Wojciech Kowalczyk trafił do Ministerstwa Finansów dokładnie rok temu. W resorcie zajmuje się zarządzaniem długiem państwa i kwestiami związanymi z rynkiem finansowym.
Człowiek rynku
Urodził się w 1965 r. w Kielcach. W Warszawie w Szkole Głównej Planowania i Statystyki (obecnie SGH), ukończył studia na kierunku handel zagraniczny. W 1990 r. obronił pracę magisterską na temat przewidywania kursów akcji. – Byłem na roku razem z wieloma późniejszymi ministrami i prezesami banków, ludźmi, którzy do dzisiaj mają wpływ na życie gospodarcze kraju. Po studiach spędziłem cztery lata w Stanach Zjednoczonych. Pobyt tam to było bardziej przedłużenie młodości – wspomina.
Pierwsze zawodowe kroki stawiał w Banku Handlowym. Jako diler, a potem szef dilerów, uczył się zarabiać na raczkującym dopiero w Polsce rynku papierów skarbowych i nawiązywał pierwsze kontakty z inwestorami zagranicznymi. – Dzisiaj oceniam ten etap jako najbardziej rozwijający. Była pierwsza połowa lat 90., w Polsce dopiero tworzyły się zręby rynku finansowego. To była ważna lekcja, która procentuje do dziś – mówi Kowalczyk.
W Banku Handlowym stworzył pierwszy w Polsce zespół zajmujący się instrumentami dłużnymi. Był też dyrektorem Centrum Operacji Pieniężnych. Potem przyszedł czas na zebranie doświadczeń za granicą. Kowalczyk wyjechał do Londynu, gdzie w banku inwestycyjnym Merrill Lynch odpowiadał za polski i węgierski rynek walutowy, papierów dłużnych i instrumentów pochodnych. W międzyczasie doszło do fuzji Banku Handlowego oraz Citibanku. Po trzech latach spędzonych w Londynie Kowalczyk wrócił do banku działającego już pod marką Citi Handlowy i spędził tam jeszcze kolejnych sześć lat. Potem przyszedł czas na zmiany.
Państwowy czyściec
– Powołanie, aby pracować dla państwa, tliło się we mnie od pewnego czasu – przyznaje obecny wiceminister finansów. Zanim jednak trafił do ministerialnego budynku na Świętokrzyskiej, przeszedł przez, jak sam to nazywa, „czyściec", pracując w Banku Gospodarstwa Krajowego. Z państwowym bankiem związał się na początku 2010 r. Najpierw był dyrektorem odpowiedzialnym za sprzedaż, rynki finansowe i działalność inwestycyjną. Po nieco ponad roku pracy rada nadzorcza BGK powołała go na prezesa banku.