Dwóch prezydentów

W lincolnie continentalu w swoją ostatnią drogę wyruszył prezydent John Fitzgerald Kennedy. To w nim dosięgnęły go w 1963 r., w Dallas, kule zamachowca. Bez obaw, nie jest to pechowa marka, ma tylko swoją mroczną legendę.

Aktualizacja: 08.02.2017 14:31 Publikacja: 19.11.2013 08:24

Za oceanem ta marka skutecznie konkuruje z Cadillakiem

Za oceanem ta marka skutecznie konkuruje z Cadillakiem

Foto: Archiwum

Lincoln, obok Cadillaca, to elita luksusowych samochodów zza oceanu. Należąca do Forda marka jest topowa w ofercie tego koncernu i należy do najbardziej reprezentacyjnych i ekskluzywnych w Stanach Zjednoczonych. Jej początki sięgają roku 1917. Założyciel, Henry Leland, poprzez wybraną nazwę chciał oddać hołd prezydentowi Abrahamowi Lincolnowi. Swój pierwszy model – V8 – Leland wyprodukował trzy lata później, ale nie rozwinął skrzydeł. Zrobił to za to Henry Ford, który za 8 milionów USD odkupił firmę w 1922 r. To jemu Lincoln zawdzięcza swój sukces.

Najlepszą reklamą marki był fakt, że to właśnie Lincoln Edsela był ulubionym samochodem syna Henry'ego Forda. Ten konkretny model został nazwany Continental i w 1939 r. dał początek słynnej serii aut o tej nazwie. Szybko stała się ona wizytówką Lincolna. Produkowana była w latach 1939–1948 i po przerwie od 1956 do 2002 r. Samochody w tej serii były dostępne jako 2-drzwiowe coupé i 4-drzwiowy sedan. Woziły też wielkich tego świata. 24 lata później właśnie w odkrytym continentalu umierał 35. prezydent Stanów Zjednoczonych. W samochodzie marki, której narodziny związane są z 16. prezydentem USA. Znamienne.

Dajmy spokój teoriom spiskowym. Nas interesuje dziś luksusowy Lincoln Continental Mark V, produkowany w latach 1977–1979. Dostępny był wyłącznie jako 2-drzwiowe coupé i napędzany silnikami V8 o pojemności 6,6 (168 KM) oraz 7,5 litra (211 KM). Moc przenoszona była na oś tylną poprzez 3-biegową, automatyczną skrzynię biegów.

Na polskim rynku nie ma zbyt wielu tych samochodów. Trafiłem jednak na dwa takie modele. Za 36 900 zł można zostać właścicielem lincolna continentala mark V z 1977 r. Wedle zapewnień właściciela stan wozu jest kolekcjonerski, niedawno miał odrestaurowane zawieszenie i układ wydechowy, ma nowy bak paliwa. Blacharka jest w stanie dobrym, silnik i skrzynia biegów w bardzo dobrym. Przebieg przyzwoity, jedyne 69 000 km.

Na bardziej wymagających czeka mark V z 1978 r., ze słabszym, 168-konnym silnikiem, ale w wersji Diamond Jubilee Edition. Cena jest tu odpowiednio wyższa – 65 000 zł.

– Jak sama nazwa mówi, jest to jubileuszowa edycja i była produkowana tylko przez niecały 1978 r. Jest kupiony od pierwszego właściciela w Stanach Zjednoczonych, ma przejechane zaledwie 26 tys. mil. Bardzo bogate jak na tamten czas wyposażenie i wszystko działa. Klimatyzacja, elektryczne fotele i lusterka, elektryczne szyby, wspomaganie kierownicy, radio z oryginalnymi kasetami. Do tego oryginalnie zamontowane CB radio – zachwala właściciel.

W tym samochodzie poczujemy się z pewnością wyjątkowo, może nawet jak prezydent, ale raczej spokojni o to, że kule nie będą świstać wokół naszych głów. Co najwyżej dosięgną nas zazdrosne spojrzenia.

[email protected]

Parkiet PLUS
"Agent washing” to rosnący problem. Wielkie rozczarowanie systemami AI
Parkiet PLUS
Sytuacja dobra, zła czy średnia?
Parkiet PLUS
Pierwsza fuzja na Catalyst nie tworzy zbyt wielu okazji
Parkiet PLUS
Wall Street – od euforii do technicznego wyprzedania
Parkiet PLUS
Polacy pozytywnie postrzegają stokenizowane płatności
Parkiet PLUS
Jan Strzelecki z PIE: Jesteśmy na początku "próby Trumpa"