Piotr Szeliga jest jednym z najdłużej współpracujących z Romanem Karkosikiem menedżerów. W maju został powołany na prezesa Boryszewa, spółki z WIG20, zarządzającej całą metalurgiczno-motoryzacyjno-chemiczną grupą.
Cel: fotel prezesa
Prezes Boryszewa urodził się w Rzeszowie, mieście biznesowo kojarzonym dziś z giełdowym blue chipem Asseco czy rozwijającą się doliną lotniczą, jednak w połowie lat 90. oferującym znacznie mniejsze możliwości rozwoju. Po maturze wyjechał do Krakowa, studiował na Akademii Ekonomicznej, a edukację zakończył na uniwersytecie sztokholmskim.
– Miałem szczęście do nauczycieli, potrafili nas zarazić swoimi pasjami i jakkolwiek by to patetycznie nie zabrzmiało, nie tylko uczyli, ale także kształtowali charaktery – mówi Szeliga. O wyborze ekonomii i finansów zadecydowały nie tylko zainteresowania. – Także moje naiwne naonczas wyobrażenia o ścieżce kariery, która miała zaowocować na końcu przysłowiowym „pójściem w prezesy". Nie wiedziałem jeszcze, że równie dobrze, a może nawet lepiej, w zarządzaniu może się sprawdzić inżynier, lekarz czy prawnik, a najważniejsza jest otwarta głowa oraz chęć zdobywania nowych kompetencji. O tym dowiedziałem się w pierwszej poważnej pracy – podsumowuje Szeliga.
Nowy szef Boryszewa ma także uprawnienia biegłego rewidenta i ACCA Diploma in International Financial Reporting.
Internetowa bańka
Karierę zawodową Szeliga rozpoczął w 1996 roku w Arthur Andersen – globalnej firmie świadczącej usługi audytorskie i doradcze. Spędził tam cztery lata, dochodząc do stanowiska kierownika projektów. Wspomina ten okres jako dobrą szkołę finansowego rzemiosła. – Czas na zmiany przyszedł wraz z nadejściem rewolucji internetowej: Impexmetal i ówczesny Prokom zdecydowały o wspólnej budowie platformy handlu metalami w sieci. Z chęcią zaciągnąłem się na ten okręt – mówi Szeliga. W ten sposób w latach 2000–2003 był kontrolerem finansowym w spółce ce-market.com. – Niestety, czas pokazał, że taka inicjatywa była przedwczesna. Wyceniane w myślach „opcje managerskie" były skórą na niedźwiedziu, którego wówczas nie udało się wytropić. Szkoda, bo zespół był fantastyczny. Nie ma jednak tego złego, bo tak narodził się jeden z najdłuższych w moim życiu romansów: z Impexmetalem – podsumowuje Szeliga. Menedżer rozpoczął pracę w metalurgicznym holdingu jako dyrektor finansowy ds. planowania i rozwoju grupy.