Dlatego, argumentuje inwestycyjny weteran, choć gospodarka USA przedziera się przez „siedem chudych lat”, ilościowe łagodzenie polityki pieniężnej przez Rezerwę Federalną przez jakiś czas będzie skutkowało zwyżkami cen aktywów uważanych za ryzykowne, w tym akcji. Tym bardziej, że przypada na trzeci rok czteroletniego cyklu prezydenckiego w USA.
- Od 1964 r. rutynowe pakiety stymulacyjne pomagały indeksowi S&P 500 wzrosnąć o 23 proc. w ujęciu realnym, niezależnie od tego, jaka była stopa inflacji – tłumaczy Grantham. Legendarny inwestor spodziewa się, że indeks ten w październiku może sięgnąć 1500 pkt, w porównaniu z około 1286 pkt obecnie. Oznaczałoby to zwyżkę o blisko 17 proc.
Zdaniem Granthama, akcje spółek wysokiej jakości są obecnie niedowartościowane, podczas gdy walory małych i ryzykownych firm są przewartościowane. – W trzecim roku cyklu prezydenckiego „jakość” wypada jednak słabo, a „ryzyko” dobrze – twierdzi inwestor.
- Obawiam się, że rosnące ceny surowców moga w tym roku wywołać poważną inflację w niektórych państwach rozwijających się. To teoretycznie mogłoby zahamować rozwój bańki, która tworzy się na amerykańskim rynku akcji. W praktyce jednak, wydaje się to nieprawdopodobne, dopóki w USA nie zaczną rosnąć stopy procentowe. Biorąc pod uwagę utrzymujące się wciąż obawy deflacyjne wynikające z przeceny aktywów, słabość rynku nieruchomości i pracy, a także poskromione koszty pracy, niebezpieczeństwo inflacji w USA wydaje się jednak odległe – napisał Grantham w publikacji „Byki Pawłowa”.
[srodtytul]Więcej informacji na blogu [link=http://blog.parkiet.com/siemionczyk/2011/02/01/znalezione-w-sieci-01022011/]Znalezione w sieci[/link][/srodtytul]