Inwestorzy obserwują rozwój sytuacji z najwyższym niepokojem. Wydarzenia na rynkach finansowych w pełni ten niepokój uzasadniają. Identyfikacja głównych czynników kształtujących sytuację na rynkach wcale nie ułatwia określenia możliwych scenariuszy, co potęguje atmosferę niepewności i strachu.
Trzej królowie
Obserwacja tego, co się dzieje od kilkunastu miesięcy na rynkach finansowych, oraz towarzyszących tym wydarzeniom opinii i komentarzy może wywoływać wrażenie narastającego chaosu, a w każdym razie dezorientacji zarówno w kwestii oceny sytuacji, jak i prognoz dotyczących kierunków jej rozwoju.
Przyczyniają się do tego z jednej strony sygnały poprawy koniunktury gospodarczej w strefie euro, z drugiej zaś zdecydowane, wbrew opiniom części uczestników rynku, działania Europejskiego Banku Centralnego, zmierzające do stymulowania wzrostu i pobudzania inflacji. W Stanach Zjednoczonych mamy z kolei do czynienia z sygnałami ostrzegającymi przed możliwością osłabienia tempa wzrostu (choć tendencje na rynku pracy na razie tych obaw nie potwierdzają) i jednoczesną determinacją Rezerwy Federalnej do zaostrzania polityki pieniężnej, wskazującą na optymistyczną ocenę perspektyw gospodarki. Z Chin docierają coraz bardziej niepokojące informacje świadczące o pogłębianiu się tendencji hamowania gospodarki i jednocześnie rosnącej desperacji władz, próbujących ręcznie sterować giełdą i kursem juana i wzmagających tym samym napięcie na rynkach. Do tego wszystkiego mamy pikujące notowania surowców, szczególnie ropy naftowej, i niejasny obraz przyczyn tego stanu rzeczy. Dominuje ogólny pogląd, że za przeceną ropy i miedzi stoi chińskie spowolnienie, czemu przeczą jednak informacje choćby o grudniowym mocnym wzroście importu ropy przez Chiny.
Nie ulega wątpliwości, że rynki znajdują się pod wpływem trzech głównych czynników: zaostrzania polityki pieniężnej przez Fed i w konsekwencji umacniania się dolara, narzuconej przez Arabię Saudyjską cenowej wojny na rynku ropy naftowej oraz obaw dotyczących polityki gospodarczej Chin i związanych z nią perturbacji.
Byki walczą o przetrwanie
Drugi tydzień roku nie tylko nie przyniósł poprawy sytuacji, ale wręcz wzrost nerwowości na większości parkietów, w tym tych o największym znaczeniu. Pierwsze trzy sesje na chińskiej giełdzie sprowadziły Shanghai Composite poniżej 3000 pkt. Czwartek przyniósł odreagowanie i symboliczny powrót powyżej tego kluczowego poziomu, jednak wskaźnik w ciągu dnia otarł się o minimum z sierpnia ub.r., a w piątek ponownie zniżkował. W najbliższych dniach można się spodziewać prób utrzymania indeksu w tych okolicach. Z pomocą „niewidzialnej ręki wspomagania rynku" powinno się to udać, choć przed wtorkową publikacją danych o dynamice chińskiej gospodarki w IV kwartale oraz informacji o produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej za grudzień może być bardzo nerwowo.