Kosmiczny skrzydlak

„Mydelniczka", „Zemsta Honeckera", „Sputnik na kółkach", „Trampek" – to tylko niektóre z potocznych określeń poczciwego trabanta. Ten niepozorny wóz ma jednak duże grono fanów i niewątpliwie zamienił się już w klasyka

Aktualizacja: 06.02.2017 21:54 Publikacja: 27.02.2015 05:00

Trabant to idealna propozycja dla kierowców bez kompleksów, którzy chcą stylowe, ale tanie auto. Tyl

Trabant to idealna propozycja dla kierowców bez kompleksów, którzy chcą stylowe, ale tanie auto. Tylne światła tworzą wyraźne skrzydełka, ale to jak parodia amerykańskiego ducha. Tu rządzi minimalizm, ale dla niektórych to atut trabanta.

Foto: Archiwum

Kto wie, skąd się wzięła nazwa trabant, ręka do góry. Podejrzewam, że nie wiele osób trafi. Produkowane od 1957 roku w NRD autko jest hołdem dla wystrzelonego wówczas radzieckiego Sputnika, a jego nazwa oznacza dosłownie „satelita".

Technologicznie trabant był rozwinięciem taniego i małego samochodu AWZ P70, w którym już w 1955 roku zastosowano karoserię z tworzywa sztucznego zwanego duroplastem. Ten sam pomysł sprawdził się w trabancie, zarówno w jego dwóch pierwszych generacjach - P50 (1957–1962) oraz 600 (1962–1964), jak i tej najsłynniejszej, którą spotykamy do dziś – 601. Wytwarzana była aż do 1990 roku. Potem, tylko przez rok, produkowano jeszcze wersję 1.1, w tej samej „budzie", ale z czterosuwowym silnikiem VW Polo.

Czym dziś kusi ten pogardzany przed laty samochód? Skąd spore nim zainteresowanie, zwłaszcza wśród młodych ludzi?

– Od dawna się rozglądałem za jakimś stylowym niedużym autkiem z epoki, które ma klimat i ducha tamtych lat, ale nie kosztuje krocie. Myślałem najpierw o maluchu, ale uznałem, że jest ich na ulicach dużo, a trabanty to jednak rzadkość. To dla mnie projekt z jajem, dla frajdy, jeżdżę nim tylko na zloty, czasem mała runda dla przyjemności. Zawsze spotykam się z ciepłymi reakcjami ludzi – opowiada Kuba Marczak z Karczewa, właściciel „odbajerowanego" egzemplarza z 1990 roku, z obniżonym o 8 cm zawieszeniem i przednimi hamulcami tarczowymi z VW golfa II.

Konstrukcja samochodu właściwie się nie zmieniła od samego początku, więc myśl techniczna pochodzi z końca lat 60. Auto ma dwusuwowy silnik wywodzący się jeszcze z motocykli. 23 KM mocy okazują się wystarczające przy niewielkiej masie auta. Ma niezłego kopa, choć przyspiesza tylko do trzeciego biegu, rozpędza się do 120–130 km/godz.. Dźwignia zmiany biegów przy kierownicy. Jest klimat. „Skrzydlaty trampek" (tak, tak, przyjrzyjcie się tyłowi nadwozia i kształtowi lamp!) ma oczywiście kilka wad.

– Choć „plastikowy", miewa problemy z rdzą. Tylko poszycie jest z duroplastu, podwozie jest już stalowe. Dwusuwowy silnik wymaga specyficznego tankowania – bezołowiówka do kanistra z obniżoną ilością oleju, wymieszać i dopiero do baku. Bywa awaryjny jak każde wiekowe auto, ale łatwo sobie z nim poradzić. Konstrukcja prościutka, większość jestem w stanie zrobić przy nim sam, a z mechaniką samochodową wcześniej nie miałem do czynienia. I jest tani pod każdym względem, kosztował mnie 1,5 tysiąca, włożyłem 6 tysięcy. Części dostępne i tanie. Spala może 6 litrów na godzinę. Jak ktoś chce mieć stylowe autko bez przepłacania – polecam! – zachwala.

[email protected]

Parkiet PLUS
Obligacje w 2025 r. Plusy i minusy możliwych obniżek stóp procentowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Zyski zamienione w straty. Co poszło nie tak
Parkiet PLUS
Prezes Ireneusz Fąfara: To nie koniec radykalnych ruchów w Orlenie
Parkiet PLUS
Powyborcze roszady na giełdach
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Unijne regulacje wymuszą istotne zmiany na rynku biopaliw
Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie