A co z cłem na bessę?

W czwartek wieczorem Donald Trump podpisał rozporządzenie wprowadzające cła na import stali i aluminium do Stanów Zjednoczonych. Są obawy, że nie pomoże to ani globalnej gospodarce, ani rynkom finansowym.

Aktualizacja: 10.03.2018 18:18 Publikacja: 10.03.2018 08:51

Choć nie wszystkie wyborcze zapowiedzi Donaldowi Trumpowi udało się zrealizować w tak szybkim tempie, jak obiecywał, to jednak konsekwencji w tej kwestii odmówić mu nie można. W przypadku niektórych pomysłów można dodać: niestety.

Donald Trump konsekwentny

Wprowadzenie taryf celnych czy szerzej, działań protekcjonistycznych, mających rzekomo wzmocnić Amerykę, jest jednym z tych obszarów, których najbardziej się obawiano. Najbliższe dni upłyną na analizowaniu konsekwencji czwartkowej decyzji, które raczej nie zostały uwzględnione przez rynki finansowe.

Wcześniejsze zapowiedzi prezydenta Stanów Zjednoczonych w sprawie ceł na stal i aluminium, deklaracje płynące ze strony przedstawicieli krajów, których mogą one najmocniej dotknąć, oraz ostrzeżenia ekonomistów i międzynarodowych instytucji finansowych przed konsekwencjami wojny handlowej wprowadziły jedynie na rynki nastrój niepewności, ale większych reakcji nie wywołały. Należy się więc liczyć, że się pojawią. Ich skala zależeć będzie od retoryki i ewentualnych decyzji zainteresowanych.

Jest pewna nadzieja, że Donald Trump wykonał ruch, który w założeniu ma przygotować grunt do konkretnych negocjacji z głównymi „partnerami" handlowymi USA, a nie stanowi początku realizacji twardej polityki protekcjonistycznej. Jego przekonanie o posiadanej przez siebie mocy sprawczej, trafności swoich prostych, najdelikatniej mówiąc, pomysłów na funkcjonowanie gospodarki oraz odporność na argumenty innych nie wróży jednak najlepiej, podobnie jak występowanie z pozycji siły także wobec swoich „sojuszników".

W czwartek rynki nie miały szans zareagować na podpisaną późnym wieczorem decyzję Trumpa. Indeksy na Wall Street utrzymały się więc w kilkudniowej tendencji wzrostowej. Dow Jones zbliżył się do przełamanego niedawno poziomu 25 tys. punktów, zwyżkując w skali czterech pierwszych sesji minionego tygodnia 1,5 proc., zaś S&P500 zyskał 1,8 proc. Po około 1 proc. w górę poszły wskaźniki w Tokio i w Szanghaju, choć i Japonia i Chiny znajdują się na pierwszej linii ewentualnej wojny handlowej.

Niemiecki DAX zanotował z kolei zwyżkę sięgającą aż 3,7 proc., a więc największy tygodniowy (licząc do czwartku) skok od grudnia 2016 r. To jednak głównie zasługa sygnałów załamywania się tendencji wzrostowej wspólnej waluty i czwartkowego mocnego spadku kursu euro wobec dolara, a także częściowo efekt optymistycznej wymowy informacji płynących z EBC, w szczególności zaś podwyższenia prognoz wzrostu gospodarczego dla strefy euro na obecny rok z 2,3 do 2,4 proc., przy jednoczesnym pozostawieniu bez zmian przewidywań inflacyjnych, które pozwalają ze spokojem kontynuować dotychczasową luźną politykę pieniężną. Pozytywnie zinterpretowano także wycofanie z komunikatu EBC stwierdzenia o możliwości zwiększenia skali skupu obligacji, przy jednoczesnym pozostawieniu furtki do przedłużenia czasu trwania programu ilościowego luzowania.

Lekką poprawę nastrojów na giełdach można wiązać także z uspokojeniem się sytuacji na rynku długu. Rentowność amerykańskich obligacji dziesięcioletnich, po nieudanych próbach ponownego wyjścia powyżej 2,9 proc. z pierwszych dni minionego tygodnia, w czwartek obniżyła się do 2,86 proc., oddalając chwilowo obawy przed zwyżką w okolice 3 proc.

Aluminium i żelazo pod presją

W oczekiwaniu na decyzję w sprawie ceł notowania aluminium i żelaza „spokojnie" kontynuowały spadkową tendencję, trwającą od drugiej połowy lutego. Cena aluminium spadła w tym czasie z najwyższego od sześciu lat poziomu 2266 dolarów za tonę do 2112 dolarów, czyli o niecałe 7 proc. Na razie więc można mówić o niewielkiej korekcie silnego trendu wzrostowego trwającego od końca 2015 r., w wyniku którego ceny metalu poszły w górę o prawie 60 proc.

Notowania rudy żelaza czwartkową sesję zakończyły spadkiem o 3,3 proc., a od końca lutego zniżkowały o 10 proc., utrzymując się wciąż w trendzie wzrostowym o podobnym przebiegu jak w przypadku aluminium i nieco większej, sięgającej 80 proc. skali. Ceny stali zbrojeniowej (używanej w budownictwie) w skali ostatnich czterech sesji zniżkowały o 1,4 proc., utrzymując się na najwyższym od kilku lat poziomie.

Wracając do bardziej „popularnych" surowców, warto zwrócić uwagę na kontynuację spadkowej tendencji na rynku miedzi. Kontrakty terminowe na ten metal zniżkowały w miniony czwartek o prawie 2 proc., a od szczytu z końca grudnia ubiegłego roku tracą już prawie 7 proc. To wciąż tylko korekta trwającego od stycznia 2016 r. trendu wzrostowego, którego los nie wydaje się być zagrożony. Notowania złota znajdują się pod presją dolara. Wykorzystując jego osłabienie, w miniony wtorek podskoczyły do 1340 dolarów za uncję, by dzień później rozpocząć ruch w dół, piątkowy poranek witając w okolicach 1320 dolarów.

Spadkowo także na rynku ropy naftowej. Ceny WTI zbliżyły się pod koniec minionego tygodnia do 60 dolarów za baryłkę, tracąc od końca lutego 5,5 proc., a notowania Brent znalazły się minimalnie poniżej 64 dolarów, spadając o 5 proc. od 26 lutego i taniejąc od szczytu z końca stycznia o ponad 9 proc.

Bankowe załamanie WIG20

Warszawski parkiet, a w szczególności indeks naszych największych spółek, ubiegłoroczny bohater globalnego rynku, w tym roku zdecydowanie razi słabością. Od początku roku traci już prawie 6 proc., ustępując jedynie nieznacznie wskaźnikom z Ukrainy i Japonii. Przejście od roli lidera do outsidera przychodzi mu z łatwością. Tym bardziej gdy ma się w składzie takie „atuty" jak energetyka i banki, dwie „silne" grupy determinujące zachowanie indeksu.

Rodzące się od początku minionego tygodnia odreagowanie mocnej przeceny, która sprowadziła WIG20 do poziomu najniższego od lipca ubiegłego roku, już we wtorek próbowały załamać spółki energetyczne. Tracący ponad 2 proc. WIG-energia, ze zniżkującymi o prawie 4 proc. akcjami Tauronu i taniejącymi o 3 proc. papierami PGE na czele, nie dały jednak rady i indeks blue chips zakończył sesję niewielką zwyżką.

Czwartkowego ciosu ze strony sektora bankowego WIG20 nie był już w stanie wytrzymać. Akcje Aliora zanotowały tąpnięcie przekraczające 7 proc., o ponad 5 proc. w dół poszły walory PKO BP, mocno dostało się także papierom BZ WBK i Pekao, a WIG-banki stracił 3,8 proc., zaliczając najmocniejszy od ponad półtora roku jednodniowy spadek i lądując na poziomie najniższym od grudnia 2017 r. Szybko znaleziono winowajcę, którym okrzyknięto Radę Polityki Pieniężnej i jej upór, by nie podnosić stóp procentowych tak długo, jak się da.

Okazuje się, że może się da jeszcze nawet dwa lata. Zadziałały nie tylko deklaracje RPP, ale chyba przede wszystkim marcowa projekcja inflacji, przekonując ostatecznie, że jednak podwyżki stóp nie będzie nie tylko w tym roku, choć oczekiwało jej spore grono analityków, ale najpewniej także w 2019 r. Nie było to jednak gwałtowne olśnienie, które byłoby w stanie wstrząsnąć rynkiem tak mocno, jak to miało miejsce w czwartek.

Prawdopodobnie większą moc sprawczą miała opublikowana tego dnia opinia agencji Moody's, wedle której zyski polskich banków będą pod presją zarówno środowiska niskich stóp procentowych, podatku bankowego i regulacji dotyczących kredytów frankowych, jak również ryzyka regulacyjnego i politycznego, a to wszystko zniweluje szanse na wzrost zysków, związane z wykorzystaniem bardzo dobrej koniunktury gospodarczej.

W każdym razie WIG20 stracił w czwartek 1,6 proc., mimo dobrych nastrojów w giełdowym otoczeniu, a więc co najmniej nie wykorzystał szansy na kontynuację odreagowania. Niewykorzystane szanse zaś, jak wiadomo, lubią się mścić. Wydaje się, że indeks naszych największych spółek nie znalazł się jeszcze po czwartkowej sesji na straconej pozycji, ale w kontekście umacniającego się dolara oraz prawdopodobnych zawirowań, związanych z decyzją Donalda Trumpa w sprawie ceł, nadzieje na przełamanie niekorzystnych tendencji na warszawskim parkiecie nie są zbyt mocne.

Trochę lepiej wygląda sytuacja w segmencie małych i średnich spółek. mWIG40, choć również ma w swym składzie kilka banków, zdołał się w czwartek przed spadkiem uchronić. Pomogły w tym akcje mocno sfatygowanego w ostatnich miesiącach sektora chemicznego, a konkretnie zwyżkujące o prawie 8 proc. papiery Grupy Azoty oraz rosnące o 4,6 proc. walory Ciechu. Mocne odreagowanie miało też miejsce w przypadku akcji CI Games oraz Kruka. Na samych „odreagowaniach" hossy się jednak trudno spodziewać.

W trwałe przełamanie negatywnych tendencji w przypadku Azotów raczej nie ma co liczyć, walory Ciechu mogą odczuć konsekwencje badania prawidłowości kupna pakietu walorów spółki przez Kulczyk Investment, a CI Games oraz Kruk muszą jeszcze sporo popracować, by zatrzeć złe wrażenie z ostatnich miesięcy. mWIG40 część złego wrażenia z ostatnich tygodni może zaś zatrzeć, wracając w okolice 4800 punktów. Warunkiem będzie lepsza postawa większej grupy spółek, poparta dobrymi wynikami. Na wysyp raportów finansowych przyjdzie jeszcze trochę poczekać, zaś 16 marca z indeksu średniaków do wyższej ligi przejdą walory CD Projektu i trudno oczekiwać, by ich zamiana na Asseco wyszła mWIG40 na dobre.

Nadal relatywnie najlepiej radzi sobie indeks najmniejszych firm, delikatnie oddalając się od przetestowanego na początku tygodnia wsparcia, znajdującego się w okolicy 14 400 punktów i dając tym samym nadzieję na powrót do tendencji wzrostowej. Niestety, nie jest ona poparta powrotem kapitału na ten segment naszego rynku. Wolumen obrotów jest tu wciąż mizerny, a niska płynność wielu walorów raczej nie zachęca inwestorów do zaangażowania większych pieniędzy.

Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Czy bitcoin ma szansę na duże zwyżki w nadchodzących miesiącach?
Parkiet PLUS
Jak kryptobiznes wygrał wybory prezydenckie w USA
Parkiet PLUS
Impuls inwestycji wygasł, ale w 2025 r. znów się pojawi
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Szalona struktura polskiego wzrostu
Parkiet PLUS
Warszawska giełda chce być piękniejsza i bogatsza