Briju powoli staje się detalistą. Na koniec 2014 r. mieliście 11 własnych i jeden franczyzowy sklep pod tą marką. Wykonacie plan zakładający posiadanie 42 salonów jubilerskich na koniec tego roku?
Mamy już podpisane umowy na dziesięć sklepów i zaawansowane prace nad kolejnymi lokalizacjami. Finalizujemy kolejne umowy, aby w całym roku powstało co najmniej 20 sklepów. Jesteśmy jednak przygotowani na otwarcie większej liczby salonów. Na początku kwietnia zaplanowaliśmy otwarcie naszego pierwszego salonu w Warszawie (chodzi o galerię Sadyba Best Mall – red.). Ta lokalizacja będzie dla nas bardzo ważna z punktu widzenia postrzegania marki.
Jak idzie pozyskiwanie lokalizacji?
Nasze placówki powstają w galeriach handlowych, a problemem jest dostępność dobrych miejsc, których umowy najmu byłyby dla nas atrakcyjne. Jeśli lokalizacja nie jest odpowiednia, to nawet przy niskim czynszu się na nią nie decydujemy. Nie chcemy otwierać sklepów na siłę. Finansowanie obecnie nie jest problemem. Koszt otwarcia jednego salonu to około 0,75 mln zł, z czego większość stanowi zatowarowanie, a pozostała część to koszt wyposażenia oraz koszty adaptacji lub remontu salonu.
Łączne wydatki na otwarcia mogą więc w tym roku sięgnąć około 20 mln zł. Skąd będzie pochodzić finansowanie?