Zdejmijcie kije z brzuchów

Może w to trudno uwierzyć, ale najważniejszą sprawą w światowym golfie był od miesięcy problem, czy wolno wtaczać piłkę do dołka,a opierając koniec stosownego kija (puttera) o ciało, najczęściej na brzuchu lub mostku, niekiedy nawet na brodzie, jeśli kij był dostatecznie długi.

Publikacja: 24.05.2013 10:03

Jeśli golf ma pozostać golfem, to trzeba dbać o podstawowe zasady i tradycję. Tą dewizą kierowali si

Jeśli golf ma pozostać golfem, to trzeba dbać o podstawowe zasady i tradycję. Tą dewizą kierowali się zarządzający tą grą, zakazując opierania puttera o ciało. Ma on być dotykany tylko rękami.

Foto: Archiwum

Koniec tym sporom dała niedawna decyzja dwóch ciał zarządzających regułami gry w golfa: Royal & Ancient Golf Club of St. Andrew oraz U. S. Golf Association. Decyzja brzmi: puttera na brzuchu i gdzie indziej opierać nie wolno.

By być precyzyjnym: nowa zasada (nazwana 14-1b, gdyby ktoś szukał), będzie obowiązywać od 1 stycznia 2016 roku, czyli wtedy, gdy wyjdzie nowe, poprawione wydanie reguł. Zmiana nie każe wyrzucać przedłużanych putterów do kosza (producenci odetchnęli), nie zakazuje ich wykorzystywania, ale można to będzie robić tak, by trzonek miał styczność tylko z dłońmi, a nie z innymi częściami ciała. Kara za złamanie reguły to utrata jednego dołka w grze na dołki lub dopisanie do wyniku dwóch punktów w grze na punkty.

Cały ten zgiełk wziął się z obserwowanej od kilku lat mody na stosowanie długich putterów w golfie amatorskim i zawodowym. Zawodowcy – wiadomo: postawili na skuteczność, bo niesprawdzona fama głosi, że długi putter pomaga, a celność uderzenia przekłada się na dolary premii. To nie przypadek, że czterech z sześciu ostatnich mistrzów golfowego Wielkiego Szlema (Keegan Bradley w PGA Championship 2011), Webb Simpson (w U. S. Open 2012), Ernie Els (w British Open 2012) i Adam Scott (w Masters 2013) stosowało przedłużone puttery. Nawet juniorzy zaczęli grać, opierając trzonki na młodych brodach, co rzeczywiście daleko odbiega od klasycznych kanonów gry.

Zwolennicy „kotwiczenia" kijów mówią o potrzebie nowatorstwa w kilkusetletniej zabawie, zmieniliby chętnie także parametry piłek i innych kijów. Przeciwnicy twierdzą, że prawdziwy golf to walka z nerwami, z drżeniem ciała, którą trzeba wygrać bez uciekania się do technicznych sztuczek. Krótko mówiąc, jeśli golf ma pozostać golfem, to trzeba dbać o podstawowe zasady i tradycję. I to nie jest błaha sprawa.

Amerykanie już zdążyli zapytać swoich rodaków, czy zakaz zmniejszy przyjemność amatorskiego uprawiania golfa i wyszło, że dla 62 proc. nie oznacza zmniejszenia uroku gry. Spytali też, czy golfiści wierzą w większą skuteczność długich putterów – odpowiedź brzmiała: 95 proc. nie wierzy. John Krzynowek z firmy Golf Datatech prowadzącej te badania dodał, że elita zawodowców będzie się trochę krzywić, ale potem wszyscy się zgodzą z nowymi regułami i biznes będzie się kręcił jak zawsze od setek lat.

Jeśli komuś wciąż się wydaje, że sposób, w jaki trzyma się putter do uderzenia to rzecz całkowicie bez znaczenia, niech przyjdzie w najbliższą sobotę lub niedzielę do dowolnego polskiego klubu golfowego na Otwarte Dni Golfa. Spotka tam nie tylko wątpiących, ale gromady dziwaków, którzy każdemu wytłumaczą, że wbijanie piłki do dołków i tracenie przy tym nerwów ma wyjątkowo głęboki sens.

[email protected]

Parkiet PLUS
Sytuacja dobra, zła czy średnia?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Parkiet PLUS
Pierwsza fuzja na Catalyst nie tworzy zbyt wielu okazji
Parkiet PLUS
Wall Street – od euforii do technicznego wyprzedania
Parkiet PLUS
Polacy pozytywnie postrzegają stokenizowane płatności
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Parkiet PLUS
Jan Strzelecki z PIE: Jesteśmy na początku "próby Trumpa"
Parkiet PLUS
Co z Ukrainą. Sobolewski z Pracodawcy RP: Samo zawieszenie broni nie wystarczy