Isabella i Arabella

Prasa branżowa z uzasadnioną satysfakcją donosi o reaktywacji niemieckiej marki Borgward, która niczym Feniks z popiołów odradza się po ponad 50 latach. To idealny moment, by przypomnieć sobie historię samochodów, stworzonych w Bremie przez Carla F.W. Borgwarda.

Aktualizacja: 06.02.2017 19:08 Publikacja: 18.09.2015 15:00

Urzekającą linię ma wersja coupe, która debiutowała w 1957 roku. Fot. www.wikimedia.org

Urzekającą linię ma wersja coupe, która debiutowała w 1957 roku. Fot. www.wikimedia.org

Foto: Archiwum

Dzieje Borgwarda nie były długie. To raptem 33 lata, od 1929 do 1962 roku i to z przerwą na II wojnę światową, kiedy to firma – jak większość jej podobnych – zmuszona była przestawić się na produkcję na potrzeby armii.

Niedługo po założeniu przedsiębiorstwa Carl Borgward stał się właścicielem marki Goliath, a następnie przejął zakłady Hansa-Lloyd Automobilwerke i uruchomił tam produkcję Goliatha Pioniera – popularnego samochodu trzykołowego z pokrytą sztuczną skórą, drewniana konstrukcją. Pionier mieścił dwóch pasażerów, a napędzał go malutki silnik jednocylindrowy o pojemności 0,2 l i mocy 5,5 KM. Krok po kroku oferta marki się powiększała, a w jej gamie pojawiały się coraz większe auta, w tym Hansa 1700, sześciocylindrowy Borgward 2300 oraz cieszące się uznaniem samochody ciężarowe. W 1936 roku świat ujrzał pierwszy model luksusowy – był to Hansa 3500 Privat, z 90-konnym silnikiem 3,5.

Tylko 149 zł za rok czytania.

Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com

Parkiet PLUS
Sytuacja dobra, zła czy średnia?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Parkiet PLUS
Pierwsza fuzja na Catalyst nie tworzy zbyt wielu okazji
Parkiet PLUS
Wall Street – od euforii do technicznego wyprzedania
Parkiet PLUS
Polacy pozytywnie postrzegają stokenizowane płatności
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Parkiet PLUS
Jan Strzelecki z PIE: Jesteśmy na początku "próby Trumpa"
Parkiet PLUS
Co z Ukrainą. Sobolewski z Pracodawcy RP: Samo zawieszenie broni nie wystarczy