Dziesiąta rocznica upadku Lehman Brothers była okazją do oceny, jak od tego czasu zmienił się świat finansów. Nie brakowało gorzkich komentarzy, że zadłużenie na świecie rośnie w najlepsze – i to nie tylko w ujęciu nominalnym, ale też relatywnie do PKB – że w wielu miejscach świata znów szybko drożeją nieruchomości i że ceny ryzykownych aktywów są rekordowo wysoko. Łatwo o wniosek, że jesteśmy na krawędzi kolejnego kryzysu...
Davide Andaloro: Moim zdaniem kryzys sprzed dekady sporo nas nauczył. U jego źródeł leżały m.in. nadmiar entuzjazmu na rynkach finansowych i pewne nierównowagi w sektorze bankowym. Dzisiaj żadnego z tych zjawisk nie widać. Nie widać też oznak przegrzania gospodarki, takich jak wymykająca się spod kontroli inflacja. Oczywiście, faza ekspansji gospodarczej nie może trwać wiecznie. Cykl koniunkturalny ma to do siebie, że prędzej czy później musi przyjść spowolnienie, a także korekta na rynkach finansowych. Nie wiemy jednak, kiedy to nastąpi. I nie możemy zapominać, że spowolnienie i korekta to nie to samo co recesja i bessa, z kolei recesja i bessa to nie to samo co kryzys, jakiego doświadczyliśmy podczas światowego kryzysu finansowego. Obecnie niewiele wskazuje na to, aby recesja i bessa czaiły się tuż za rogiem, o kryzysie nawet nie mówiąc.
O czym więc świadczyła dość paniczna wyprzedaż akcji na światowych giełdach w pierwszej połowie października?
Na ceny akcji wpływają doniesienia mediów, ale to z reguły jest wpływ krótkoterminowy. Takie korekty są zresztą normalne dla funkcjonowania rynków i mogą być interpretowane jako oznaka zdrowia rynku. Niepokojące są raczej takie sytuacje, z jakimi mieliśmy do czynienia w ubiegłym roku, gdy ryzykowne aktywa stale drożały, a zmienność była niska. Taka niska zmienność na rynkach akcji może być oznaką uśpienia inwestorów. Dobrze więc, że teraz wzrosła, bo to można też uznać za źródło okazji. Ale od korekty daleka droga do bessy. A jeśli chodzi o ryzyko recesji, to lepiej analizować fundamenty gospodarki niż nastroje na rynkach. I w skali świata ta analiza wypada dość optymistycznie. Różne gospodarki są w innych punktach cyklu, ale największa z nich – USA – pędzi na wszystkich cylindrach.
W pewnym sensie przecena na giełdach mogła być wywołana właśnie dobrą koniunkturą w USA. Wielu analityków oceniało, że na nastroje na rynkach finansowych negatywnie wpłynęła perspektywa szybszego, niż wcześniej zakładano, zaostrzania polityki pieniężnej przez Fed.