Rzeczywiście, posiadanie tak silnego partnera było sporym ułatwieniem. Commerzbank na rynku niemieckim może pochwalić się bardzo dobrym i docenianym zespołem analitycznym. Swoją ekspertyzą pokrywa ponad 200 spółek. Analitycy ci specjalizują się właściwie tylko w rynku niemieckim i w sektorach, które są dla rynku i przemysłu niemieckiego szczególnie ważne. Postanowiliśmy z tego skorzystać. W efekcie jesteśmy w stanie zaoferować naszym klientom nie tylko dostęp i pokrycie analityczne dla spółek notowanych na GPW, ale także dostęp do pełnych analiz Commerzbanku, które klienci otrzymują natychmiast po ich opublikowaniu. Na tym jednak nie koniec. Aktywnym klientom oferujemy bezpośredni dostęp do analityków, do których można zadzwonić, porozmawiać o pomysłach inwestycyjnych. Razem z Commerzbankiem organizujemy konferencje w Warszawie, na które zapraszamy spółki niemieckie i dopraszamy do nich firmy z Polski. Dajemy również naszym klientom możliwość spotkania z analitykami Commerzbanku tutaj w Warszawie. Oczywiście zabieramy ich też do Niemiec, gdzie mają możliwość przyjrzenia się konkretnej spółce od środka, spotkania się z jej przedstawicielami i porozmawiania z nimi. Dom Maklerski mBanku to więc nie tylko jedni z najlepszych analityków na rynku polskim, ale również dostęp do ekspertów zajmujących się najsilniejszą gospodarką w Europie.
Duże jest zainteresowanie taką usługą?
Owszem. Wystarczy zresztą prześledzić dane z TFI, pokazujące, w jakiego typu funduszach pojawiają się obecnie nowe pieniądze. W tym roku są to przede wszystkim produkty nastawione na inwestowanie na rynkach zagranicznych. Powodów ku temu jest co najmniej kilka, a najbardziej oczywisty to zachowanie naszych polskich indeksów, mocno kontrastujących z zachowaniem indeksów na Zachodzie. Niemiecki DAX radzi sobie całkiem nieźle, w przeciwieństwie do WIG20. Na to, jak spisują się indeksy, nie mamy większego wpływu, więc zamiast z tym walczyć, chcemy to wykorzystać, dając klientom nowe możliwości.
Sądzi pan, że nasz rynek w kolejnych miesiącach wciąż będzie słabszy niż chociażby niemiecki – a co się z tym wiąże, zapotrzebowanie na tego typu usługi będzie rosło?
Samo zachowanie poszczególnych indeksów oczywiście jest bardzo ważne, ale duże znaczenie ma też płynność. W trudnych czasach wiele funduszy ucierpiało na tym, że nie mogło pozamykać otwartych pozycji – szczególnie na akcjach mniej płynnych spółek. Dziś mamy taką sytuację, że małe i średnie firmy zachowują się całkiem nieźle, ale jednak wielu zarządzających pamięta czasy, w których musieli sprzedawać dobre spółki na samym dołku, bo nie mieli pieniędzy na umorzenia. Z ich punktu widzenia ważna jest więc dywersyfikacja płynności. A jak ją osiągnąć? Na pewno nie na największych polskich spółkach, które są obarczone dużym ryzykiem politycznym. W naturalny sposób ich uwaga koncentruje się więc na giełdach zagranicznych. Rynek niemiecki jest dla nas najbliższy, a do tego należy do grupy tych największych i najbardziej płynnych. Co ciekawe, był on przez długi czas nieodkryty przez nasze fundusze. Inwestowały w regionie, w takich krajach, jak: Austria, Węgry, Turcja, później z kolei było szersze wyjście na rynek amerykański. Niemcy dopiero od roku stały się tak naprawdę „gorącym tematem" wśród naszych zarządzających.
Całą wasza uwaga będzie teraz skupiona na rynku niemieckim?