Fed prawdę nam powie

Po okresie większych wahań ostatnio jest spokojniej.

Publikacja: 17.03.2018 16:00

Rynki z niecierpliwością czekają na posiedzenie amerykańskiej Rezerwy Federalnej i z niepokojem obserwują zapowiedzi z medialnego na razie frontu wojny handlowej USA z resztą świata.

Nerwy na wodzy

Po okresie większych wahań na rynkach finansowych ostatnie dni przebiegają w nieco spokojniejszej atmosferze, choć jest to raczej spokój przed burzą, która może w każdej chwili stać się powodem poważniejszych zawirowań. Wydaje się, że środowe posiedzenie Fedu nie dostarczy tego typu impulsów. Z trzema podwyżkami stóp procentowych w tym roku inwestorzy są pogodzeni, na cztery są w jakimś stopniu przygotowani. Innych scenariuszy trudno się spodziewać. Projekcje makroekonomiczne, przebieg konferencji prasowej i kreślone przez przedstawicieli Rezerwy Federalnej prognozy wysokości stóp procentowych będą oczywiście szczegółowo analizowane, ale „trzęsienia ziemi" raczej z tego nie będzie. Kurs euro czeka na rozwój wydarzeń, wahając się między 1,23 a 1,24 dolara, a indeks dolara do głównych walut od początku marca idzie lekko w dół. Przestał też straszyć rynek długu. Rentowność amerykańskich dziesięcioletnich obligacji skarbowych w miniony poniedziałek jedynie przez moment przekraczała 2,9 proc., zniżkując przez pozostałą część tygodnia i schodząc w czwartek do poziomu 2,82 proc. Indeksy na Wall Street lekko traciły na wartości. S&P500 zniżkował do czwartku o 1,4 proc., a Dow Jones o 1,8 proc. Obserwując notowania poszczególnych spółek, wyraźniej obawy związane z ewentualną wojną handlową można dostrzec w przypadku akcji Boeinga, które od poniedziałku do czwartku spadły o prawie 7 proc. Trudno się dziwić, pamiętając, że raptem kilka miesięcy temu, podczas wizyty Donalda Trumpa w Pekinie, potwierdzono zamówienie na 300 samolotów tej firmy o łącznej wartości 37 mld dolarów. Teraz może to z pewnością być mocna karta przetargowa Chin, tym bardziej że w grze może się znaleźć alternatywa w postaci oferty Airbusa (akcje tej spółki zniżkowały w ostatnich dniach o 3 proc.). Strachu przed wojną nie widać na parkiecie we Frankfurcie. DAX w skali czterech sesji minionego tygodnia niemal nie zmienił wartości, skutecznie broniąc się przed spadkiem poniżej 12 200 punktów i utrzymując się powyżej tego poziomu. Akcje BMW i Daimlera, czyli firm, które potencjalnie mogłyby się znaleźć na linii amerykańskiego „celnego strzału", w pierwszych dniach tygodnia zniżkowały, ale w czwartek zanotowały solidne odbicie.

Niepewność na rynkach wschodzących

MSCI Emerging Markets (ETF) na początku minionego tygodnia walczył o powrót powyżej 50 punktów, a pozytywny wynik tych zmagań poprawiłby znacząco i tak już nie najgorszy obraz w tym segmencie. Kolejne sesje przyniosły jednak przewagę niedźwiedzi, choć nie była ona przytłaczająca. W skali czterech sesji indeks zniżkował o niespełna 1 proc. Na tle poprzednich kilku tygodni uwagę zwraca zdecydowanie mniejsza zmienność, będąca prawdopodobnie efektem niepewności co do rozwoju sytuacji. Z jednej strony mamy bowiem przychylne opinie na temat perspektyw rynków wschodzących, formułowane przez przedstawicieli renomowanych instytucji finansowych, z Goldman Sachs i JP Morgan na czele, z drugiej zaś sporo obaw i potencjalnych zagrożeń. Analitycy zachwalają atrakcyjne wyceny, solidne fundamenty oraz przekonują o większej odporności emerging markets na ewentualne zawirowania. Do zagrożeń należy zaliczyć konsekwencje dalszego zaostrzania polityki pieniężnej przez amerykańską Rezerwę Federalną, ewentualne umocnienie się dolara oraz ryzyko związane z realizacją scenariusza wojny handlowej Stanów Zjednoczonych z resztą świata, na której mogłoby ucierpieć wiele krajów rozwijających się. W ostatnich dniach największe spadki miały miejsce na giełdach w Brazylii, Rosji, Indonezji i na Filipinach. Na chińskim parkiecie notowano niewielkie spadki, ale trzeba mieć świadomość, że tam spokój może wynikać nie tyle z układu sił rynkowych, ile z decyzji administracyjnych. W wariancie eskalacji wojny handlowej, a więc w kontekście ostatnich zapowiedzi Donalda Trumpa scenariusza bardzo prawdopodobnego, zawirowań należałoby się spodziewać raczej na rynku walutowym, na przykład w postaci osłabienia się juana, którego kurs od kilku tygodni jest bardzo stabilny. Osłabienie chińskiej waluty mogłoby być adekwatnym dostosowaniem w przypadku wprowadzenia ceł przez Stany Zjednoczone, a możliwości amerykańskiej reakcji w tym zakresie ograniczone.

Surowcowa mała stabilizacja

Trwający od kilku dni ruch w bok indeksu CRB, obrazującego stan koniunktury na giełdach towarowych, jest wypadkową stabilnych notowań większości surowców. Ceny amerykańskiej ropy WTI poruszają się od początku marca w wąskim przedziale od 60 do 62 dolarów za baryłkę mimo dość mocnych sygnałów w postaci zaskakujących danych o zapasach surowca. Według Energy Information Administration zapasy surowca wzrosły o 5 mln baryłek, choć spodziewano się zwyżki o 2 mln baryłek. Z kolei zapasy benzyny obniżyły się o 6,3 mln baryłek wobec oczekiwanego spadku o 1,2 mln baryłek. Notowania ropy Brent także poruszają się spokojnie między 64 a 66 dolarów za baryłkę, nie wykazując chęci do większych zmian.

Trochę bardziej nerwowo jest na rynku miedzi, ale obserwowane od początku marca silniejsze dzienne wahania wzajemnie się kompensują, w efekcie czego kontrakty na ten metal przez większą część czasu mieszczą się w przedziale od 310 do 315 centów za funt, sporadycznie mocniej wychylając się raz w górę, raz w dół. Podobnie jest w przypadku złota, którego ceny reagują dość silnie na zmiany wartości dolara, jednak od kilkunastu dni trzymają się w okolicach 1320 dolarów za uncję.

Powtórka z banków i energetyki

Indeks naszych największych spółek rozpoczął miniony tydzień 1-proc. zwyżką, kontynuując próbę wyrwania się z trwającej od końca stycznia spadkowej korekty. I na tym dobre wieści się kończą. Kolejne trzy sesje stały pod znakiem przeceny, w wyniku której WIG20 stracił prawie 60 punktów, wykazując wyraźną chęć ponownego przetestowania niedawnego dołka, znajdującego się w okolicach 2300 punktów (licząc wartości osiągnięte intraday). Być może taki test faktycznie by się przydał, by ostatecznie wyjaśnić sytuację, miejmy nadzieję, na korzyść byków. Wspomniany poziom uznać można za silną barierę, mogącą powstrzymać przecenę, a jej obrona mogłaby stanowić impuls do zmiany niekorzystnej tendencji. I być może do takiego testu dojdzie w najbliższych dniach, czemu będzie sprzyjać prawdopodobny wzrost nerwowości na rynkach finansowych, spowodowany oczekiwaniem na sygnały po posiedzeniu Fedu oraz na rozwój wydarzeń na froncie domniemanej wojny handlowej.

Na razie niedźwiedzie mogą się cieszyć z sięgającego 1,4 proc. spadku, „wypracowanego" do czwartku włącznie. Podobnie jak tydzień wcześniej, najmocniej przyłożyły się do tego sektory energetyczny i bankowy. Miniony czwartek był pod tym względem niemal kopią tego, co działo się 8 marca. Wówczas WIG-banki zniżkował o prawie 4 proc., między innymi po sugestiach Adama Glapińskiego dotyczących oddalającego się horyzontu najbliższej podwyżki stóp procentowych. Sugestie te zyskały w ostatni czwartek wyraźne wsparcie w postaci zaskakująco niskiego odczytu inflacji za luty. Tuż po opublikowaniu komunikatu GUS walory największych banków poddały się mocnej przecenie, kończąc dzień sięgającymi 3 proc. spadkami. Po czwartkowej sesji WIG-banki znalazł się na poziomie najniższym od grudnia ubiegłego roku, powiększając skalę trwającej od końca stycznia spadkowej fali do prawie 13,5 proc.

Do sięgającego w skali tygodnia 1,5-proc. spadku indeksu największych spółek najmocniej przyczynił się jednak sektor energetyczny. Choć WIG-energia akurat w czwartek rósł o 2 proc., to po czterech sesjach jego straty sięgały niemal 3 proc. Wskaźnik nie ustaje w próbach przebicia od góry poziomu 2500 punktów, co mogłoby otworzyć drogę w kierunku historycznego minimum z listopada 2016 r. Jeśli sektory energetyczny i bankowy nadal będą trwać w swym uporczywym dążeniu do spadku, w przypadku WIG20 zagrożone mogłyby być nie tylko wspomniane 2300 punktów, ale na horyzoncie mógłby się pojawić poziom 2200 punktów, widziany poprzednio rok temu, pod koniec marca 2017 r.

Dla poprawienia nastroju warto spojrzeć na sytuację w sektorze małych i średnich spółek. Co prawda wskaźnikowi średniaków nie udało się trwale wyjść powyżej 4800 punktów, ale w tych staraniach nie stoi on wcale na straconej pozycji. W ciągu czterech sesji zdołał zanotować niewielką zwyżkę, a od dołka z pierwszych dni marca oddalił się już ponad 3 proc. Trudno jeszcze odtrąbić zakończenie spadkowej korekty, ale kierunek jest właściwy. Niestety, trwałej poprawie nie najlepiej wróżą malejące obroty, sygnalizujące brak kapitału, gotowego do większych zakupów. CD Projekt ostatnie sesje w składzie mWIG40 kończył prawie 4-proc. zwyżką, choć w czwartek akcje spółki taniały o 1 proc.

Mozolnie w górę pnie się od 6 marca sWIG80, zbliżając się do 14 600 punktów, jednak w miniony czwartek odbił się od tego poziomu, tracąc 0,4 proc. W trakcie tej wspinaczki dało się zauważyć wzrost aktywności handlujących akcjami małych spółek. Niespełniona nadzieja tego segmentu to z pewnością papiery GetBack, taniejące od początku roku o 43 proc. Niespotykaną siłą charakteryzuje się w tym gronie dość specyficzny minisektor surowcowo-energetyczny. Akcje Krezusa zyskały w tym roku ponad 180 proc., walory Prairie podrożały o prawie 70 proc., a akcje Polenergii poszły w górę o ponad 40 proc.

Parkiet PLUS
Obligacje w 2025 r. Plusy i minusy możliwych obniżek stóp procentowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Zyski zamienione w straty. Co poszło nie tak
Parkiet PLUS
Prezes Ireneusz Fąfara: To nie koniec radykalnych ruchów w Orlenie
Parkiet PLUS
Powyborcze roszady na giełdach
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Unijne regulacje wymuszą istotne zmiany na rynku biopaliw
Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie