Dolar nie miał w ostatnich miesiącach dobrej passy. Od początku roku stracił on wobec większości walut świata. Najbardziej w tym okresie umocnił się wobec niego rubel rosyjski – aż o 44 proc. Frank szwajcarski zyskał około 15 proc., a złoty, euro i jen umocniły się po około 10 proc. Indeks dolara, liczący siłę amerykańskiej waluty wobec koszyka innych głównych walut, był w kwietniowym dołku najniżej od trzech lat. Inwestorzy odchodzili od amerykańskich aktywów, obawiając się m.in. wojen handlowych rozpętanych przez prezydenta USA Donalda Trumpa. Dodatkowy powód do tej ucieczki może im dać projekt karnego podatku od pasywnych zysków kapitałowych, który miałby zostać nałożony na inwestorów z krajów, które dyskryminują podatkowo firmy amerykańskie. Dla niektórych jednak ta podwyższona niepewność wydaje się być okazją do przeprowadzania śmiałych zmian. Wśród ludzi widzących okazję do działania jest m.in. Christine Lagarde, prezes Europejskiego Banku Centralnego.
– Okresy zmian są również okresami szans. Zmiany, które widzimy, mogą otworzyć drogę dla „globalnego momentu euro” – powiedziała Lagarde w niedawnym przemówieniu w Berlinie. Przypomniała w nim, jak funt brytyjski stracił pozycję głównej waluty rezerwowej na rzecz dolara, i mówiła o tym, że pojawiła się niepewność co do pozycji międzynarodowej amerykańskiej waluty. – To jest dobra okazja dla Europy, by przejęła większą kontrolę nad swoim przeznaczeniem – powiedziała szefowa EBC.
Daleko od zmiany lidera
Sugestie Lagarde są wyraźne. Sądzi ona, że euro może skorzystać na zawirowaniach związanych z polityką USA i zwiększyć swoją rolę jako waluty rezerwowej. Co jednak by to dało europejskim gospodarkom? Według szefowej EBC większa rola euro w globalnym systemie finansowym, by je wzmocniła. Państwa Eurolandu skorzystałyby na niższych kosztach finansowania, byłyby mniej wrażliwe na zawirowania w globalnym systemie finansowym i mogłyby się lepiej chronić przed sankcjami oraz amerykańskimi naciskami finansowymi. Euro może przyciągać inwestorów z całego świata zaniepokojonych polityką USA.
– Biorąc pod uwagę duży poziom niepewności politycznej, inwestorzy będą ponownie oceniać swoje zaangażowanie w aktywa dolarowe, a korzystać będą na tym waluty takie jak euro. Euro jest najbardziej płynną alternatywą wobec dolara – twierdzi Dean Turner, ekonomista UBS.
Nie zapominajmy, że euro zostało zaprojektowane jako waluta wpisana w „mocarstwowe” plany brukselskich urzędników, że gospodarka UE w przyszłości zdoła prześcignąć amerykańską. W pierwszej dekadzie XXI w. pojawiało się wiele prognoz, że „wkrótce” wspólna unijna waluta zdetronizuje dolara i stanie się główną walutą rezerwową świata. Te prognozy się jednak nie sprawdziły. Z danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego wynika, że udział euro w globalnych aktywach rezerwowych osiągnął swój szczyt w 2009 r. Wówczas sięgał 27,66 proc. W 2024 r. wynosił natomiast 19,83 proc. Udział dolara spadł natomiast w latach 2009–2024 z 62,05 proc. do 57,8 proc. W XXI w. osiągnął on szczyt w 2001 r. na poziomie 71,51 proc. Przez ostatnie ćwierćwiecze więc znacząco spadł, ale bywało, że wcześniej był on dużo niższy. Na przykład w 1990 r. wynosił on 47,14 proc. Też niektórzy wówczas wieszczyli „rychły” upadek dolara, ale ich projekcje się nie sprawdziły. Obecnie raczej nie zapowiada się na to, by euro stosunkowo szybko mogło osiągnąć podobnie duży udział w globalnych rezerwach jak obecnie dolar.