną wiosną 2010 r. Zaczął skupować akcje spółki i w krótkim czasie zgromadził ponad 10 proc. kapitału. – Interesuję się giełdą i jestem aktywnym uczestnikiem rynku kapitałowego. Od jakiegoś czasu szukałem firmy, za pośrednictwem której mógłbym prowadzić działalność inwestycyjną na szerszą skalę – mówił wówczas na łamach „Parkietu" Narkiewicz.

Nie ukrywał, że chce w ten sposób zdywersyfikować majątek, którego głównym instrumentem była wcześniej firma Victoria Holding. Podmiot, poprzez spółkę zależną Victoria Serwis, działał w branży hazardowej. Prowadził kasyna i salony gier. Był również operatorem automatów o niskich wygranych (tzw. jednorękich bandytów). Nowa ustawa hazardowa sprawiła jednak, że biznes mocno stracił na atrakcyjności. – Wokół branży hazardowej panuje niezdrowa atmosfera. Dlatego szukam innych miejsc na prowadzenie działalności biznesowej – twierdził Narkiewicz.

Calatrava Capital (w 2010 r. nazywała się I&B System) była dobrym instrumentem na rozkręcenie nowej działalności. Giełdowa historia spółki była jednak znacznie dłuższa. Firma jako Biurosystem weszła na GPW w 2000 r. Zajmowała się dystrybucją materiałów biurowych. Kilka lat później (już jako informatyczny I&B System) była bliska upadłości. Udało jej się jednak zawrzeć układ z wierzycielami i wyjść na prostą. W grupie pojawiła się wówczas spółka Media Service, zajmująca się dystrybucją produktów i usług opartych na technologii GPS (marka Smart GPS). Od tej pory wydarzenia w I&B Systemie nabrały przyspieszenia.

Portfel puchnie

Narkiewicz szybko przejął kontrolę nad I&B Systemem. Najpierw został przewodniczącym rady nadzorczej, a wkrótce również prezesem spółki. Marcin Niewęgłowski, wcześniejszy prezes spółki, został za to szefem zależnego Imagisu (produkuje mapy cyfrowe), który w międzyczasie dołączył do giełdowej grupy.

Pod skrzydłami nowego prezesa firma (zdążyła już zmienić nazwę na Calatrava Capital) szybko zaczęła powiększać portfel inwestycyjny. Przejęcia finansowane były ze środków z emisji obligacji, w tym zamiennych na akcje. Obejmował je m.in. Narkiewicz oraz zaprzyjaźnieni z nim inwestorzy. Firma masowo drukowała też nowe akcje. Pod rządami Narkiewicza ich liczba wzrosła do 500 mln sztuk z nieco ponad 100 mln, gdy pojawił się w firmie. Tylko nieliczne projekty okazały się trafione. Calatrava Capital starała się realizować projekty oportunistyczne – wykorzystywać okazje rynkowe. Takimi miał być zakup udziałów w DSS, gdy już wiadomo było, że spółka ma problemy finansowe. Narkiewicz i Calatrava Capital przejęli też kontrolę nad Mostostalem Export, co się wiązało z długotrwałą wojną z Michałem Skipietrowem, wieloletnim szefem tej firmy, który nie chciał oddać władzy i skutecznie szachował ruchy nowego inwestora.

Z czasem struktura inwestycji Calatravy Capital stała się coraz bardziej zawiła. Fundusz, podobnie jak i wiodący udziałowcy, w tym Narkiewicz, bardzo aktywnie korzystali z różnych instrumentów z obszaru inżynierii finansowej (cypryjskie wehikuły inwestycyjne), posiłkując się przy tym hojnie kredytami bankowymi i pożyczkami. Ich zabezpieczeniem często były akcje Calatravy Capital.

Masowe drukowanie akcji i coraz mniejsza przejrzystość grupy sprawiły jednak, że inwestorzy coraz niechętniej?podchodzili do akcji firmy. Kurs systematycznie spadał, mimo że Narkiewicz wciąż zwiększał zaangażowanie (docelowo chciał zgromadzić?30-proc. pakiet). Podobnie do skupowania własnych akcji przystąpiła Calatrava Capital.

Maszyna się zacięła

Układanka rozleciała się pod koniec marca. Wcześniej firma przedstawiła rozczarowujący raport za IV kwartał 2012 r. Narastająco fundusz miał 3,7 mln zł straty netto. Przyczyniła się do tego m.in. słaba koniunktura, która uniemożliwiła sprzedaż aktywów. Akcjonariuszom, z powodu spadku notowań, zaczęły pękać lewary. W odpowiedzi banki, które pożyczały im pieniądze pod zastaw akcji giełdowej spółki, zaczęły się ich pozbywać. W krótkim czasie kurs Calatravy Capital spadł z 0,3 zł do 0,05–0,06 zł. Wyprzedaży towarzyszyły gigantyczne obroty. Załamanie notowań spowodowało, że Narkiewicz zrezygnował z kierowania spółką.

Kolejna fala wyprzedaży związana była z publikacją raportu rocznego za 2012 r. Okazało się, że strata netto wyniosła aż 262 mln zł. Dlatego kurs obecnie waha się w przedziale 0,02–0,03 zł (nominał akcji wynosi 0,5 zł). Kapitalizacja spółki zmalała do 10–15 mln zł, podczas gdy jeszcze na początku roku wynosiła 190 mln zł. Pakiet należący do Narkiewicza (ma 18 proc. papierów) jest wart ledwie 1,8–2,7 mln zł.

Biznesmen, w rozmowie z „Parkietem", nie ukrywa, że dochodzi do siebie po ostatnich wydarzeniach. – Muszę poukładać osobiste finanse. Są trochę skomplikowane. Rozmawiam na ten temat z bankami – oświadcza. Deklaruje, że nie zamierza prędko wracać do aktywności biznesowej. – W miarę możliwości staram się pomagać nowemu zarządowi w restrukturyzacji spółki – podsumowuje.

Na czele Calatravy Capital stoi obecnie Piotr Stefańczyk. Chce uratować firmę. Wierzy, że koniunktura giełdowa się poprawi. Myśli o nowych inwestycjach. Będą finansowane ze środków z nowej emisji. Jej szczegóły nie są jednak znane. Równolegle władze spółki, tak przynajmniej można przeczytać w raporcie rocznym, aktywnie rozmawiają z potencjalnymi inwestorami, którzy chcą nabyć jej papiery. Również w tym przypadku szczegóły nie są znane.

[email protected]

Wirtualne zyski przerodziły się w kosmiczne straty

Calatrava Capital, przez prawie cały okres, gdy spółką kierował Paweł Narkiewicz, pokazywała bardzo dobre wyniki finansowe. Złożona struktura organizacyjna grupy, w skład której wchodziły m.in. cypryjskie wehikuły inwestycyjne, nie pozwalała jednak dojść to tego, skąd tak naprawdę brały się wysokie zyski. Większość giełdowych inwestycji Calatravy Capital, jak: DSS, Genesis Energy (spółka z NewConnect) czy Mostostal Export, przynosiła bowiem głębokie straty. Mimo to w 2010 r. fundusz, na poziomie skonsolidowanym, miał ponad 10 mln zł zysku netto przy 61 mln zł przychodów ze sprzedaży. Kolejny rok był jeszcze lepszy. Czysty zarobek podskoczył do przeszło 29 mln zł. Obroty wyniosły 121,3 mln zł.

W kolejnym roku nie udało się jednak powtórzyć takich rezultatów. Co więcej, okazało się, że wcześniejsze zyski były w dużej mierze wirtualne. Początkowo, w raporcie za IV kwartał 2012 r., Calatrava Capital informowała, że w całym poprzednim roku miała nieco ponad 3 mln zł straty netto. Nowy zarząd, przy współpracy z audytorem, ponownie przejrzał jednak sprawozdania finansowe spółki za ub.r. W konsekwencji strata wzrosła do 262 mln zł z powodu konieczności utworzenia szeregu rezerw związanych z utratą wartości aktywów portfelowych.

Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?
Parkiet PLUS
Jak kryptobiznes wygrał wybory prezydenckie w USA
Parkiet PLUS
Impuls inwestycji wygasł, ale w 2025 r. znów się pojawi
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Szalona struktura polskiego wzrostu
Parkiet PLUS
Warszawska giełda chce być piękniejsza i bogatsza