Giełda to adrenalina i "niezły kop"

Najlepsi maklerzy oraz analitycy w kraju opowiadają "Parkietowi" o pracy i swojej przygodzie na rynku kapitałowym, emocjach, swoich początkach, pasji, ...

Publikacja: 28.01.2016 05:01

Giełda to adrenalina i "niezły kop"

Foto: Fotorzepa, Jakub Ostałowski jo Jakub Ostałowski

Praca analityka giełdowego nie należy do łatwych. Szybko zmieniające się rzeczywistość, nieprzewidywalność rynków, presja czasu – to właśnie te czynniki sprawiają, że wykonywanie tej profesji jest trudne, ale też niezwykle interesujące. Analitycy przyznają jednak zgodnie, że pracę na rynku kapitałowym traktują przede wszystkim jako pasję. Zwycięzcy rankingu „Parkietu" na najlepszych analityków podzielili się z czytelnikami swoimi doświadczeniami.

Jeden zawód, różne historie

Większość analityków zainteresowała się rynkiem kapitałowym w trakcie studiów. Nie inaczej było w przypadku Piotra Neidka z DM mBanku, od lat jednego z najbardziej cenionych na polskim rynku analityków technicznych. – Na studniach powstał pomysł, aby reaktywować studenckie koło naukowe. No i się zaczęło. Początki były bardzo trudne – na rynku nie było zbyt dużo pozycji naukowych o analizie technicznej, a dostępność programów komputerowych była największym problemem dla młodych ludzi. Na rynku był jednak program Abakus, dzięki któremu raz w tygodniu zaciągało się dane i analizowało rynki. Nie był to dobry czas na zarabianie – na przełomie XX i XXI wieku kończyła się hossa i pojawił się wielki niedźwiedź – wspomina po latach Neidek. – Podczas pisania pracy magisterskiej o teorii fal Elliotta pojawiły się wnioski, że rok 2002 to okres wygaszania spadków. Po studniach przyjęty zostałem do Domu Inwestycyjnego BRE Banku. Równocześnie pracowałem na uczelni, jednakże hossa z 2003 r. całkowicie mnie wessała i praca doktorska poszła ad acta – wspomina Neidek. Pierwsze pieniądze zainwestował na giełdzie w 2003 r. – Początkowo inwestowanie przybierało postać lokaty giełdowej, czyli stosowałem strategię „kup i trzymaj", jednakże im mocniejsza była hiperbola w 2007 r., tym bardziej apetyt na ryzyko rósł, i zamiast rozsądnie poruszać się po rynku, pojawiła się chciwość. Wkrótce nastała druga bessa w mojej karierze i rachunek zysków oraz strat bardzo szybko się zrównoważył – wspomina ekspert.

Wojciech Kozłowski, analityk Ipopemy Securities, wybrany przez zarządzających na najlepszego analityka w 2015 r., na początku studiów nie wiązał swojej kariery zawodowej z giełdą. – Trafiłem na rynek kapitałowy za sprawą Szymona Ożóga, ówczesnego szefa BESI, do którego dość przypadkowo dotarło moje CV. Moje pierwotne plany zmierzały w innym kierunku, gdyż zamierzałem podjąć pracę w państwowej instytucji finansowej – wspomina Kozłowski.

Przygodę z rynkiem kapitałowym podczas studiów rozpoczęła też Maria Mickiewicz, analityczka ING Securities. – Rozpoczęło się to trochę inaczej niż w przypadku większości znajomych, ponieważ nie od pierwszej inwestycji na giełdzie, a od lektury potężnej liczby raportów analitycznych dostępnych w sieci, co było związane z pewnym badaniem naukowym prowadzonym przez znajomego – mówi Mickiewicz. – Wówczas też pojawił się pomysł, że fajnie byłoby robić coś podobnego w przyszłości, co pociągnęło za sobą wybór specjalizacji oraz pierwsze praktyki w biurze maklerskim – dodaje.

Z kolei Tomasz Duda, analityk Erste Securities, przygodę z rynkiem kapitałowym zaczął dzięki uczestnictwie w programie Akademia Liderów Rynku Kapitałowego fundacji im. L. Pagi, gdzie jednym z benefitów była możliwość odbycia stażu w firmie współpracującej z fundacją. – Wybrałem staż w domu maklerskim Banku Handlowego gdzie miałem możliwość uczyć się pracy od szefów tamtejszego działu analiz – Rafała Wiatra i Arkadiusza Chojnackiego – wspomina analityk.

Nie liczę godzin...

Analitycy jednym głosem przyznają, że ich praca nie jest zamknięta w sztywnych ramach czasowych. – Często w naszej branży mawiamy, że zaczynamy dzień pracy bardzo wcześnie, długo przed otwarciem rynku, ale za to możemy skończyć... później – mówi analityczka ING Securities. – Najciekawsza w pracy analityka wydaje mi się przede wszystkim ogromna różnorodność problemów i zjawisk, z którymi się spotykamy. Tak jak w szachach, w które grałam profesjonalnie przez długie lata, nie powtórzyła mi się dwa razy dokładnie ta sama rozgrywka, tak i rynek kapitałowy, pomimo swej cykliczności, za każdym razem przynosi nam coś nowego – dodaje Mickiewicz.

– Mogę powiedzieć, że pracuję dużo, odpoczywam mniej, ale za to intensywnie – twierdzi Kozłowski. – Rynek daje niezłego kopa i nie ma czasu na nudę. Kiedy wstaję po 5 rano, pierwsze, co robię, to szybkie spojrzenie na azjatyckie rynki i rynki terminowe. Już wtedy mózg przełącza się na myślenie i budowanie w głowie różnych scenariuszy na otwarcie warszawskiej sesji – twierdzi Neidek. Dodaje, że tak naprawdę cały dzień jest w pracy. – Kiedy jestem odcięty od stałego łącza, za biuro służy mi telefon. Dlatego też nie liczę godzin poświęconych na pracę – jest to dla mnie pasja.

Nieustanna nauka

Praca na rynku finansowym wymaga nieustannego doskonalenia i aktualizowania wiedzy. Najlepsi analitycy nie spoczywają na laurach i cały czas doskonalą własne umiejętności. – Dla celów doskonalenia wiedzy sektorowej dwa lata temu podjąłem studia podyplomowe na kierunku Technologie Wydobycia Gazu ze Złóż Niekonwencjonalnych na AGH. Studia zaowocowały współpracą przy komercyjnym projekcie dotyczącym sekwestracji dwutlenku węgla – mówi Kozłowski, który na co dzień zajmuje się branżą paliwową oraz chemiczną. Wiedzę warto również czerpać z literatury branżowej, której nie brakuje. – Myślę, że dobrym wyborem na początek jest książka o wycenach McKinsey & Company. Pamiętam, że w mojej pierwszej pracy wszyscy młodsi analitycy, łącznie ze mną, dostaliśmy ją od szefa jako lekturę obowiązkową – wspomina Maria Mickiewicz. Czytanie bieżących lektur z analizy technicznej z trudem przychodzi natomiast Piotrowi Neidkowi. – Widok tytułów książek traktujących o algorytmicznych metodach AT czy sieciach neuronowych zwyczajnie mnie odstrasza. Wolę zagłębić się w rozważania socjologiczne czy odświeżyć pozycje sprzed dekady. Może rynek się zmienił i wymaga zastosowań nowych narzędzi, ale ludzie popełniają wciąż te same błędy, dlatego też warto zaglądać w przeszłość, aby przygotować się na przyszłość – przyznaje. Jedną z jego ulubionych książek jest pozycja autorstwa R. Caldiniego „Wywieranie wpływu na ludzi". – Warto ją przeczytać, aby przygotować się na manipulację ze strony przeciwników, których na rynku nie brakuje – przekonuje ekspert od analizy technicznej.

Akcje, nieruchomości, płyty winylowe

Inwestowanie prywatnych pieniędzy to często temat tabu. Część analityków powiedziała jednak „Parkietowi", jak pomnaża własne oszczędności. – Sam bezpośrednio nie inwestuję pieniędzy na giełdzie. Po pierwsze, pozwala mi to na zachowanie pełnej obiektywności przy moich rekomendacjach inwestycyjnych dla klientów. Po drugie, pozwala mi to w pełni skupić się na pracy, a zmienność mojego portfela nie rozprasza mnie na co dzień. Dlatego zarządzanie moimi oszczędnościami zostawiłbym profesjonalistom, a w Polsce mamy szeroki wachlarz funduszy inwestycyjnych godnych polecenia o różnym profilu ryzyka – twierdzi Wojciech Kozłowski, analityk Ipopema Securities. – W przeszłości moje oszczędności były w różnych proporcjach rozdzielone między fundusze inwestycyjne a lokaty bankowe. W ostatnim czasie wszystkie oszczędności zainwestowałem w nieruchomość – dodaje.

Priorytetem dla Piotra Neidka jest natomiast stworzenie spuścizny, która posłuży dzieciom w kolejnych dekadach ich życia. – Mam nadzieję, że inwestowanie w nieruchomości przyniesie wymierne korzyści dla mojej rodziny, a mnie w zupełności wystarcza „gra" na rynkach finansowych. Ważne jest tylko to, aby nie naruszyć granicy pomiędzy oszczędnościami, które można stracić, a tymi, na które liczą najbliżsi. Niewielką część swoich oszczędności inwestuję również w płyty winylowe – zdradza Neidek.

[email protected]

Pytania do Konrada Księżopolskiego, dyrektora działu analiz giełdowych Haitong Banku

Jak zaczęła się pana przygoda z rynkiem kapitałowym?

Było to na początku studiów, co skutkowało napisaniem prac magisterskich o tematyce metod wyceny przedsiębiorstw oraz o funduszach hedgingowych. W rozumieniu pracy zawodowej ta przygoda zaczęła się w dziale analiz DM Millennium. Pierwszą spółką, na jaką wydałem raport analityczny, był Novitus, a sektorem – informatyka, którą zresztą zajmuję się do dziś.

Kiedy po raz pierwszy zainwestował pan swoje pieniądze na rynku?

Było to na początku studiów, chyba 1-2 rok, i nie ograniczało się to jedynie do rynku akcji, ale także do rynku walutowego, poprzez tworzące się w tym czasie tzw. platformy forexowe. Niestety, nie pamiętam, która spółka była pierwszą inwestycją.

Co najbardziej podoba się panu w tej pracy?

Tempo oraz różnorodność, czyli brak monotonii. Wydarzenia dzieją się szybko, czasami nawet za szybko, i nieprzewidywalnie. Oczywiście, praca analityka podlega pewnym powtarzalnym cyklom, jak wyniki kwartalne, aktualizację prognoz. Bardzo ciekawe w tej pracy jest także ciągle zmieniające się otoczenie, które wpływa na spółki. Sprawia satysfakcje fakt, że jest się aktywnym uczestnikiem tych zmian. Naszą rolą jest starać się wyprzedzać kierunki zmian, co oczywiście nie jest łatwe, i to jest bardzo ciekawe, a czasami nawet uzależniające. Motywujące jest także, kiedy rekomendacja czy teza będąca w opozycji do konsensusu okazuje się ostatecznie słuszna.

W pracy analityka sprawdza się dość przewrotne stwierdzenie, że każdy ma rację, ale w tym samym czasie każdy się myli, gdyż to jest tylko i aż efekt naszych założeń i prognoz, a one opierają się na naszej wiedzy. Dobrze to widać w rozkładzie rekomendacji, które czasami bardzo się różnią od siebie, a jest to jedynie efekt różnej oceny co do przyszłości spółki i sektora. Dlatego tak ważne jest, aby oprócz bardzo dobrej znajomości spółek i sektorów, w których działają, mieć świadomość trendów, które mogą w przyszłości zredefiniować ich dynamiki.

Jakie umiejętności niezbędne są w pracy analityka giełdowego?

Obecnie, ale chyba i zawsze, zawód analityka wiązał się z pewną interdyscyplinarnością, oprócz wymaganej oczywistej wiedzy z finansów i rachunkowości. Tak samo ważne jest logiczne myślenie oraz strategiczne spojrzenie na spółki i sektory, podobne do tego wykorzystywanego w konsultingu. Nasze wyceny bazują na podejściu fundamentalnym i są tworzone na bazie długoterminowych prognoz, natomiast analityk powinien mieć także świadomość czynników, które w krótkim terminie mogą wpływać na sentyment do spółki czy sektora, gdyż te czasami stoją do siebie w opozycji. Połączenie tych czynników zwiększa szanse na sukces. Wraz ze zmieniającym się światem zmieniają się także te czynniki, dlatego proces uczenia i budowania wiedzy jest nieustanny, i to także jest motywujące. Nasza wiedza i te czynniki to swego rodzaju puzzle, które przy pracy nad raportem analitycznym staramy się złożyć w najbardziej logiczną całość, która według nas pokaże najbardziej prawdopodobny scenariusz zdarzeń.

Jak inwestuje pan własne oszczędności?

Staram się dywersyfikować oszczędności. Natomiast biorąc pod uwagę, że cały czas dalej niż bliżej mi do emerytury, struktura oszczędności jest przeważona w stronę akcji. MKT

Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?
Parkiet PLUS
Jak kryptobiznes wygrał wybory prezydenckie w USA
Parkiet PLUS
Impuls inwestycji wygasł, ale w 2025 r. znów się pojawi
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Szalona struktura polskiego wzrostu
Parkiet PLUS
Warszawska giełda chce być piękniejsza i bogatsza