Namiętność z zyskiem w tle

Golf nie jest nudny i nie służy biznesmenom, by pomiędzy uderzeniami piłki mogli załatwiać szemrane interesy. Golf to po prostu świetna zabawa, która z wielu względów może sprzyjać biznesowi. Także w Polsce.

Publikacja: 03.06.2015 14:17

Namiętność z zyskiem w tle

Foto: 123rf

Parę lat temu „The Economist" podał, że grający w golfa szefowie dużych firm zarabiają 17 procent więcej niż ich koledzy na podobnych stanowiskach, którzy nie zajmują się wbijaniem piłek do dołków w stosownych okolicznościach przyrody. Badanie wykazało także, że choć golfiści są opłacani lepiej, to ich spółki wcale nie dają akcjonariuszom większych zysków. Wytłumaczenie inne niż statystyczny przypadek było takie, że grający w golfa dyrektorzy zapewne zapraszają na rundkę członków rad ustalających wynagrodzenia w firmach. O golfie krąży wiele mitów, zwłaszcza gdy łączyć je z obrazem sportowców-milionerów, takich jak Tiger Woods lub Rory McIlroy, albo prezydentów USA odbijających piłeczkę na trawniku za Białym Domem (co zresztą czynili i czynią).

Rzetelne badania potwierdzają tylko jedno – gra, choć niełatwa, jest ogromnie popularna, ma miliony wyznawców w świecie, podoba się ludziom o różnym statusie finansowym. Tak – łatwiej znaleźć golfistę wśród klasy średniej, nawet średniej wyższej (w USA 45 proc. grających ma roczny dochód gospodarstwa domowego powyżej 100 000 dolarów.). Niewątpliwie można znaleźć w tym sporcie oazy ekskluzywności i przepychu, tak samo jak łatwo można wskazać pola golfowe dla wszystkich, dostępne za małe pieniądze.

Biznesmeni odkryli dawno temu ten sport dla siebie z przyczyn, które są dość oczywiste: płeć, wiek i umiejętności nie nie mają wpływu na to, kto może się cieszyć rywalizacją (system handicapów to doskonały wynalazek). Nie naraża się przesadnie zdrowia (choć są tacy, którzy twierdzą inaczej – szef grupy komandosów wysłanych w celu zabicia Osamy bin Ladena, urlopowany po akcji z zaleceniem odpoczynku na polu golfowym, stwierdził, że walka z bronią w ręku stresuje go mniej).

Kultura gry w golfa, w klasycznym wydaniu, polega też na bezwzględnej uczciwości wobec rywali i siebie. Oszukać niby łatwo, na wielkim polu nie ma kamer, nie trzeba wielkiego sprytu, by nagle znaleźć zgubioną piłkę w dobrym położeniu. Takich, którzy to robią, jest jednak niewielu i są zdecydowanie piętnowani. Dla biznesu – reguły jak znalazł.

Golf po polsku w wersji powojennej liczy ponad 20 lat. Na dwudziestolecie doliczyliśmy się 20 pełnowymiarowych, 18-dołkowych pól (wszystkie prywatne), kilkudziesięciu mniejszych ośrodków treningowych. Na tle globalnym – mało (w USA jest ponad 20 tysięcy pól, w Niemczech ponad 700), jak na warunki restauracji golfa po wojnie – chyba w normie.

Golfistów mających oficjalny handicap, aktywnych w turniejach, zarejestrowanych w bazie Polskiego Związku Golfa, są ponad trzy tysiące. Takich, którzy grają bez handicapu, z tzw. Zieloną Kartą, albo bez niej, po prostu dla przyjemności, jest w sumie jakichś 10–15 tysięcy.

Ilu wśród nich ludzi biznesu, tego nikt nie liczy, ale zgodnie ze światowymi trendami także między Bugiem i Odrą jest widoczna grupa przedsiębiorców, którzy odnaleźli na polu golfowym swoją pasję. Większość z nich, bywając poza granicami kraju, zetknęła się ze starym szkockim sportem już dawno, spróbowali i zrozumieli, że to zajęcie dla nich.

Są tacy, którzy traktują golfową namiętność bardzo serio, tak serio jak Arkadiusz Muś (handicap 7,6, czyli bardzo dobry – im niższy tym lepszy), który, tworząc Press Glass, najnowocześniejsze zakłady produkujące szyby zespolone w Europie, zapracował także na własne pole golfowe w Konopiskach pod Częstochową.

Muś nie kryje, że lubi podejmować decyzje biznesowe na swoim polu, ale z zebraniami zarządu na fairwayu lub greenie – to raczej przesada. Nie jest przesadą, że w pole włożył kilkadziesiąt milionów zł i dokłada do jego utrzymania. Twierdzi, że warto.

Jeśli chodzi o podobnie uzależnionych, trzeba dodać Krzysztofa Gradeckiego (HCP 6,9) – właściciela Eko Holdingu, który też ma własne pole i klub pod Wrocławiem – Gradi GC. W jego przypadku pasja jest mocno zaraźliwa – grają żona Marzena (HCP 18,7), córka Dominika (HCP 1,8 – to już poziom mistrzowski) i syn Mateusz (obecnie w barwach East Tennessee State University, będzie zawodowcem).

Polski golf jest tak naprawdę zarządzany przez ludzi biznesu. Prezes Polskiego Związku Golfa Marek Michałowski (HCP 12,4) to przewodniczący rady nadzorczej Budimeksu. Jarosław Sroka (HCP 9,5) – szef PGA Polska, czyli Stowarzyszenia Instruktorów Golfa, pracuje w zarządzie Kulczyk Holding. W jego przypadku zarażenie golfem przyszło nagle, parę lat temu, podczas wizyty na polu w Rajszewie. Raziło i zostało na zawsze. – Golf karze za brak staranności. To dyscyplina, która nie pozwala chodzić na skróty, uczy pokory, porządkuje myślenie, emocje, pracę, nawet życie rodzinne... – wymienia powody, dla których jest golfistą. Jego żona Iwona Sroka, prezes Krajowego Depozytu Papierów Wartościowych, też gra.

Na zielonych polach od paru lat można spotkać Pawła Olechnowicza (HCP 17,5), prezesa Grupy Lotos, który, odkąd doskonale rozumie emocje golfistów, wspiera (obok wielu innych dyscyplin sportu) najważniejszy turniej w kraju – Polish Open, dokłada też do paru innych inicjatyw golfowych. Olechnowicz jest jednym z tych szczęśliwców, którym towarzyszą na polu małżonki, pani Krystyna jeszcze się uczy (HCP 31,6), ale wciąż czyni postępy.

Chyba nie ma w Polsce branży, w której golf nie znalazł swego wyznawcy, nawet na najwyższym szczeblu. Gra z zapałem Jacek Socha (HCP 11,5) – kiedyś minister skarbu, dziś wiceprezes polskiego oddziału PwC. Gra Jacek Krawiec, prezes PKN Orlen; macha z radością kijami w wolnych chwilach Witold Jaworski (HCP 11,2), nowy prezes TUiR Allianz Polska oraz TU Allianz Życie Polska.

Nie jest tajemnicą, że na polu golfowym często bywają Wojciech Kostrzewa (HCP 18,8), szef Grupy ITI, Adam Kołodziejczyk (HCP 11,9), prezes Ford Polska, Adam Sawicki (HCP 5,2), prezes T-Mobile, że stara się poprawić handicap 19,9 Jarosław Chudziak z Accenture, że wbija piłki do dołków Tadeusz Chmiel (HCP 12,2), właściciel firmy Red Black White, Edmund Mzyk (HCP 19,1), główny akcjonariusz spółek Yawal i Paged.

Odpoczywają przy golfie Wojciech Kruk (Kruk), Krzysztof Klicki (HCP 13,4; Kolporter), Dariusz Miłek (CCC), Krzysztof Oleksowicz (HCP 20,7; Inter Cars), dealer Toyoty Lech Chodzeń (HCP 14,0), Krzysztof Olszewski (Solaris Bus), Marek Czeredys (Arcus). Bardzo dobrze gra Ronald Binkofski (HCP 5,7), dyrektor generalny Microsoftu Polska (Microsoft ma spore zasługi – wsparł PZG w tworzeniu ogólnopolskiego systemu golfowej informacji Eagle).

Golfowe emocje przeżywał Dariusz Mioduski (kiedyś Kulczyk Investments), dziś jednak kojarzony głównie z futbolem, bo to współwłaściciel Legii Warszawa. Gra w golfa Janusz Kowalik (HCP 13,2), prezes zarządu Arval Service Lease Polska (kiedyś znany piłkarz), który widzi w golfie doskonałe narzędzie promocji biznesu, gra Janusz Malinowski (HCP 14,5), wiceprezes Rady Nadzorczej Ströera, o którym śmiało można pisać, że wprowadził golf na billboardy.

Tę listę można ciągnąć długo, bo choć posady biznesowe zmieniali, to golfistami i rzecznikami golfa pozostają Marek Sowa (HCP 5,1), kiedyś prezes Agory i w Axel Springer, Marek Smolarz (HCP 18,0), niegdyś długoletni prezes Diner's Club Poland, Igor Chalupec (kiedyś PKN Orlen i Ruch) albo Piotr Mondalski (także były prezes PZG; HCP 11,8).

Nie ma jednego powodu, dla którego ludzie biznesu lubią tę trochę dziwną czynność pokonywania przestrzeni w celu wbicia piłki do dołka. Większość jednak po cichu przyznaje: – Golf uczy wiele, pokazuje reakcje ludzi na stres, umiejętności budowania strategii, wolę wygrywania i uczciwość. Jeśli już kogoś obserwować, to cztery godziny długiego spaceru z kijami i wyzwaniami na polu są świetną okazją. Golf jest testem wyjątkowo dobrym.

Niektórzy widzą na polu piękną przyrodę, krajobrazy, mówią o relaksie, świetnym towarzystwie i przyjemności rozmowy po grze. Biznes? Oczywiście, że tak. Ale to przede wszystkim namiętność z zyskiem w tle. Golf bywa katalizatorem interesów. Dla większości oznacza to czas po rundzie, na 19. dołku, inaczej mówiąc: w klubowej restauracji.

[email protected]

Dlaczego golf?

Grzegorz Szymański, prezes Arval Service Lease Polska, Grupa BNP Paribas

Dlaczego lubię grę w golfa? Każdy dzień przynosi wyzwania, spędzany jest intensywnie, a golf daje szansę na rozluźnienie i relaks. Wśród zieleni i pięknych widoków zdecydowanie łatwiej się wyciszyć i uspokoić. Myśli nie krążą już wokół pracy, cała uwaga koncentruje się na dołkach i piłce. Niektórym wydaje się, że golf nie jest ciekawym zajęciem, ale to zwykle opinia osób, które jeszcze nie miały okazji spróbować swoich sił na polu golfowym. Ta gra naprawdę może dostarczać wielkich emocji, ale pozwala także na pełen relaks, i to jest jej wielka zaleta. Wszystkim, którzy nie grali jeszcze w golfa – serdecznie polecam. Bardzo ważne jest dla mnie także to, że grą w golfa zafascynował się mój dziesięcioletni syn, więc mamy dzięki temu okazję wspólnie spędzić czas na świeżym powietrzu, robiąc to, co sprawia nam frajdę, a przy okazji rozmawiając, śmiejąc się – po prostu świetnie się bawiąc. Jest to też dla nas zawsze dobry pomysł na wakacje. Bardzo często golf kojarzony jest z biznesem. I słusznie. W relaksującej scenerii „gramy do jednego dołka", co znacznie ułatwia nawiązywanie nowych znajomości i przenoszenie pozytywnych emocji na budowanie partnerstwa w biznesie. W szczególności w branży B2B, gdzie relacje są w gruncie rzeczy najważniejsze.

Parkiet PLUS
Obligacje w 2025 r. Plusy i minusy możliwych obniżek stóp procentowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Zyski zamienione w straty. Co poszło nie tak
Parkiet PLUS
Powyborcze roszady na giełdach
Parkiet PLUS
Prezes Ireneusz Fąfara: To nie koniec radykalnych ruchów w Orlenie
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Unijne regulacje wymuszą istotne zmiany na rynku biopaliw
Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie