To miało wyglądać na spektakularne ożywienie. Indeks nastrojów włoskich konsumentów skoczył z 86,6 pkt w maju do 95,9 pkt w czerwcu 2013 r. (w październiku wyniósł 97,1 pkt). Indeks mówiący o klimacie gospodarczym skoczył z kolei z 71,1 pkt do 91,6 pkt w ciągu jednego miesiąca. Inwestorzy zareagowali dużymi zwyżkami na giełdzie w Mediolanie i zakupami włoskich obligacji. Po miesiącu okazało się jednak, że rynek przegrał z włoskim sprytem. Duży skok indeksu był wynikiem zmiany metodologii przez państwowy urząd statyczny Istat. Ta sztuczka została zauważona jedynie przez niewielką grupkę włoskojęzycznych ekonomistów, którym chciało się uważnie przyjrzeć danym. Czemu dopuszczono się takiej manipulacji? Być może dlatego, że wielki wpływ na włoskie sfery finansowe mają ekonomiści z mediolańskiego Uniwersytetu Bocconi uważający, że nastroje konsumentów są kluczem do ożywienia gospodarczego. Być może więc ktoś pomyślał, że skoro nastroje są słabe, nic złego się nie stanie, jeśli będą stymulowane za pomocą zmanipulowanych statystyk. Ta historia wiele mówi o kondycji gospodarczej Włoch – kraju, który uniknął najgorszego dzięki umiejętnemu stymulowaniu nastrojów przez Europejski Bank Centralny (kierowany przez włoskiego „finansowego alchemika" Mario Draghiego) i włoskich polityków.
Super-Mario
Rentowność włoskich obligacji dziesięcioletnich wynosi 4,1 proc., czyli mniej niż w przypadku podobnych polskich papierów (4,3 proc.). Dzieje się tak choć, jak wszyscy wiemy, Polska to „zielona wyspa", a Włochy to kraj z ponad 2 bln euro długu publicznego i gospodarką mocno osłabioną przez kryzys. Ledwie dwa lata temu rentowność włoskich dziesięciolatek przekraczała jednak 7 proc. – gwałtownie rosła, a wielu analityków wróżyło Włochom los Grecji. Rynek wymusił dymisję gabinetu miliardera i skandalisty Silvio Berlusconiego i powstanie technokratycznego, probrukselskiego rządu Mario Montiego. Wkrótce potem Draghi ogłosił program preferencyjnych, trzyletnich pożyczek dla banków ze strefy euro, znany jako LTRO. Na początku 2012 r. rentowność włoskich obligacji zaczęła więc mocno spadać, by piąć się do góry latem zeszłego roku, wraz z eskalacją kryzysu w Hiszpanii. Draghi zatrzymał jednak huśtawkę ogłaszając gotowość do wdrożenia programu OMT, czyli warunkowych zakupów przez EBC obligacji państw będących pod presją rynków. Rentowność znowu zaczęła spadać i wróciła do poziomu z 2010 r. Rynkom nie przeszkadzało, że po drodze Monti przegrał wybory, doszło do powstania kruchego koalicyjnego rządu Enrico Letty i do serii poważnych politycznych turbulencji związanych głównie z Berlusconim. Rynek obligacji w małym stopniu zwracał uwagę na groźbę nowych wyborów we Włoszech i wywrócenia całej polityki „reform" fiskalnych. Wygląda na to, że inwestorzy o kryzysie w Italii nie chcą pamiętać.
– Draghi wysłał rynkom wyraźny sygnał, by nie próbowali walczyć z Europejskim Bankiem Centralnym. Ponadto w rynkowych nastrojach zakorzeniło się przekonanie, że kryzys w strefie euro już się kończy. Rynki ta sprawa przestała zaprzątać już de facto w zeszłym roku. Mamy więc do czynienia z sytuacją, w której obligacje Włoch i innych państw strefy euro zyskują, choć zagrożenia czające się w gospodarce i systemie bankowym wciąż są duże – mówi „Parkietowi" Nicholas Spiro, szef firmy konsultingowej Spiro Sovereign Strategy.
Wstrząsami na włoskiej scenie politycznej i wciąż trudną sytuacją gospodarczą Włoch wydają się nie przejmować również inwestorzy z rynku akcji. FTSE MIB, główny indeks giełdy w Mediolanie, zyskał od początku roku 22 proc., podczas gdy niemiecki DAX wzrósł o 19 proc.
Luigiego brak...
Czy tak wielki rynkowy entuzjazm jest choć w części uzasadniony danymi gospodarczymi? Statystyki PKB dotyczące III kwartału poznamy już w czwartek i być może okaże się, że Włochy wyszły z recesji trwającej blisko dwa lata. Sondaże PMI wskazują już, że włoski sektor prywatny wszedł w fazę umiarkowanej ekspansji. Sytuacja wciąż jednak jest trudna. Ostatnie, sierpniowe dane o produkcji przemysłowej mówią o jej spadku o 4,6 proc. i spadku nowych zamówień składanych w fabrykach o 6,8 proc. Stopa bezrobocia wzrosła we wrześniu do rekordowego poziomu 12,5 proc., a wśród ludzi młodych przekracza 40 proc. Inflacja wyhamowała z 2,5 proc. przed rokiem do 0,7 proc. w październiku 2013 r., a wielu ekonomistów wskazuje na realne ryzyko wystąpienia deflacji.