20 lat temu zarabianie na akcjach wydawało się banalnie proste

Pierwsza hossa na GPW, w trakcie której WIG wzrósł ponad 30-krotnie, zakończyła się spektakularnym załamaniem wiosną 1994 roku.

Publikacja: 05.12.2013 05:17

W ofercie publicznej jesienią 1993 roku na akcje Banku Śląskiego zapisało się 800 tysięcy Polaków. T

W ofercie publicznej jesienią 1993 roku na akcje Banku Śląskiego zapisało się 800 tysięcy Polaków. To rekord, którego nie udało się pobić do tej pory

Foto: Archiwum

Gigantyczne kolejki, ustawiające się już na wiele dni przed rozpoczęciem przyjmowania zapisów, listy kolejkowe i nocne dyżury – takie obrazki towarzyszyły 20 lat temu ofercie publicznej Banku Śląskiego. Setki tysięcy Polaków miało wówczas pierwszy raz styczność z rynkiem kapitałowym i giełdą. Co ich przyciągnęło na parkiet? Oczywiście łatwe zyski.

1993 rok był – i wciąż pozostaje – najlepszym rokiem w historii GPW, jeśli chodzi o stopę zwrotu indeksu WIG. W ciągu 12 miesięcy główny giełdowy indeks wzrósł z 1040,7 pkt do 12349 pkt, czyli prawie 12-krotnie. Przeciętnie na każdej sesji WIG zyskiwał 3,5 proc. Zarabianie na akcjach, w powszechnym mniemaniu, było zatem banalnie proste. Wystarczyło kupić papiery dowolnej spółki i potrzymać kilka sesji, żeby cieszyć się zyskiem kilkudziesięciu procent – albo i większym, którym w dodatku nie trzeba było dzielić się z fiskusem. Część zysków przejadała za to inflacja, która w 1993 r. wynosiła wciąż 35,3 proc.

1350 procent wyniosła stopa zwrotu z inwestycji w akcje Banku Śląskiego w IPO

20 lat temu na inwestycjach giełdowych nie można było stracić. Akcje wszystkich 22 firm, które były obecne na parkiecie na koniec grudnia, dało zyski. Najwięcej, bo aż 25-krotnie, podrożały akcje Krosno. Najgorszą inwestycją był Sokołów. Zyskał „jedynie" 92 proc., ale tylko dlatego, że zadebiutował na giełdzie dopiero w III kwartale.

Gigantyczne zyski przyciągały na GPW rzesze nowych inwestorów. W ciągu całego roku liczba rachunków inwestycyjnych wzrosła z 76 tys. do 281 tys. Liczba składanych zleceń na każdą sesję pod koniec roku wynosiła już 50 tys. Ich wartość, w porównaniu z 1992 r., wzrosła trzykrotnie, do 4 tys. USD. Obroty w grudniu 1993 r.  na każdej sesji były 22-krotnie większe niż rok wcześniej i sięgały 100 mln USD. Wskaźnik obrotu akcjami wynosił aż 195 proc., co oznaczało, że w ciągu roku każdy walor zmieniał właściciela blisko dwukrotnie.

Boom na akcje po części miał uzasadnienie w dobrych informacjach z polskiej gospodarki, choć trudno przypuszczać, żeby rzesze drobnych inwestorów, które dopiero uczyły się rynku kapitałowego, przywiązywały do nich jakiekolwiek znaczenie. W 1993 r. nasz PKB wzrósł o 4 proc. a deficyt budżetowy wyniósł 3 proc. PKB, czyli był o połowę niższy od zakładanego. Zyski spółek, w tym giełdowych, gwałtownie rosły. Dlatego, mimo skokowego wzrostu WIG, średni wskaźnik C/Z dla spółek z naszej giełdy na koniec grudnia 1993 r. wynosił „tylko" 32,3.

Szaleńcza galopada skończyła się wiosną 1994 r., niedługo po debiucie Banku Śląskiego, którego akcje dały zarobić inwestorom aż 1350 proc. W ciągu kolejnego roku WIG20 spadł o ponad 70 proc. Wirtualne fortuny topniały błyskawicznie. Znaczna część ówczesnych inwestorów do tej pory leczy traumę i omija GPW szerokim łukiem.

Parkiet PLUS
Sytuacja dobra, zła czy średnia?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Parkiet PLUS
Pierwsza fuzja na Catalyst nie tworzy zbyt wielu okazji
Parkiet PLUS
Wall Street – od euforii do technicznego wyprzedania
Parkiet PLUS
Polacy pozytywnie postrzegają stokenizowane płatności
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Parkiet PLUS
Jan Strzelecki z PIE: Jesteśmy na początku "próby Trumpa"
Parkiet PLUS
Co z Ukrainą. Sobolewski z Pracodawcy RP: Samo zawieszenie broni nie wystarczy