W ubiegłym roku zużycie gazu ziemnego w Europie (bez Rosji, Ukrainy i Białorusi) wyniosło 531,7 mld m sześc. – wynika z raportu BP Statistical Review of World Energy. Spośród badanych krajów Polska z konsumpcją na poziomie 19,1 mld m sześc. uplasowała się pod koniec pierwszej dziesiątki. Zdecydowanie więcej surowca zużyły Niemcy (90,2 mld m sześc.), Wielka Brytania (78,8 mld m sześc.) i Włochy (72,1 mld m sześc.). Daleko nam też do takich krajów, jak: Turcja, Francja, Holandia i Hiszpania. Zużycie jest też większe na Ukrainie, a na Białorusi porównywalne z naszym. Dziś nie widać przesłanek, abyśmy w krótkim czasie mieli zwiększyć swój udział w europejskim rynku. Wprawdzie w 2017 r. konsumpcja gazu w Polsce wzrosła o 5,1 proc., ale jeszcze bardziej zwyżkowała w całej Europie, bo o 5,5 proc. Na tym tle w naszym regionie szczególnie duża dynamikę zanotowały kolejno takie kraje, jak: Rumunia, Austria, Węgry i Niemcy. Wzrost popytu na gaz w tym roku jest stymulowany głównie przez sektor energetyczny i rafineryjno-petrochemiczny. Rośnie też konsumpcja gazu używanego na cele grzewcze w związku z działaniami zmierzającymi do ograniczenia smogu. Polska, a w zasadzie PGNiG, rosnące zapotrzebowanie na surowiec chce w najbliższych latach przede wszystkim zaspokajać poprzez import realizowany za pośrednictwem gazociągu Baltic Pipe i terminalu LNG. Połączenie z norweskimi złożami o przepustowości 10 mld m sześc. rocznie ma powstać kosztem około 1,6 mld euro do października 2022 r. Planowana jest też rozbudowa gazoportu w Świnoujściu. Dziś za jego pośrednictwem można sprowadzać rocznie 5 mld m sześc. surowca.