Inwestorzy nabywający certyfikaty odwrotnie zamienne na akcje muszą mieć świadomość, że najważniejsza część podatkowego rozliczenia całej inwestycji rozpoczyna się w momencie, gdy wartość akcji spada poniżej minimum wyznaczonego przez emitenta, a trudna do zrozumienia konstrukcja papieru może być przyczyną wątpliwości. Poniższy artykuł stara się te wątpliwości rozwiać i jednocześnie pomaga w prawidłowym skalkulowaniu ostatecznego wyniku inwestycyjnego netto, czyli uwzględniającego podatek.
Konstrukcja
Certyfikaty odwrotnie zamienne na akcje mają zwykle zbliżoną formułę, choć w szczegółach warunki emisji mogą wyróżniać poszczególne ich odmiany. Ogólna zasada jest prosta – certyfikat opiera się na innym papierze wartościowym (z reguły jest to akcja dużej, notowanej na giełdzie spółki) i jeśli ten papier zwyżkuje lub chociaż utrzymuje swoją wycenę giełdową, z certyfikatu wypłacany jest kupon. Druga strona tego inwestycyjnego medalu wygląda tak, że w przypadku spadku wartości instrumentu bazowego w dniu wykupu certyfikatu nie otrzymujemy ani odsetek, ani nawet opłaconego nominału, ale właśnie papier (np. akcję), do którego certyfikat ma odniesienie.
Zalety takiego certyfikatu są określone – może dać zarobić więcej niż inne dłużne papiery wartościowe, takie jak np. obligacje. Poza tym prosta konstrukcja pozwala zrozumieć, że bezpieczeństwo inwestycyjne certyfikatu uzależnione jest od zaufania, jakie budzi instrument bazowy. Nie musimy więc inwestować w akcje ulubionej spółki i płacić od takiej transakcji prowizji, jeśli mamy możliwość wybrania certyfikatu, który do akcji tej spółki nawiązuje.
Są jednak także wady. Certyfikaty nie gwarantują ochrony kapitału, a jeśli ziści się scenariusz negatywny (akcje spółki potencjalnie zasługującej na zaufanie stracą na wartości), zmuszeni będziemy nabyć walor bazowy, czy tego chcemy czy nie.
Na drodze dwóch podatków
Konsekwencje nabycia certyfikatów mają również swój wymiar podatkowy, o tyle ciekawy, że konstrukcja tych instrumentów stawia nas, jako podatników, przed dylematem rozważania ostatecznych skutków fiskalnych. Trudność polega jednak na tym, że w przypadku certyfikatu możemy mieć do czynienia z konfliktem, który występuje między podatkiem zryczałtowanym (np. od kuponu), a podatkiem liniowym 1), płaconym przy spieniężeniu samego certyfikatu lub akcji, do których się odwoływał.