Zdarzało się czasem w historii, że sztuka przeplatała się z rzeczywistością. Takim przypadkiem jest z pewnością kultowy film „Wilk z Wall Street". Oparty był na prawdziwych wydarzeniach – perypetiach amerykańskiego finansisty-aferzysty Jordana Belforta, brawurowo zagranego przez Leonardo DiCaprio. Równie ciekawe jak sam film są jednak okoliczności związane z jego nakręceniem: wielki międzynarodowy skandal finansowy.
Niedawno firma Red Granite Pictures, producent „Wilka z Wall Street", poszła na ugodę z Departamentem Sprawiedliwości USA. Amerykańska prokuratura chciała skonfiskować tej spółce to, co zarobiła na „Wilku z Wall Street", gdyż były uzasadnione podejrzenia, że Red Granite Pictures finansowała produkcję tego filmu z pieniędzy wyprowadzonych z malezyjskiego państwowego funduszu 1MDB. Nie ujawniono, jaką karę zapłaci w ramach ugody Red Granite Pictures. Ta ugoda jest jednak częścią większego procesu odzyskiwania skradzionych aktywów. W zeszłym roku Departament Sprawiedliwości zapowiadał, że będzie próbował przejąć m.in. wart 3,2 mln USD obraz Picassa podarowany Leonardowi DiCaprio przez pewnego malezyjskiego biznesmena Low Taek Jho, będącego w centrum skandalu wokół 1MDB.
Powiązania przynoszące pieniądze
1MDB to państwowy malezyjski fundusz, z którego od 2009 r. wyprowadzono nawet 4,5 mld USD. Jak dotąd śledczym z siedmiu krajów udało się zidentyfikować aktywa warte 1,7 mld USD kupione za pieniądze zdefraudowane z tej instytucji. Afera w największym stopniu obciążyła malezyjskiego premiera Najiba Razaka. Podejrzewa się, że na jego prywatne konta trafiło z 1MDB około 700 mln USD, ale nie złapano go na gorącym uczynku, a dochodzenie przeprowadzone przez państwowe agencje oczyściło go z zarzutów, więc Razak nadal jest szefem rządu (mimo licznych prób opozycji pozbawienia go urzędu). W jaki sposób pieniądze z 1MDB miałyby trafić do firmy Red Granite Pictures? Uwagę amerykańskich śledczych z pewnością przykuło to, że właścicielem firmy produkującej „Wilka z Wall Street" jest Riza Aziz, pasierb premiera Razaka. Bliskim przyjacielem Aziza jest zaś malezyjski finansista Low Taek Jho, znany również jako Jho Low, oskarżany o bycie mózgiem mechanizmu wyprowadzania pieniędzy z 1MDB. Podejrzewa się, że do Lowa trafiła nawet jedna trzecia ze zdefraudowanych sum, a on prał te pieniądze m.in. w USA.
Low jest właściwie postacią niemal żywcem wziętą z „Wilka z Wall Street" (choć niektórzy widzą też podobieństwa do gangstera Lesliego Chowa z trylogii „Kac Vegas"). Ma 36 lat i oficjalnie jest doradcą kilku korporacji. Zasiada też w zarządzie malezyjskiego banku UBG Berhad. Jest znany z imprezowego stylu życia. Swoje 28. urodziny świętował w hotelu kasynie Caesars Palace w Las Vegas. Towarzyszyły mu aktorka Megan Fox oraz Paris Hilton i Usher, a wokół basenu przy jego apartamencie rozstawiono klatki z lwami i tygrysami. Low kupił później w nocnym klubie 120 butelek szampana Cristal dla tancerek. (Gdy aktorka Lindsay Lohan świętowała swoje 23. urodziny, Low kupił jej 23 butelki tego trunku). Kupił też australijskiej modelce Mirandzie Kerr (która była przez pewien czas jego dziewczyną) diamentową biżuterię za 5 mln USD.
Low jest również przyjacielem Leonardo DiCaprio i zarazem sponsorem Leonardo DiCaprio Foundation (LDF), fundacji mającej zbierać pieniądze na walkę z globalnym ociepleniem oraz inne cele ekologiczne. Low zapłacił m.in. 1 mln USD na jednej z aukcji sztuki zorganizowanych przez LDF. Sama fundacja budzi jednak spore kontrowersje. Porównywano ją swego czasu z okrytą złą sławą Fundacją Clintonów. Porównania te zresztą musiały być nie w smak sztabowcom zeszłorocznej kampanii wyborczej Hillary Clinton. We wrześniu 2016 r., po wybuchu afery wokół związków producenta „Wilka z Wall Street" z aferą 1MDB, DiCaprio nagle zrezygnował z prowadzenia jednej z imprez dla sponsorów kampanii Hillary.