Ogórek marzeń

Inni w wieku 65 lat szykują się do emerytury, on jest właśnie w apogeum swojego życia! Popularny na świecie bulli, u nas ochrzczony ogórkiem (zapewne przez pewne podobieństwo do zwanego tak samo jelcza 043), okazuje się po prostu nieśmiertelny.

Publikacja: 26.06.2015 06:00

VW ma szczęście do kultowych samochodów. Ten model skończył w tym roku 65 lat. Fot. Fot. www.4starcl

VW ma szczęście do kultowych samochodów. Ten model skończył w tym roku 65 lat. Fot. Fot. www.4starclassics.com

Foto: Archiwum

Produkcję pierwszego transportera Volkswagen rozpoczął 65 lat temu. Dziś ma on już praprawnuka w postaci piątej generacji modelu. Początkowo auto powstawało w Wolfsburgu, a od 1956 roku w Hanowerze.

Wszystko zaczęło się w 1947 roku od szkicu ołówkiem – Ben Pon, zajmujący się importem samochodów do Holandii, zobaczył w zakładach Volkswagena prostą platformę na kołach. Potraktował ją jako punkt wyjścia do większego projektu – na kartce z notatnika Pon naszkicował z grubsza projekt transportera wykorzystującego m.in. podzespoły garbusa. Dwa lata później dyrektor fabryki Volkswagena Heinrich Nordhoff zaprezentował cztery prototypy: dwa furgony, kombi i minibusa. Nordhoff zapewniał, że transporter będzie równie solidny i trwały jak garbus. Były to słowa prorocze.

Konstruktorzy wykorzystali silnik i osie garbusa. Zamiast w centralną ramę rurową busa wyposażono w nadwozie samonośne. Pojemność silnika wynosiła 1131 cm3, a jego moc 25 KM przy 3300 obr./min. Bus mógł przewieźć osiem osób. Kilka ruchów wystarczało, by wymontować siedzenia z dwóch tylnych rzędów i stworzyć przestrzeń do przewozu ładunku o masie 750 kg.

Produkcja seryjna ruszyła 8 marca 1950 roku w hali nr 1 zakładów Volkswagena w Wolfsburgu i wynosiła dziesięć pojazdów dziennie. Do końca 1950 roku wyprodukowano 8001 transporterów. Cztery lata po rozpoczęciu produkcji z taśm zjechał 100-tysięczny egzemplarz, a do wyboru było już 30 wersji tego modelu. Popyt był ogromny, bo przy cenie wynoszącej 5850 marek mogli sobie na niego pozwolić drobni rzemieślnicy czy sprzedawcy. Niezwykłe auto szybko stało się hitem eksportowym. Transportery Volkswagena przewoziły wszystko: złom i gruz, zaprawę murarską i cegły, bułki i pastę do podłóg, papierosy i gazety – po prostu wszystko, czego potrzebowali Niemcy czasów cudu gospodarczego.

Już w 1951 roku na wystawie samochodowej w Berlinie pokazano volkswagena transportera w wersji kampingowej. Dostawcze auto z umieszczonym z tyłu silnikiem awansowało w ten sposób do roli środka transportu zupełnie innego rodzaju. Najpierw w tę i z powrotem pokonywał Alpy, potem, gdy odkryli go hipisi, wyruszył do Indii. Zakochani w tym aucie wielbiciele dbają, by staruszki wciąż były obecne na drogach.

Egzemplarz z ogłoszenia widoczny na zdjęciach pochodzi z roku 1966. To jeden z ostatnich z charakterystyczną dzieloną przednią szybą. Odrestaurowany 20 lat temu ma drobne niedoskonałości, choć ogólnie jest w świetnym stanie. Cena? Około 200 000 zł. Teoretycznie niemało, ale wystarczy wizyta w sieci, by przekonać się, że egzemplarze w złej formie, do kapitalnego remontu, „chodzą" od 2 000 do 10 000 euro. Tu mamy perełkę gotową do tego, by powieźć nas na wakacje.

[email protected]

Parkiet PLUS
"Agent washing” to rosnący problem. Wielkie rozczarowanie systemami AI
Parkiet PLUS
Sytuacja dobra, zła czy średnia?
Parkiet PLUS
Pierwsza fuzja na Catalyst nie tworzy zbyt wielu okazji
Parkiet PLUS
Wall Street – od euforii do technicznego wyprzedania
Parkiet PLUS
Polacy pozytywnie postrzegają stokenizowane płatności
Parkiet PLUS
Jan Strzelecki z PIE: Jesteśmy na początku "próby Trumpa"