Praca analityka giełdowego nie należy do łatwych. Szybko zmieniające się rzeczywistość, nieprzewidywalność rynków, presja czasu – to właśnie te czynniki sprawiają, że wykonywanie tej profesji jest trudne, ale też niezwykle interesujące. Analitycy przyznają jednak zgodnie, że pracę na rynku kapitałowym traktują przede wszystkim jako pasję. Zwycięzcy rankingu „Parkietu" na najlepszych analityków podzielili się z czytelnikami swoimi doświadczeniami.
Jeden zawód, różne historie
Większość analityków zainteresowała się rynkiem kapitałowym w trakcie studiów. Nie inaczej było w przypadku Piotra Neidka z DM mBanku, od lat jednego z najbardziej cenionych na polskim rynku analityków technicznych. – Na studniach powstał pomysł, aby reaktywować studenckie koło naukowe. No i się zaczęło. Początki były bardzo trudne – na rynku nie było zbyt dużo pozycji naukowych o analizie technicznej, a dostępność programów komputerowych była największym problemem dla młodych ludzi. Na rynku był jednak program Abakus, dzięki któremu raz w tygodniu zaciągało się dane i analizowało rynki. Nie był to dobry czas na zarabianie – na przełomie XX i XXI wieku kończyła się hossa i pojawił się wielki niedźwiedź – wspomina po latach Neidek. – Podczas pisania pracy magisterskiej o teorii fal Elliotta pojawiły się wnioski, że rok 2002 to okres wygaszania spadków. Po studniach przyjęty zostałem do Domu Inwestycyjnego BRE Banku. Równocześnie pracowałem na uczelni, jednakże hossa z 2003 r. całkowicie mnie wessała i praca doktorska poszła ad acta – wspomina Neidek. Pierwsze pieniądze zainwestował na giełdzie w 2003 r. – Początkowo inwestowanie przybierało postać lokaty giełdowej, czyli stosowałem strategię „kup i trzymaj", jednakże im mocniejsza była hiperbola w 2007 r., tym bardziej apetyt na ryzyko rósł, i zamiast rozsądnie poruszać się po rynku, pojawiła się chciwość. Wkrótce nastała druga bessa w mojej karierze i rachunek zysków oraz strat bardzo szybko się zrównoważył – wspomina ekspert.
Wojciech Kozłowski, analityk Ipopemy Securities, wybrany przez zarządzających na najlepszego analityka w 2015 r., na początku studiów nie wiązał swojej kariery zawodowej z giełdą. – Trafiłem na rynek kapitałowy za sprawą Szymona Ożóga, ówczesnego szefa BESI, do którego dość przypadkowo dotarło moje CV. Moje pierwotne plany zmierzały w innym kierunku, gdyż zamierzałem podjąć pracę w państwowej instytucji finansowej – wspomina Kozłowski.
Przygodę z rynkiem kapitałowym podczas studiów rozpoczęła też Maria Mickiewicz, analityczka ING Securities. – Rozpoczęło się to trochę inaczej niż w przypadku większości znajomych, ponieważ nie od pierwszej inwestycji na giełdzie, a od lektury potężnej liczby raportów analitycznych dostępnych w sieci, co było związane z pewnym badaniem naukowym prowadzonym przez znajomego – mówi Mickiewicz. – Wówczas też pojawił się pomysł, że fajnie byłoby robić coś podobnego w przyszłości, co pociągnęło za sobą wybór specjalizacji oraz pierwsze praktyki w biurze maklerskim – dodaje.
Z kolei Tomasz Duda, analityk Erste Securities, przygodę z rynkiem kapitałowym zaczął dzięki uczestnictwie w programie Akademia Liderów Rynku Kapitałowego fundacji im. L. Pagi, gdzie jednym z benefitów była możliwość odbycia stażu w firmie współpracującej z fundacją. – Wybrałem staż w domu maklerskim Banku Handlowego gdzie miałem możliwość uczyć się pracy od szefów tamtejszego działu analiz – Rafała Wiatra i Arkadiusza Chojnackiego – wspomina analityk.