Kto rządzi rynkami?

Drugi tydzień roku nie przyniósł poprawy sytuacji. Zamiast tego nerwowość jeszcze wzrosła.

Publikacja: 16.01.2016 10:01

Kto rządzi rynkami?

Foto: Bloomberg

Inwestorzy obserwują rozwój sytuacji z najwyższym niepokojem. Wydarzenia na rynkach finansowych w pełni ten niepokój uzasadniają. Identyfikacja głównych czynników kształtujących sytuację na rynkach wcale nie ułatwia określenia możliwych scenariuszy, co potęguje atmosferę niepewności i strachu.

Trzej królowie

Obserwacja tego, co się dzieje od kilkunastu miesięcy na rynkach finansowych, oraz towarzyszących tym wydarzeniom opinii i komentarzy może wywoływać wrażenie narastającego chaosu, a w każdym razie dezorientacji zarówno w kwestii oceny sytuacji, jak i prognoz dotyczących kierunków jej rozwoju.

Przyczyniają się do tego z jednej strony sygnały poprawy koniunktury gospodarczej w strefie euro, z drugiej zaś zdecydowane, wbrew opiniom części uczestników rynku, działania Europejskiego Banku Centralnego, zmierzające do stymulowania wzrostu i pobudzania inflacji. W Stanach Zjednoczonych mamy z kolei do czynienia z sygnałami ostrzegającymi przed możliwością osłabienia tempa wzrostu (choć tendencje na rynku pracy na razie tych obaw nie potwierdzają) i jednoczesną determinacją Rezerwy Federalnej do zaostrzania polityki pieniężnej, wskazującą na optymistyczną ocenę perspektyw gospodarki. Z Chin docierają coraz bardziej niepokojące informacje świadczące o pogłębianiu się tendencji hamowania gospodarki i jednocześnie rosnącej desperacji władz, próbujących ręcznie sterować giełdą i kursem juana i wzmagających tym samym napięcie na rynkach. Do tego wszystkiego mamy pikujące notowania surowców, szczególnie ropy naftowej, i niejasny obraz przyczyn tego stanu rzeczy. Dominuje ogólny pogląd, że za przeceną ropy i miedzi stoi chińskie spowolnienie, czemu przeczą jednak informacje choćby o grudniowym mocnym wzroście importu ropy przez Chiny.

Nie ulega wątpliwości, że rynki znajdują się pod wpływem trzech głównych czynników: zaostrzania polityki pieniężnej przez Fed i w konsekwencji umacniania się dolara, narzuconej przez Arabię Saudyjską cenowej wojny na rynku ropy naftowej oraz obaw dotyczących polityki gospodarczej Chin i związanych z nią perturbacji.

Byki walczą o przetrwanie

Drugi tydzień roku nie tylko nie przyniósł poprawy sytuacji, ale wręcz wzrost nerwowości na większości parkietów, w tym tych o największym znaczeniu. Pierwsze trzy sesje na chińskiej giełdzie sprowadziły Shanghai Composite poniżej 3000 pkt. Czwartek przyniósł odreagowanie i symboliczny powrót powyżej tego kluczowego poziomu, jednak wskaźnik w ciągu dnia otarł się o minimum z sierpnia ub.r., a w piątek ponownie zniżkował. W najbliższych dniach można się spodziewać prób utrzymania indeksu w tych okolicach. Z pomocą „niewidzialnej ręki wspomagania rynku" powinno się to udać, choć przed wtorkową publikacją danych o dynamice chińskiej gospodarki w IV kwartale oraz informacji o produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej za grudzień może być bardzo nerwowo.

Indeks naszych największych spółek zdobył się na niezależność, wyróżniając się skalą odreagowania nie tylko na tle emerging markets, ale także głównych parkietów światowych. Bodźcem do tego stał się poniedziałkowy test 1700 pkt, a motorem napędowym niemal 80-punktowej zwyżki były w głównej mierze akcje firm energetycznych, do których przyłączyły się papiery KGHM, PZU i dwóch największych banków. Przebieg czwartkowej sesji wskazywał już jednak wyraźnie na zadyszkę i poddawanie się presji otoczenia. Znacznie mniej odporne na nią okazały się pozostałe wskaźniki naszego rynku, sygnalizując, że nastroje rodzimych inwestorów nie są najlepsze.

Na głównych giełdach chwilami było bardzo groźnie, ale na kluczowe rozstrzygnięcia przyjdzie poczekać prawdopodobnie do wtorkowych wieści z Chin. Indeksowi z Frankfurtu do czwartku nie udał się powrót powyżej utraconego pod koniec poprzedniego tygodnia poziomu 10 tys. pkt. Z drogi w kierunku 9500 pkt udało mu się zawrócić dzięki poprawie nastrojów na Wall Street, gdzie indeksy odrabiały straty po środowym tąpnięciu. S&P 500 walczy o utrzymanie się powyżej 1900 pkt, ale wynik tych zmagań ciągle jest niepewny. Nadal istnieje duże niebezpieczeństwo związane z możliwością testowania dołków z sierpnia i września ubiegłego roku. Przyszły tydzień przyniesie sporo wrażeń i być może odpowiedź na pytanie o dalsze losy rynków.

Mocny dolar straszy

Patrząc na rynek walutowy przez pryzmat euro i dolara, sytuacja w ostatnich tygodniach nie wygląda szczególnie niepokojąco. Kurs wspólnej waluty po ubiegłorocznym październikowo-listopadowym silnym spadku z niemal 1,15 do 1,06 dol. stabilizuje się w przedziale 1,08–1,1 dol. Jednak indeks dolara wobec koszyka głównych walut przebił w ostatnich dniach poprzednie szczyty z marca i kwietnia ub.r. i dotarł do poziomu najwyższego od marca 2009 r., czyli z okresu największych rynkowych niepokojów, będących konsekwencją globalnego kryzysu finansowego. Ta siła dolara, choć wynikająca z zupełnie innych niż wówczas przyczyn, jest źródłem bardzo poważnych napięć nie tylko na rynkach surowcowych, pogłębiając panującą na nich zapaść, ale także powodem rosnącego zagrożenia dla gospodarek i stanu finansów wielu krajów rozwijających się. Indeks dolara wobec czterech głównych walut w ciągu półtora roku poszedł w górę o niemal 20 proc., ale „dewaluacja" rubla, reala, liry, randa, dolarów australijskiego, nowozelandzkiego czy kanadyjskiego ma znacznie większą skalę, co w końcu może doprowadzić do poważnych konsekwencji.

Oczy inwestorów znów zwracają się więc w stronę amerykańskiej Rezerwy Federalnej. Gdyby z ust jej przedstawicieli padły bardziej wyraźne deklaracje, sygnalizujące większą wstrzemięźliwość w zacieśnianiu polityki pieniężnej, rynki przynajmniej na jakiś czas odetchnęłyby z ulgą. W najbliższych dniach pożywką dla spekulacji w tej kwestii może się stać środowa publikacja danych o inflacji. Z ubiegłotygodniowej lektury Beżowej Księgi trudno było wyciągnąć jednoznaczne wnioski co do koniunktury w amerykańskiej gospodarce, ale spokojnie mogłaby ona uzasadniać wstrzymanie się z kolejną podwyżką stóp. Prawdopodobnie Fed znów większą wagę zacznie przykładać do sytuacji na rynkach finansowych i perspektyw globalnej gospodarki. Prognozy dotyczące koniunktury nie są optymistyczne, a nastroje na rynkach fatalne, trudno więc zakładać, że Fed podejmie ryzyko związane z kontynuacją szybkiej ścieżki zacieśniania swej polityki.

Tania ropa nie zbawiła świata

Dziś, gdy notowania ropy naftowej dotarły do poziomu 30 dol. za baryłkę, przypominanie głoszonych na początku ub.r. opinii, mówiących, że tania ropa pobudzi globalną gospodarkę, brzmi jak ponury żart. Efekt „transmisji" spadku cen surowca na wzrost inwestycji nie doczekał się realizacji, podobnie jak zjawisko impulsu popytowego ze strony konsumentów, mające wynikać z transferu pieniędzy zaoszczędzonych na paliwie do innych dziedzin gospodarki. Mamy za to do czynienia z coraz bardziej nerwowymi reakcjami amerykańskich indeksów na zniżkujące notowania ropy i obawami o kondycję przemysłu naftowego oraz krachem na rynku obligacji firm tej branży. Prognozy mówiące o spadku cen do 20 dol. za baryłkę, uznawane jeszcze nie tak dawno za nierealne, są dziś traktowane jako całkiem prawdopodobna i niezbyt odległa perspektywa. Poszukując odpowiedzi na pytanie, kiedy i na jakim poziomie przecena się skończy, mamy do wyboru z jednej strony prognozy mówiące o 15 dol. w najbliższych miesiącach, a z drugiej przewidywania lokujące notowania w okolicach 50–60 dol. na koniec roku. Przedstawiciele producentów spodziewają się zwyżki do 80–90 dol. za 10 do 20 lat. Rozwój sytuacji trudno przewidzieć.

Pewne jest, że tania ropa nie pobudziła gospodarki, a perspektywy, że gospodarka pobudzi wzrost cen ropy, są raczej odległe. Zanim to nastąpi, należy się spodziewać raczej dostosowania po stronie podaży i mieć nadzieję, że odbędzie się to bez dramatycznych wydarzeń.

Parkiet PLUS
Obligacje w 2025 r. Plusy i minusy możliwych obniżek stóp procentowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Zyski zamienione w straty. Co poszło nie tak
Parkiet PLUS
Powyborcze roszady na giełdach
Parkiet PLUS
Prezes Ireneusz Fąfara: To nie koniec radykalnych ruchów w Orlenie
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Unijne regulacje wymuszą istotne zmiany na rynku biopaliw
Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?