W tym gronie znajdują się Węgrzy. – Przed startem Euro niemal wszyscy skazywali ich na pożarcie. Tymczasem Madziarzy dość pewnie wygrali swoją grupę, prezentując przy tym bardzo skuteczny i widowiskowy futbol – mówi Paweł Cymcyk, prezes Związku Maklerów i Doradców.
Jego zdaniem na jeszcze większe uznanie zasługuje postawa Islandii. – Do ostatniej chwili traktowano ich jak chłopców do bicia. Biorąc pod uwagę srogi klimat oraz fakt, że w tym kraju mieszka tyle ludzi, co w jednej dzielnicy Warszawy, awans do fazy pucharowej z drugiego miejsca jest niesamowitym osiągnięciem. Dwa remisy i zwycięstwo to imponujący bilans. Trzeba docenić także to, że Islandczycy nie posiłkowali się zagranicznymi zawodnikami, nikogo nie naturalizowali na siłę – tłumaczy Cymcyk.
Jarosław Lis, zarządzający BPH TFI, jest pod wrażeniem gry Walii. – W rozgrywkach grupowych Wyspiarze najpierw ograli Słowację, potem minimalnie przegrali z Anglią i na koniec rozbili Rosję. Ta drużyna to nie tylko Gareth Bale, reszta zawodników również prezentuje bardzo dobrą piłkę. Biorąc pod uwagę fantastyczną grę w grupie oraz łatwą drabinkę fazy pucharowej, Walia może być czarnym koniem tegorocznych mistrzostw. Przypomnę, że w 1/8 finału ich przeciwnikiem będzie słabiutka Irlandia Północna – mówi Lis.
Ciekawymi spostrzeżeniami podzielił się Mateusz Krupa, analityk Erste Securities. – Nie przeceniałbym dotychczasowych osiągnięć Węgrów oraz Islandczyków. Obie drużyny zaprezentowały się z dobrej strony, ponieważ znalazły się w stosunkowo słabej grupie z bezbarwną Austrią i grającą poniżej oczekiwań Portugalią. Postawa Walii również do końca mnie nie przekonuje – mówi. Jego zdaniem jak dotąd najlepsze wrażenie zostawili po sobie Chorwaci. – Wyjście grupy z pierwszego miejsca, potwierdzone zwycięstwem nad Hiszpanią, musi robić wrażenie. Oglądanie Chorwatów w akcji to czysta przyjemność. W tym zespole widać jakość – uważa analityk Erste Securities.
Nasi rozmówcy sporo uwagi poświęcają drużynom, które grają poniżej oczekiwań. Lista rozczarowań jest bardzo długa.